Strona 1 z 27

Na carskim dworze - Traktor i Pączek

PostNapisane: Nie lip 01, 2012 11:55
przez sia
Z łaski Bożej imperatorowa i samowładczyni Wszystkich Ludziów, caryca Pustych Kartonów, pani Parapetów, wielka księżna Pufy W Pokoju Marceliny, hegemonka Czerwonej Kanapy, protektorka Mięsa Wszelakiego.

Miau podczytuję od dawna, naprawdę rozjaśniło mi wiele spraw, pomogło między innymi z wybraniem transportera, ale przede wszystkim przygotowało na wszystko, co związane z nową lokatorką w domu. Najwyższa pora się przywitać.

Do wzięcia kota przymierzaliśmy się (ja i mój TŻ) kilka dobrych miesięcy. Zaczęło się od tego, że kiedy zaczęłam u niego bywać częściej ujął mnie kot współlokatorki. Nigdy nie byłam kociarą, w moim rodzinnym domu zawsze mieszkał pies, ale jak tu się oprzeć tym ogromnym, wiecznie zdziwionym ślepiom? No i z czasem zaczęłam rozglądać się, szukać, aż trafiłam na stronę wrocławskich kotów, zobaczyłam zdjęcie Katji i już wiedziałam, że ona i tylko ona.

Było ciężko, nie powiem. Chociaż zaaklimatyzowała się u nas bardzo szybko, to na początku jeszcze lalo jej się z nosa. Dla mnie to był ogromny stres, bo od pierwszej wizyty u pani Haliny pokochałam ją całym sercem. Na całe szczęście po pewnym czasie (i całej masie tabletek) sytuacja unormalizowała się (choć węzły chłonne nadal ma powiększone, ale weterynarz uspokaja nas, że mogą schodzić nawet do pół roku, ale ja nadal panicznie wyglądam wydzieliny z nosa i nasłuchuję, czy nie wraca uporczywe kichanie) i już, już myślałam, że koniec kryzysu...
...aż nie przyuważyłam, że marudzi nad mięsem. Chrupki połyka w całości, bo małe, ale mięsa nie je, bo trzeba pogryźć. No ewidentnie było widać, że coś nie tak. Diagnoza: zapalenie dziąseł. Aktualnie Katja jest na leku przeciwzapalnym. Oczywiście z tego powodu trzeba było także przesunąć szczepienie... Dlaczego nieszczęścia skupiają się na takiej małej, niewinnej istotce? :roll:

Pomimo wszelkich przeciwności losu Katja jest żwawą, wesołą (i bardzo odważną!) koteczką. Bryka po mieszkaniu, polując na komary. Odkąd odkryła, jak świetną rozrywką jest ganiania za sznurkami ciągniętymi po ziemi gardzi wszelkimi innymi zabawkami – nawet ukochanymi dotąd myszkami z sizalu.

Trudno mi opisać, dlaczego u nas przylgnął do niej przydomek „Caryca”, to po prostu trzeba zobaczyć na żywo! W przeciwieństwie do drugiego kota jest typem intelektualistki. Dobrze się zastanowi, zanim wykona jakiś ruch (mój TŻ twierdzi, że jest po prostu leniwa, ale ja wiem lepiej 8) ). Lubi słuchać ptaszków na parapecie, ma wtedy takie melancholijne spojrzenie, jakby wspominała czas spędzony na zewnątrz, na podwrocławskich działkach.

Z plebsem, to znaczy z drugim kotem (który należy, tak jak wspominałam już, do współlokatorki), niechętnie przystaje. Miałam nadzieję, że będą lepiej się dogadywać. Nie dochodzi co prawda do łapoczynów, ale wielkiej miłości też nie ma. Czasami się wspólnie poganiają, powykradają sobie chrupki z miski, czy też przyglądają się gołębiom za oknem, ale właściwie na tym ich kontakty się kończą. Minął dopiero niecały miesiąc. Może potrzebują więcej czasu? Ktoś ma jakieś doświadczenie w tej materii?

Do mnie przychodzi najczęściej rano, kiedy jeszcze śpię, a ona uważa, że już pora wstawać. To znaczy najwyższa pora zająć się nią. Układa mi się wtedy na brzuchu, albo na boku, bo często tak właśnie śpię, a że jest drobniutka, to nie ześlizguje się, i uruchamia motorek. Mówcie, co chcecie, ale to jest najprzyjemniejsze budzenie, jakie potrafię sobie wyobrazić. :1luvu:

Co więcej? Na dniach przeprowadzamy się. Nie mam pojęcia, jak Katja zareaguje na kolejną zmianę miejsca. Tutaj bardzo szybko przestała chować się po kątach, ale martwię się troszeńkę, tak na zapas...

Dla wszystkich tych, którzy dobrnęli do samego końca bonus: zdjęcia.

Sprawca całego ambarasu Filon, przezywany przeze mnie Tortem z powodu zamiłowania do spania w tortownicy. Tu przyłapany na wieczornej toalecie:

Obrazek

A tu na błogim wylegiwaniu się w transporterze:

Obrazek

Bohaterka wątku w całym swoim splendorze:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Fotka obrazująca, jakiej wielkości jest Katja. Ten laptop to netbook mający 10 cali. Katja, dotąd nie wspomniałam, ma teraz około 9 lub 10 miesięcy:

Obrazek

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie i mamy nadzieję, że od czasu do czasu ktoś do nas zajrzy. :kotek:

Re: Na carskim dworze - witamy się, chwalimy i żalimy

PostNapisane: Nie lip 01, 2012 12:04
przez dorcia44
Witaj ze swoimi dziewczynami :D

Re: Na carskim dworze - witamy się, chwalimy i żalimy

PostNapisane: Nie lip 01, 2012 12:08
przez adeeniet
Śliczności. Witam na forum:)

Re: Na carskim dworze - witamy się, chwalimy i żalimy

PostNapisane: Nie lip 01, 2012 12:30
przez RatMaga
Caryca ma świetnie umaszczony pyszczek.

Re: Na carskim dworze - witamy się, chwalimy i żalimy

PostNapisane: Nie lip 01, 2012 21:33
przez hanelka
Witaj :)

Re: Na carskim dworze - witamy się, chwalimy i żalimy

PostNapisane: Pon lip 02, 2012 5:46
przez Mulesia
Prześliczna :1luvu:
Amator tortownicy też przystojny.

Miesiąc, to mało. Jest szansa, że zacieśnią więzy.

Re: Na carskim dworze - witamy się, chwalimy i żalimy

PostNapisane: Pon lip 02, 2012 7:48
przez Erin
Cudne kociaste :P
Witajcie na Miau :piwa:

Re: Na carskim dworze - witamy się, chwalimy i żalimy

PostNapisane: Wto lip 03, 2012 9:59
przez sia
Dziękujemy wszystkim za powitanie i miłe słowa! :) Ten wątek to dla mnie taka miła odskocznia, bo wszyscy wokół mają już powoli dosyć mojego zakręcenia na punkcie Carycy, a ja bym mogła o niej nadawać non stop. :ryk:

Przeprowadzka w toku, na podróż do nowego mieszkania czeka już resztka gratów i... Katja. Szczerze mówiąc nie poznałam jej wczoraj, takich akrobacji w pogoni za sznurkiem nie było jeszcze do tej pory. :lol: Ale to tylko na plus, bo i chwytała go ząbkami, co na pewno znaczy, że już dużo lepiej się czuje i jesteśmy na dobrej drodze (po raz kolejny) do wyzdrowienia.

Na pewno czuje, że coś się dzieje. Ja z Tżem biegamy w te i nazad, w ciągu dnia ostatnio nie było czasu na porządne wymizianie kota.

Coś więcej (oraz fotki!) będzie, kiedy się rozgościmy. :kotek: Pozdrawiam serdecznie!

Re: Na carskim dworze, czyli Katja i jej uniżona służka (ja)

PostNapisane: Wto lip 03, 2012 11:13
przez Maupa
Ty zobaczysz, jak ja będę nadawać o Bystrej non stop, jak przyjdzie do mnie we wrześniu. to dopiero będzie non stop. :mrgreen:

przyznam, że to na Katii nauczyłam się, że szylkretki są naprawdę piękne.

czekam na zdjęcia na nowym dworze. ;)

Re: Na carskim dworze, czyli Katja i jej uniżona służka (ja)

PostNapisane: Wto lip 03, 2012 11:27
przez sia
No i jesteś nareszcie, Maleńka, siemasz. :D
Ty już nadajesz o niej non stop, gorzej być nie może. :lol: Wymiziaj ją koniecznie, kiedy będziesz ją odwiedzać. A jak się zbierzemy kiedyś w końcu we dwie, to coś czuję, że nasze chłopaki będą uciekać, gdzie pieprz rośnie.

Zaproszenie do Wrocławia nadal aktualne, tak w ramach przypomnienia. :wink:

Re: Na carskim dworze, czyli Katja i jej uniżona służka (ja)

PostNapisane: Wto lip 03, 2012 16:53
przez turkawka
O, miło powitać domek naszej byłej podopiecznej :)
A ja chyba w takim razie będę mieć interes :D Ale to napiszę na PW :)

Re: Na carskim dworze, czyli Katja i jej uniżona służka (ja)

PostNapisane: Wto lip 03, 2012 17:57
przez kalair
Szylkretki to cuda!!! :1luvu: Przepiękna jest Katja, czekamy na więcej zdjęć!!! :D

Re: Na carskim dworze, czyli Katja i jej uniżona służka (ja)

PostNapisane: Śro lip 04, 2012 23:16
przez Maupa
sia pisze:Ty już nadajesz o niej non stop, gorzej być nie może. :lol: Wymiziaj ją koniecznie, kiedy będziesz ją odwiedzać. A jak się zbierzemy kiedyś w końcu we dwie, to coś czuję, że nasze chłopaki będą uciekać, gdzie pieprz rośnie.

jutro (czyli dzisiaj) idę do Bystrzycy i zabieram aparat (tak, wiem! mówię Ci tylko osiemnasty raz, ale może jednak - zapomniałaś?). reflektujesz? :D

umoszczeni już w nowym domu?

Re: Na carskim dworze, czyli Katja i jej uniżona służka (ja)

PostNapisane: Czw lip 05, 2012 5:13
przez Figaro52
Witam serdecznie, uściski dla Katjuni. :1luvu: :1luvu: :1luvu: Biedactwo nachorowało się w życiu . To cud ,że żyje i to tylko dzięki jessi, to ona ją przygarnęła i leczyła. Do nas trafiła już w dużo lepszym stanie.
No i szybko się zaprzyjaźniła z resztą kociej ferajny.

Re: Na carskim dworze, czyli Katja i jej uniżona służka (ja)

PostNapisane: Czw lip 05, 2012 8:17
przez sia
Tak, Maupeczko, poproszę zdjęcia Bystrej. Zresztą Andrzej ostatnio o nią wypytywał, a nie miałam mu za bardzo jak jej pokazać - znalazłam tylko jedno średnie zdjęcie. :roll:

Zgodnie z zapowiedziami jesteśmy już w nowym domku. Katja oczywiście znalazła już swoje ulubione miejsce - parapet. Bryka jak nigdy, no, czyli jest znaczna poprawa, zresztą wczoraj dostała testowy kawałek mięsa i wzorowo gryzła. Kryzys zażegnany, ale leki jeszcze bierzemy. :kotek:

Witam serdecznie panią Halinę i wszystkich innych, dotąd nie powitanych. :1luvu: Katja lubi Filona tylko wtedy, kiedy ma ochotę poganiać jak wariatka po mieszkaniu. Czyli najczęściej wtedy, kiedy już śpimy. A co. :twisted: Ale na osłodę powiem, że zaczyna lubić branie na ręce. Wiadomo, tego nie dało się całkowicie uniknąć, kota trzeba czasem podnieść i wynieść z miejsca, gdzie nie powinno go być. :roll: Nie wiem dlaczego, ale zaczęła za drugim czy trzecim razem słodko mruczeć i teraz już można ją bezproblemowo podnosić i miziać. Kiedy chce sobie iść nie wyrywa się już jak opętana.

Niestety, przyznam się szczerze, nie potrafię obsługiwać tej diabelnej lustrzanki TŻa, dlatego zdjęcia będą, kiedy tylko znajdzie on chwilę czasu. A co do aparatów... niektórzy pewnie już wiedzą, inni pewnie nie i tym innym na razie nic nie powiem. Napiszę tyle tylko, że Carycę kopnął pewien zaszczyt. :mrgreen:

Pozdrawiamy cieplutko.