Pochowałam już cztery koty, w tym najbardziej przeżyłam śmierć mojego najukochańszego pierworodnego - Pisia. Trauma związana z jego ostatnimi miesiacami i jego odejściem wlecze sie za mną do dziś.
Był dokładnie taki jak Twój ... "Człowiek w ludzkiej skórze. Pocieszyciel i promyczek w naszym życiu. Gaduła i kompan w codziennych czynnościach". Przyjaciel, związany ze mną szczególną więzią, wyjątkowa kocia istota, której żaden inny nigdy nie zastąpi.
Siedem miesięcy walczyliśmy o jego życie. Zbyt późno rozpoznana cukrzyca, do kitu leczenie i nie można już było nic pomóc ...
Zrobiliśmy jeden błąd - za długo go męczyliśmy, dwa razy przeżył stan śmierci klinicznej, był już tylko szkielecikiem w futerku., a my ciągle próbowaliśmy... Nie wyobrażałam sobie, że może go nie być ze mną, że odejdzie, przepłakiwałam całe noce i dnie nie mogąc pogodzić się z tym, że odejdzie. Gdy w końcu postanowiłam pozwolić mu odejść i wymęczony zasnął w spokoju obiecałam sobie, że nigdy nie będę zwlekać w takiej sytuacji. Że nie będę nigdy tak męczyć ukochanego stworzenia w imię miłości i przywiązania do niego. Miłość nie powinna pozwolić na niepotrzebnie przedłużane cierpienie. I to mogę poradzić osobom w podobnej sytuacji.
Bardzo, bardzo Wam współczuję tego, co przeżywacie
Wiem, że to bardzo trudno zdecydować, że to "ten moment". Ale to się po prostu wie, gdy się umie ze swoim kotem rozmawiać, gdy się go kocha i rozumie. Wy to na pewno wiecie - i on wam powie kiedy chciałby odejść.
A teraz cieszcie się wspólnymi dniami, słońcem, sobą ...