Mianowicie: mieszkamy sobie w pięknym miasteczku na Pomorzu o nazwie Tczew, w starej kamienicy wynajmowanej niemalże jak studenci (ja+córa+TŻ - czasem troll + współlokator T + współlokator S). Z racji tego, że miejsca u nas dużo a córa już powoli wyrasta z wieku bycia bardzo niebezpieczną dla zwierzaków wszelkiej maści postanowiłam wspólnie z pozostałymi lokatorami sprowadzić do domu kota.
W sumie przez całe życie miałam do czynienia zarówno z kotami jak i psami (a pomiędzy jeszcze zdarzyły się koszatniczki i rybki) to tak naprawdę czekałam tylko aż mój jeszcze-mąż się wyprowadzi (antyzwierzęcy całkowicie) i już mogłam przygarnąć zwierzaka. Akurat zbiegło się to z problemem znajomego - jego kicia "poszła w pole" i wróciła z młodymi. Chciałam wszystkie kocięta ocalone wziąć, niestety przeżył jedynie jeden - bury cwaniak, który zamieszkał z nami. Hołdując przekonaniu, że kot znajduje nas dostał wdzięczne imię Gratis i tak pomieszkuje już z całą ekipą od sierpnia.
Kocię przyjechało do nas w nienajlepszym stanie - pierwsze kilka tygodni spędziliśmy na walce z kk, na szczęście udało się wyleczyć przy pomocy wspaniałego doktora Malca (swoją drogą jego syn już od dawna mówi do mnie per "mamo"), potem standardowo jedno szczepienie, potem drugie a teraz Gratisowi już hormony buzują więc powoli zbieramy się na ciachanie jajek.
Gratis jest kotem niesamowicie żywym, kochanym i wnerwiającym



zdjęcia z września 2011
Tak więc: witamy, w miarę możliwości będziemy się udzielać, ale to zależy od czasu i chęci (na forach wolę raczej pasożytować z rzadka tylko pisząc coś od siebie)