Strona 1 z 75

Czesiaczkowy team I - do zamknięcia

PostNapisane: Nie lut 26, 2012 20:22
przez marta-po
Nie mogłam oprzeć się pokusie, by zaprezentować moich wariatów. Oto pięć moich FeLV-ków.

Trochę historii

Koty w moim domu były zawsze, jednak dopiero dwa lata temu zetknęłam się z kotami mającymi wirus kociej białaczki. Zimą, w te okropne mrozy, karmiąc koty wolnożyjące dostrzegłam czarną około trzymiesięczną kruszynę. Mała była bardzo słaba, zakatarzona i zaropiała. Siedziała na miską z ciepłym mlekiem i grzała się nad oparami nie mając sił pić. Po wielu trudach udało mi się złapać dzikuskę podbierakiem. Tak się cieszyłam, że ją uratowałam. Niestety wizyta u weta rozwiała moją radość. Białaczka, morfologia tragiczna, ogromna żółtaczka. Wet dobry, więc zaufałam, gdy poradził eutanazję. Trzy dni płakałam. Po tygodniu pozbierałam się jednak i pojechałam łapać następnego kota. Był to Czesio. Spodziewałam się, że on również może mieć białaczkę skoro przebywał w tym stadzie. Wynik pozytywny. Na początku strach: co to jest ta wirusowa białaczka? Miałam inne koty w domu, byłam przerażona, że mogą się pozarażać. Jednak poczytałam sobie trochę, odizolowałam Czesia i uspokoiłam się. Zdrowe koty mieszkają na parterze. Białaczkowe ze mną na górze.

No tak, jest samotny kot na poddaszu. Niedobrze. Trzeba szukać mu towarzystwa. Wtedy byłam jeszcze nie netowa, więc joluka wyszukała mi na naszym forum koty białaczkowe potrzebujące domów. Mój wybór padł na Gucia, gdyż jego przypadek był beznadziejny i miał niewielką szansę na znalezienie domu. Gucio był pod opieką Kociej Chatki z Sosnowca, a mieszkał w biurze u Ewy w Chorzowie. Wielki, wychudzony kot, niewidomy, częste biegunki, później niewydolność nerek i zwiotczenia mięśni i więzadeł. Gucio był u mnie ponad pół roku, zanim bryknął za tęczowy most.

No tak, są dwa. A dlaczego nie trzy? Po podjęciu tej decyzji przyjechała również z Kociej Chatki z Sosnowca Tania. Dziewczynka została wyciągnięta ze schroniska. Niestety ze względu na białaczkę musiała dość długo być izolowana, przez co kilka miesięcy trwała u mnie jej socjalizacja. Ale po kilku tygodniach przestała się chować pod łóżkiem i minął lęk przestrzeni.

W międzyczasie odszedł Gucio. Skoro były trzy, to dwa stanowczo za mało. Znów z Kociej Chatki przyjechała kotka Efisia. Ona również została wyciągnięta ze schroniska, była bardzo chora, koci katar, jeszcze u mnie kontynuowałam leczenie.

Jak są trzy, to miejsce dla czwartego białaczkowego też się znajdzie. Do tej decyzji dojrzewałam dłużej. Przejrzałam kociarnię i dostrzegłam Marusię od Ewar. Dziewczynka jest z nami od jesieni.

W lutym dołączył Karolek. Działkowy dzikus, którego złapałam tylko na czas leczenia i przechowania w ostre mrozy. Białaczka wykluczyła jego ponowne wypuszczenie na wolność

Czesio[*]Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Tania Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Efisia Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Marusia[*] Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Jasio Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


Mały kącik pamięci:

Guciaczek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Karolek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Re: Czesio i dziewczyny

PostNapisane: Nie lut 26, 2012 20:22
przez marta-po
Małe archiwum:

viewtopic.php?f=1&t=121658 - dzieje Marusi w DT u Ewar
viewtopic.php?f=1&t=108228 - o Guciaczku[*]
viewtopic.php?f=1&t=138562 - o Karolku[*]
viewtopic.php?f=1&t=139387 - o Jasiu - czyli Brylancie w DT u Horacy7

Re: Czesio i dziewczyny

PostNapisane: Nie lut 26, 2012 21:10
przez marta-po
Czesio to taki kierownik. On rządzi. Gdy jest głodny to potrafi ze złości poprzeganiać dziewczynki. Czai się na nie z ukrycia i robi gwałtowny wyskok na niczego niespodziewające się koteńki. Nie próbuje wkradać się w łaski, łaskawie i dość krótko znosi wszelkie głaski. Czasem, gdy go coś naleci to przychodzi do nas do łóżka spać i kładzie i się przy mojej głowie. Wtedy wiem, że coś znaczę dla tego kota, bo zazwyczaj mnie ignoruje. Robi wrażenie twardziela, ale podróż do weta równa się atakowi paniki

Tania to nieokrzesana rozrywkowa wariatka. Mało śpi, dużo głupot robi. Bawi się dosłownie wszystkim, pięknie aportuje plastikowe koreczki od butelek. Razem ze mną zasypia i wiem, że po przebudzeniu będzie spała wtulona w mój brzuch. Rozrabiara z niej pierwszorzędna. Gdy zawołam Kiciusia to biegnie rozgadana do mnie. To moja mała pieszczocha.

Efisia najbardziej na świecie kocha spać i jeść. I robi to naprzemiennie. Regularnie przychodzi w porze wieczornego mycia by pochlapać wodę łapką. Fascynuje ją lejąca się z kranu woda. Jest u mnie od roku i praktycznie nie opuszcza swojego ulubionego hamaczka na grzejniku. To taki niewinny dzieciak o małych skośnych oczkach

Marusia pasjonuje się piłeczkami pingpongowymi. To najbardziej nachalno-natrętny kot ze wszystkich. Wystarczy się położyć - Marusia będzie bezzwłocznie. Bo przecież trzeba brzuch łapkami pougniatać. Kocha mleko i zakamarki. Wejdzie w każdą torbę, w każdy karton. Zazwyczaj siedzi mi na kolanach, gdy próbuję coś napisać na forum. Jest ciekawska jak sąsiadka z za płota. Delikatna i subtelna.

Karolek działkowy ciamajda. Bardzo płochliwy. Gdyby chodził do podstawówki, to z pewnością na nim skupiałyby się wszystkie docinki i dokuczanie. Taki niegramotny ciapa. Jest mega grzeczny, niekłopotliwy i cichutki.

Re: Czesio i dziewczyny

PostNapisane: Nie lut 26, 2012 21:40
przez lolav
Marta,fajny watek, wreszcie poznalam trzy dziewczynki,bo Czesia to juz znalam.Moc buziakow dla calej czworeczki!

Re: Czesio i dziewczyny

PostNapisane: Nie lut 26, 2012 21:57
przez marta-po
Ucałuję. Wszyscy śpią. Chyba zagrali w grę: kto pierwszy zaśnie ten wygrywa. Wygrana pierwszego miejsca jest sporna.

Re: Czesio i dziewczyny

PostNapisane: Pon lut 27, 2012 0:22
przez Iwonami
Wreszcie i ja poznałam Twoją gromadkę. Czyli u Ciebie cztery i u mnie cztery.
Chyba że nie zrozumiałam, że to są cztery białaczkowe, a są jeszcze inne.
Tylko że ja zawsze mówiłam: jak odejdzie moja Piglunia, to z uwagi na okoliczności nie mogę już mieć żadnych zwierząt w domu. Postanowienie było niezłomne i nieodwołalne. Byłam absolutnie pewna, że to ostatnie stworzenie w moim domu.
No i niestety. W marcu ub. roku pojawił się Rysio i Tosia, trzeba było zabrać z lecznicy po sterylizacji, a ci co mieli je ode mnie zabrać rozmyślili się .....
Potem dramat w sąsiednim ogrodzie, sterylizacja Justyny, potem jej śmierć bo oddali ją chorą.
Na ulicę pod samochody trafiła Babunia i Ogrynia. Gnębione, nękane, przeganiane. Gdy znalazły sobie miejsce na trawniku pod malwą, to ktoś wyciął tę malwę.
We wrześniu umiera Piglunia. Decyzja, trzeba zabrać z tego piekła Ogrynię i Babunię, trudno mam już dwa koty to jeszcze dwa niewiele zmieni.
No i tak po różnych perypetiach są u mnie cztery kocie duszyczki.

Re: Czesio i dziewczyny

PostNapisane: Pon lut 27, 2012 0:38
przez Szalony Kot
To jest piękne, że są ludzie, którzy przygarniają właśnie te - o nieznanych losach przyszłych i najczęściej ciężkich przejściach za sobą...

My z facetem adoptowaliśmy FIVka swego czasu. Rozstaliśmy się, o kota niemal pobiliśmy...
Bo mnie FIVki, staruszki i FelVki wzruszają najbardziej :1luvu:

Re: Czesio i dziewczyny

PostNapisane: Pon lut 27, 2012 10:53
przez marta-po
Iwonami pisze:Wreszcie i ja poznałam Twoją gromadkę. Czyli u Ciebie cztery i u mnie cztery.
Chyba że nie zrozumiałam, że to są cztery białaczkowe, a są jeszcze inne.

Zgadza się, w domu jest więcej kotów. Te cztery białaczkowe mieszkają ze mną i TŻ na poddaszu. Jest to o tyle dobre rozwiązanie, że oprócz dużej odizolowanej przestrzeni są mniej narażone na choroby zakaźne. Na poddasze mniej osób dociera, a więc roznoszenie chorób jest potencjalnie mniejsze. A więc przy ich słabszej odporności zminimalizowane jest ryzyko, że coś złapią.

Na dole domu mieszka jeszcze dwóch rezydentów: senior Zenek i młodociany przestępca Gapcio. Jest też tymczaska Brygidka od Horacy7. Zapomniałabym o Karolku, dzikusku z działek, którego zabrałam na zimę na leczenie i wygrzewanie. Niestety Karolek wywinął mi numer i zaczął ładnie się oswajać i nie wiem co mam teraz z nim zrobić.

ZenekObrazek GapcioObrazek KarolekObrazek BrygidkaObrazek

Szalony Kot pisze:My z facetem adoptowaliśmy FIVka swego czasu. Rozstaliśmy się, o kota niemal pobiliśmy...
Bo mnie FIVki, staruszki i FelVki wzruszają najbardziej :1luvu:

Ty wygrałaś? :D Ja też mam dużo sentymentu do seniorów i białaczkowych, gdy zamieszkam za jakiś czas na jeszcze większym metrażu to wezmę jeszcze ze dwa koty białaczkowe. Tu już nie chcę robić zagęszczenia, bo w końcu odbiłoby się to na ich zdrowiu.

Re: Czesio i dziewczyny

PostNapisane: Pon lut 27, 2012 10:58
przez Szalony Kot
No niestety, przegrałam, za nic nie chciał mi oddać kota, planowałam nawet delikatny włam, ale w gruncie rzeczy - chyba Fadek ma tam lepiej niż u miałby u mnie :oops: no i dla FIVków zmienianie miejsca to jednak ryzyko stresu :(

Obrazek


Za to teraz mam dojrzałą panią, o taką:
Obrazek

Re: Czesio i dziewczyny

PostNapisane: Pon lut 27, 2012 11:07
przez marta-po
Najważniejsze, że kotu jest dobrze, bo faktycznie zmiana miejsca to zawsze stres, szczególnie groźny dla kotów ze słabszą odpornością.

Re: Czesio i dziewczyny

PostNapisane: Pon lut 27, 2012 15:16
przez joluka
Martuś - jak dobrze, że założyłaś własny wątek!!!! :1luvu:

nareszcie mogę podglądać zdjęcia Twoich skarbów!!! jak zobaczyłam Gucinka, to mi się łzy w oczach zakręciły... :cry:

ale zadbane i odchuchane te Twoje kociaki! i niech ktoś powie, że FeLV-ek to chory kot!!!!!!!

a pozy Tani - poezja! :mrgreen:

Re: Czesio i dziewczyny

PostNapisane: Pon lut 27, 2012 15:37
przez marta-po
Muszę teraz przeszukać forum i odnaleźć guciaczkowy wątek. Chcę go zamieścić w drugim poście, w moim małym kocim archiwum. Tak, żeby nie zaginął w natłoku tak wielu historii.

Musiałam się pochwalić moimi kotami, chociaż u nas życie płynie leniwie i monotonnie. Białaczkowe zdrowe, oprócz Efisi. Ale u niej nie do końca choroba - zakażenie górnych dróg oddechowych jest związane z białaczką. Ma tam zmianę anatomiczną i to powoduje problemy. Ale walczymy z tym. Teraz zaczęłam starania, żeby sprowadzić dla niej z Ukrainy cykloferon, podobno czyni cuda.
A Tania to mogłaby tańczyć w balecie mongolskim albo zostać chińską gimnastyczką. Jakby kości nie miała.

Jeszcze nie podziękowałam Ci za noszenie miśkowego banerka. Ale wciąż cisza. Mimo ogłoszeń nie było żadnego telefonu w sprawie jej adopcji.

Re: Czesio i dziewczyny

PostNapisane: Pon lut 27, 2012 20:04
przez marta-po
Wieczór mija nam spokojnie: Czesio śpi, Tania śpi, Efisia śpi i Marusia śpi. Cisza, spokój, jedynie z kocyka Efisi dobiega pochrapywanie.

Czesio Obrazek

Czesio miał już swoją wielką rocznicę na początku lutego. Dwa lata ze mną, albo ja z nim. Czesia wypatrzyłam pod sklepem mięsnym gdzie zbierało się okoliczne stadko. Czesio najprawdopodobniej został tam podrzucony, gdyż wcześniej nie widywałam go, a wszystkie tamtejsze koty są czarno-białe lub czarne. I nagle pojawił się, cudny dymniaczek o donośnym głosie. Gdybym go nie słyszała to nie wiedziałabym, że ten kot potrafi tak głośno i rozpaczliwie miauczeć. Tak głośno domagał się jedzenia, a zima była wtedy bardzo mroźna, dochodziło do -20 stopni C. Bardzo różnił się od pozostałych kotów i choć to niewłaściwe określenie, to był tam jakby nie na miejscu, nie pasował tam. Chociaż żaden kot nie powinien w taki mróz być na zewnątrz. Czesia capnęłam, wsadziłam w klatkę i zawiozłam do domu. Okazało się, że Czesio ma klaustrofobię i dostaje okropnych ataków w zamknięciu. Dobrze, że do domu nie było daleko. Gdy dojechaliśmy to biłam się z myślami, czy dobrze zrobiłam, przecież to dzikus rzucający się w klatce, jeszcze dom zdemoluje. A wydzierał się tak jakby mu kto na ogon nadeptywał. Wtargałam go na górę i z myślą: raz kozie śmierć, wypuściłam go z klatki. Myślałam, że wyskoczy jak opętany, ale on gdy zobaczył otwór, zastanowił się chwilę i z godnością wyszedł. Po chwili zniknął mi z oczu w poddaszowych zakamarkach. Zobaczyłam go ponownie po kilku godzinach. Nauka kuwetkowania trwała ze dwa dni, a pierwsze siku było na łóżku. Tydzień później badania, testy potwierdzające białaczkę i kastracja. I tak jesteśmy razem już dwa lata. Czesio nigdy na nic przez ten czas nie chorował. Mam szczególny sentyment do tego kota, może dlatego, że sama go sobie złapałam.

Re: Czesio i dziewczyny

PostNapisane: Pon lut 27, 2012 21:46
przez ewar
Dzięki za podrzucenie linku do wątku :1luvu: SUUUUPER! Nareszcie coś optymistycznego o FeLV-kach, a nie tragiczny wątek.Moja Marusia jaka śliczna :1luvu: Jak miło popatrzeć na szczęśliwe koty.Marta, :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Re: Czesio i dziewczyny

PostNapisane: Pon lut 27, 2012 22:06
przez marta-po
Tylko podtuczenie Marusi mi nie wychodzi, a myślałam że zaokrąglą jej się boczki, ale taka jej uroda. Marusia uwielbia kocie mleko. Jest to komiczne i muszę udawać, że się nie śmieję, żeby nie było jej przykro. Ale gdy otwieram kartonik, to Marusia wykonuje tupanie w miejscu i sknerczy. Zauważyłaś, że ona nie umie miauczeć? Wydaje z siebie śmieszne dźwięki, tupie, zarzuca ogonek, a oczy robią jej się jak pięć złotych. Niedawno otwierałam plastikową butelkę z wodą, a dźwięk był podobny. Gdy to Marusia usłyszała to w sekundę znalazła się przy swojej miseczce i odbyła cały przed mlekowy rytuał. Muszę to kiedyś nagrać, bo tylko ona aż tak uwielbia mleko.

Marusia Obrazek