A u nas... bez zmian. Znaczy, wszytkie kocięta nadal siedzą w domu.
Ogłoszenia wiszą w serwisach ogłoszeniowych, na FB, ciocia Kocurro, specjalistka od kocięcego marketingu, cały weekend działała na wystawie w Warszawie. Liczba zapytań o kocięta: 0.
Z drugiej strony wiem, ile nowych hodowli kotów bengalskich przystępuje do naszego klubu. Nie wiem, ile nowych jest w FPL czy WCF, ale podejrzewam, że proporcjonalnie...
Dopadło nas w pełni przekleństwo popularnej rasy. Przestała się liczyć jakość, zaczęła się liczyć cena i agresywny marketing. Kocięta w wieku 6 miesięcy nie mają szans. I chociaż nie mam problemu, żeby je oddać po obniżonej cenie albo nawet za darmo, ale do fajnych domów, to wiem, że jak coś takiego ogłoszę, zacznie się nagonka "łowców okazji". Z 6-letnim Seyonkiem nie było łatwo, żeby wsród tuzinów chętnych zneleźć jeden rozsądny domek. A przecież 6-letni kot to już "stary". Z 6-miesięcznymi to dopiero by było...
Ale jakby ktoś znajomy chciał, do dobrego domu, oddam bez wahania. Także wiecie, ten teges Poważnie rozważam może nie tyle zamknięcie hodowli, co jej zapauzowanie. Aż sytuacja "na rynku" się nie ustabilizuje na tyle, że te hodowle, które nastawione są na zarobek na kociętach, stwierdzą, że interes się nie opłaca i zamkną podwoje. Na szczęście współczesna medycyna weterynaryjna daje mi możliwość trzymania w domu niekastrowanych kocurów w stanie "uśpienia", a w przypadku kocura nie ma takiego problemu z powrotem do aktywności hodowlanej, jak u kotki...
A na deser tych ponurych rozważań filimik z dwoma młodziakami (bo to jeszcze nie dorosłe koty, ale też już nie całkiem kocięta), co to nadal szukają domu:
https://www.youtube.com/watch?v=q7SxBU0OeYA&t=2sParadoksalnie na te dwa o jakości hodowlanej mam chętnych, aż miło
Tyle tylko, że nie z Polski, ale rozmowy ze znajomymi wskazują, że nagły boom na kocięta to nie tylko nasz lokalny problem. Sprzedaż kolejnych kotów do hodowli w takiej sytuacji jest jakaś taka... no, niebardzo.