Mój kocio-psi świat.

Witajcie
!
Długo zbierałam się do założenia tego wątku. W świetle tego co niektórzy z Was robią, jak dużo pomagają i na jaką skalę to robią, moje zmagania to „pikuś”. Podziwiam Was wszystkich i wszystkim kibicuję
. Niektóre wątki śledzę po cichutku, w niektórych czasem się wypowiem lub zapytam o radę, ale wszystkie są dla mnie źródłem wiedzy i doświadczeń. Dzięki Wam otwieram oczy na troszkę „inny” świat, ponieważ mój koci świat jest stosunkowo mały. Mieszkam w malutkiej miejscowości, w której nie ma zbyt wiele bezdomnych kotów. Te, które znam, żyją spokojnie pomiędzy garażami. Ludzie robią im otwory w drzwiach żeby miały się gdzie schronić. Ja dopiero od pewnego czasu zaczęłam się nimi interesować. Prawie wszystkie są dzikie. Z czwórki, którą dokarmiam 2 to konkretne dzikusy, jeden prawie dający się dotknąć i jeden nie bojący się dotyku, ale nie zawsze pozwala się zbliżyć.
Oto one

Czarnuszek (mniejszy czarny). Dzikus, na moje wołanie nie przychodzi, ale miałczy radośnie z daleka.
Gburek (większy czarny). Dzikus, omija mnie z daleka, syczy i burczy, ale do żarcia idzie
. Patrzy na mnie z pod byka i stąd to imię.

Szwędacz (szary). Ten, którego można głaskać. Nie zawsze przychodzi na jedzonko koło garaży. Czasem przychodzi pod nasz balkon i miauczy żeby nas zawołać.
Saruszek (biało-szary). On prawie daje się dotknąć.
Poza nimi mam jeszcze dwa prywatne futra

Aron (w domu: Kapciuś, Gadzinka, Wiedźma). 11-letni mieszaniec przygarniety od rolnika. Był tak zapchlony, że walczyłam z tym dziadostwem chyba 2 tygodnie... o robakach nie wspominając
. Ok. 3 lata temu doznał ciężkiej kontuzji, nie chodził, ale po długiej walce udało nam się go postawić na łapy.

Kicia/Kitka (w domu: Kucik, Torpedziarz, Szczeżuja). Śmietnikowa znajda w wieku 7 miesięcy. Alergik pokarmowy (zboża).Nieprzecietnie niepokorna i namiętnie gryząca
. Wulkan energii. Biedny Aronik cierpliwie znosi jej ciągłe gryzienie i łapoczyny.
W miarę swoich możliwości pomagam też znajomej z sąsiedniej miejscowości. Ma ona pod opieką łącznie ok. 40-50 kotów. Kilka z nich przebywa w pomieszczeniu obok lecznicy (w tym kilka psiaków), reszta to kotki mieszkające na jej działce i kotki osiedlowe, które karmi, leczy i sterylizuje. Próbuje wydawać do domów zwierzaki nadające się do adopcji, ale u nas mało kto interesuje się takimi zwierzami. Ogólne ogłoszenie jej podopiecznych, a raczej apel o jakąkolwiek pomoc, można zobaczyć np. tu
http://szczecin.kokosy.pl/zwierzaki/koty/48561.html . Może ktoś chcący pomóc ogonkom przekaże jakieś dary rzeczowe o których mowa w ogłoszeniu lub wesprze choć malutkim grosikiem. Za wszystko będziemy bardzo, bardzo wdzięczne.
No, wszyscy już przedstawieni więc zapraszamy, zaglądajcie do nas
.

Długo zbierałam się do założenia tego wątku. W świetle tego co niektórzy z Was robią, jak dużo pomagają i na jaką skalę to robią, moje zmagania to „pikuś”. Podziwiam Was wszystkich i wszystkim kibicuję

Oto one


Czarnuszek (mniejszy czarny). Dzikus, na moje wołanie nie przychodzi, ale miałczy radośnie z daleka.
Gburek (większy czarny). Dzikus, omija mnie z daleka, syczy i burczy, ale do żarcia idzie


Szwędacz (szary). Ten, którego można głaskać. Nie zawsze przychodzi na jedzonko koło garaży. Czasem przychodzi pod nasz balkon i miauczy żeby nas zawołać.
Saruszek (biało-szary). On prawie daje się dotknąć.
Poza nimi mam jeszcze dwa prywatne futra


Aron (w domu: Kapciuś, Gadzinka, Wiedźma). 11-letni mieszaniec przygarniety od rolnika. Był tak zapchlony, że walczyłam z tym dziadostwem chyba 2 tygodnie... o robakach nie wspominając


Kicia/Kitka (w domu: Kucik, Torpedziarz, Szczeżuja). Śmietnikowa znajda w wieku 7 miesięcy. Alergik pokarmowy (zboża).Nieprzecietnie niepokorna i namiętnie gryząca

W miarę swoich możliwości pomagam też znajomej z sąsiedniej miejscowości. Ma ona pod opieką łącznie ok. 40-50 kotów. Kilka z nich przebywa w pomieszczeniu obok lecznicy (w tym kilka psiaków), reszta to kotki mieszkające na jej działce i kotki osiedlowe, które karmi, leczy i sterylizuje. Próbuje wydawać do domów zwierzaki nadające się do adopcji, ale u nas mało kto interesuje się takimi zwierzami. Ogólne ogłoszenie jej podopiecznych, a raczej apel o jakąkolwiek pomoc, można zobaczyć np. tu

No, wszyscy już przedstawieni więc zapraszamy, zaglądajcie do nas
