Skarpecia, Niunia, PusiaKlusia, Kelsi i Fajans

Witam wszystkich.
Chciałam się pochwalić moją koteczką, o imieniu Skarpetka.
Jest to dachowa kotka, którą wychowuję od urodzenia, a ma już 4 lata. Miała w swym miocie jeszcze kilka sióstr i brata, ale jakoś wszystkie przepadły nie wiedzieć czemu
(mieszkałam wtedy w domu z podwórkiem). Tak więc Pecia wychowywana była jak i wszystkie moje koty w domu, pełnym dla nich mojej opieki i miłości [oprócz niej jest jeszcze Kelsi-szylkretowa kotka, jej mama, oraz córeczka siostry [*] Klusia].
Skarpetka jednak od początku miała inny charakter niż reszta. Bardzo do mnie jest przywiązana, jest wygadana- zawsze wita się pomiaukując, zupełnie inne dzwięki wydaje marudząc gdy ruszy się ją podczas snu. Ma do mnie wydaje mi się ogromne zaufanie. W moich rękach jest jak 'flak'-może zwisać brzuchem do góry łapami w dół na moich kolanach i się nie boi. Ogólnie rzecz biorąc mój najukochańszy skarb
Miesiąc temu jednak, wyprowadziłam się z domu do bloków, niestety nie mogłam wtedy zabrać kociaków ze sobą. Gdy się pakowałam do auta, kociaki wchodziły i badały bagażnik, czemu tam tak dużo moich rzeczy, Pecia kładła mi się pod nogami i leżała gdy ja pakowałam rzeczy do torby. Z ciężkim sercem ją opuściłam.
Z relacji rodziców, kot przestał pojawiać się w domu, przychodziła tylko pojeść, sprawdzała mój pokój czy mnie nie ma i znikała na kilka dni. Reszta kotów tak tego nie przeżywała, cały czas była w pobliżu, miauczały jedynie za mną. Gdy przyjeżdżałam do kociaków w odwiedziny, nie zastawałam Skarpetki. Tęskniłam za nią jak cholera i bałam się żeby nie uciekła
W końcu przygotowałam mieszkanie do wprowadzenia się kolejnej małej czarno białej lokatorki..
i postanowiłam ją przywieźć. Lecz jak już wspomniałam wcześniej nie było to proste bo kotki nie mogłam spotkać. Rodzice zostali postawieni w stan gotowości do złapania jej i zawiadomienia mnie, lecz ciągle im się wymykała. W końcu wczoraj gdy podjechałam sprawdzić co u kociaków, mym oczom ukazała się jedyna w swoim rodzaju Skarpetka..
Od razu się ucieszyłam bo wiedziałam, że w końcu pojedzie ze mną. Ona jednak była osowiała, tak jakby mnie nie poznała-albo po prostu obrażona. Tak czy inaczej, założyłam jej kocią uprząż, spakowałam do koszyczka i do nowego domku. Nieco płakała po drodze, lecz spodziewałam się, że będzie gorzej. Miło więc mnie zaskoczyła. Bałam się także, że nie będzie się mogła długo przyzwyczaić do mieszkania. Gdy dotarliśmy na miejsce i ją wypuściłam jej oczy były zszokowane nowym miejscem.. obeszła pokoje dookoła po czym pomiaukując przyszła do mnie się przytulić i zaczęła mruczeć...
Znów miała 'iskierkę' w oku. To tylko upewniło mnie, że dobrze zrobiłam zabierając ją ze sobą.. Potem resztę dnia w większości przespała, trochę zjadła i wypiła.
Dziś niestety miała 'wpadkę' bo załatwiła swe potrzeby tam gdzie nie powinna, ale to da się zrozumieć, w końcu nowe miejsce, mam nadzieję, że szybko się nauczy czystości, bo wtedy dopiero zabiorę drugą kotkę do towarzystwa-Klusię. Trzeciej kotki nie będę zabierała ponieważ jest bardzo płochliwa i dziksza od tamtej dwójki (przygarnęłam ją, jest po przejściach i nie chcę jej dodatkowo stresować, poza tym ma problemy z czystością).
Tak więc oto historia mojej Skarpetki :3
Oto jej zdjęcie:

A to Klusia:

I Kelsi:

Pozdrawiam wszystkich kociarzy
Chciałam się pochwalić moją koteczką, o imieniu Skarpetka.
Jest to dachowa kotka, którą wychowuję od urodzenia, a ma już 4 lata. Miała w swym miocie jeszcze kilka sióstr i brata, ale jakoś wszystkie przepadły nie wiedzieć czemu

Skarpetka jednak od początku miała inny charakter niż reszta. Bardzo do mnie jest przywiązana, jest wygadana- zawsze wita się pomiaukując, zupełnie inne dzwięki wydaje marudząc gdy ruszy się ją podczas snu. Ma do mnie wydaje mi się ogromne zaufanie. W moich rękach jest jak 'flak'-może zwisać brzuchem do góry łapami w dół na moich kolanach i się nie boi. Ogólnie rzecz biorąc mój najukochańszy skarb

Miesiąc temu jednak, wyprowadziłam się z domu do bloków, niestety nie mogłam wtedy zabrać kociaków ze sobą. Gdy się pakowałam do auta, kociaki wchodziły i badały bagażnik, czemu tam tak dużo moich rzeczy, Pecia kładła mi się pod nogami i leżała gdy ja pakowałam rzeczy do torby. Z ciężkim sercem ją opuściłam.
Z relacji rodziców, kot przestał pojawiać się w domu, przychodziła tylko pojeść, sprawdzała mój pokój czy mnie nie ma i znikała na kilka dni. Reszta kotów tak tego nie przeżywała, cały czas była w pobliżu, miauczały jedynie za mną. Gdy przyjeżdżałam do kociaków w odwiedziny, nie zastawałam Skarpetki. Tęskniłam za nią jak cholera i bałam się żeby nie uciekła

W końcu przygotowałam mieszkanie do wprowadzenia się kolejnej małej czarno białej lokatorki..



Dziś niestety miała 'wpadkę' bo załatwiła swe potrzeby tam gdzie nie powinna, ale to da się zrozumieć, w końcu nowe miejsce, mam nadzieję, że szybko się nauczy czystości, bo wtedy dopiero zabiorę drugą kotkę do towarzystwa-Klusię. Trzeciej kotki nie będę zabierała ponieważ jest bardzo płochliwa i dziksza od tamtej dwójki (przygarnęłam ją, jest po przejściach i nie chcę jej dodatkowo stresować, poza tym ma problemy z czystością).
Tak więc oto historia mojej Skarpetki :3
Oto jej zdjęcie:

A to Klusia:

I Kelsi:

Pozdrawiam wszystkich kociarzy
