Strona 1 z 40

Panowie Kocurowie - życie toczy się dalej...

PostNapisane: Nie sie 14, 2011 1:54
przez PumaIM
Koty, ach te koty, człek by je łyżkami jadł!
Co tu gadać, co tu kryć - spróbuj bez kota żyć...


No nie da się, nie da!

Nawet kiedy się straci ukochanego przyjaciela, to żałoba trwa... tyle ile trwa. Nigdy się go/jej nie zapomni, ale tyle ich czeka na domy! A nasz dom jest tak przeraźliwie pusty, bezkotny :(

W tym smutku, jeszcze nic nie planując, przespacerowałam się po Adopcjach, po wątkach Kociarni, myśląc niewyraźnie, że nie ma co szukać pojedynczego Kota, wszak lepiej, jeśli by było ich dwie sztuczki, zaprzyjaźnione wcześniej. I tak trafiłam na taki wątek:
viewtopic.php?f=13&t=127420

I tam już zostałam :wink: Wysłałam pw do założycielki wątku, joluki, że ja bym owszem, ewentualnie :twisted: Zostałam skierowana bezpośrednio do DT p. Marty, i tak się zaczęło. Jak to było, dlaczego tak długo trwało, i masę fotek z DT można znaleźć w wątku przeuroczej parki. Przy czym w międzyczasie pani Marta napomknęła o "czarnej serii" zwrotów z adopcji, która dotknęła jej tymczasy. Wróciła czarna Maszka, bo "kotek się zepsuł" - miała plazmocytarne zapalenie dziąseł. Wrócił łaciaty, biały z szarym Tadzinek - bo siknął gdzie nie potrzeba, podobno do łóżeczka dziecka... Tadzinek okazał się ulubionym towarzyszem zabaw Panny Koty, słodkiej, psotnej dziewczynki. Niewiele więc myśląc - dołączyłam go do "pakietu", a pani Marta się zgodziła, chociaż już prawie zamierzała zostawić go jako kolejnego rezydenta.

W połowie lipca odwiedziłam trójeczkę w DT, gdzie zostałam podjęta niesłychanie gościnnie, włącznie z zawiezieniem do innego, mocno zakoconego domu :lol: Mała Panienka biegała i psociła, Tadzinek jej towarzyszył, a czarniutki wujaszek Funio obrabiał przywiezioną jako gościniec filcokulkę od Kocurii, aż trzeba było mu zabrać strzępy, żeby ich nie zjadł :roll: Ustawiłam też dwie torby-przenoski z kocykami w środku, żeby koctwo sobie w nich pomieszkało i miało potem swojskie leże w DS. Później towarzystwo trochę się zmęczyło, Funio zwinął się w kłębuszek, Panna wtuliła się w jego boczek i oboje bardzo mruczeli, kiedy ich głaskałam. Szczególnie Funio wtulał mi się w dłoń :love: Tylko Tadzinek trochę się dziczył - odsuwał się od ręki i czmychał w kąt. Prawdę mówiąc, nie dziwię się - ileż ten kot już przeżył :( Najpierw ktoś wyrzucił małe kocię zimą pod sklep, dosłownie "na śnieg na mróz". Kiedy znalazł się u pani Marty, poczuł się bezpiecznie, ale znalazł się dom, który go chciał... a w każdym razie tak się im zdawało. Więc przeprowadzka. A potem dom okazał się niezbyt dobrym domem, i kolejna przeprowadzka, co prawda do znanego już miejsca, ale i tak stres. I ciężka choroba, zapalenie płuc. Ledwo się pozbierał, a tu pojawia się znów jakaś obca baba i umizga się do niego - o, to źle wróży! Znowu będą biednego kota przerzucać wte i we wte :x No będą, ale tym razem z całym towarzystwem :wink:

A ja przez ten czas zapadłam na chorobę zwaną "dla moich kotów wszystko co najlepsze" :twisted: Mają jeść co najlepsze dla kotów, pić z kociej fontanny, mają mieć spokojny, kochający dom, w którym kot jest ważny i wolno mu prawie wszystko, mają być bezpieczne... Siatka! Bez siatki na balkonie żaden kolejny kot do tego domu nie wejdzie! No i stąd te opóźnienia, bo najpierw miałam fanaberie i czekałam na Damorka, który ma długie terminy, potem się okazało, że Damork moim fanaberiom nie da rady. W ramach "jeść co najlepsze dla kotów" postanowiłam zafundować kociastym BARFa, czyli mięsną mieszankę wszystkiego, co kotu potrzeba. No ale nie będę przecież tego wszystkiego ważyć, mielić, siekać, suplementować, rety! :strach: Dowiedziałam się, że mieszanki dla swoich hodowlanych norwegów produkuje agal i zapytałam, czy ma "wolne moce przerobowe", żeby i dla moich kotów robić. Ma 8) Przy okazji opowiadałam jej o swoich przypadłościach z siatką, i na wszelki wypadek podała mi adres stronki alpinistów ( http://www.phuaxon.pl/ ), którzy m. in. sprawnie siatkują przeciwkocio. No to wysłałam maila, i bardzo szybko pojawił się pan alpinista, ocenił balkon (przy okazji zrezygnowałam z części fanaberii... :oops: ) i umówił się na robotę. W piątek pojawił się z wielką torbą i plecakiem, w kilka godzin powbijał kotwy, rozciągnął stalowe linki, napiął siatkę... I już! I jest! Mieszkam w wielkiej wolierze! :piwa:

W związku z czym kocie jednostki zapakowały plecaczki i jutro (co ja mówię, to już dziś!) o świcie przyjeżdżają! :dance: :dance2: Nareszcie! :mrgreen:

Z fotkami na razie będzie pewien problem, jako że nie mam ani aparatu, ani komóry - ale później pewnie zjawi się Una-z-pogranicza, zwana czasem stovokorem, i obfoci towarzystwo 8) Na razie jeszcze parę ostatnich filmików z DT:

http://www.divshare.com/download/15516520-ea0 - Panna chlapiłapka :ryk:
http://www.divshare.com/download/15516531-329 - cała trójka plus Maszka i bury rezydent Zenek
http://www.divshare.com/download/15516563-552
http://www.divshare.com/download/15516610-e40

Ech :1luvu:

Re: Panna Kota i wujaszkowie

PostNapisane: Nie sie 14, 2011 5:22
przez Dorota
:dance: :dance2:
:dance2: :dance:

Re: Panna Kota i wujaszkowie

PostNapisane: Nie sie 14, 2011 6:37
przez PumaIM
Przyjechały. Siedzą w łazience na razie, niech się tam rozejrzą :lol: Funio zdążył się wymknąć "na pokoje" i złapany przejechał mnie trochę pazurami, a w łazience wlazł na rurę od termy i tam siedzi, pod sufitem :roll: Tadzinek z przestrachu zrobił kupę do transporterka... Ktoś tam popiskuje w tej łazience... Dam im trochę czasu, żeby się opamiętały z pierwszego przestrachu, i pójdę siedzieć z nimi :lol: Mają tam kuwety, mają miseczki z suchym i wodą jakby co.

Re: Panna Kota i wujaszkowie

PostNapisane: Nie sie 14, 2011 6:51
przez Dorota
Ufff...

Bedzie dobrze!
Ale kciuki potrzymam

:ok: :ok:
:ok: :ok:

Re: Panna Kota i wujaszkowie

PostNapisane: Nie sie 14, 2011 7:02
przez PumaIM
No pewnie będzie :lol: Tadzinek siedzi za pralką, Funio skarży się na termie :roll: Mała Panna zwiedza i podsuwa grzbiecik do głaskania 8)

Re: Panna Kota i wujaszkowie

PostNapisane: Nie sie 14, 2011 7:08
przez PumaIM
Obaj wujaszkowie siedzą za pralką. Panna w transporterku ma zdecydowanie wygodniej :lol: No nic, niech siedzą.

Re: Panna Kota i wujaszkowie

PostNapisane: Nie sie 14, 2011 7:09
przez Dorota
Chlopaki bardziej strachliwe?

Re: Panna Kota i wujaszkowie

PostNapisane: Nie sie 14, 2011 7:16
przez PumaIM
Ano. Panna raczej bezstresowa :lol:

Re: Panna Kota i wujaszkowie

PostNapisane: Nie sie 14, 2011 7:18
przez Dorota
PumaIM pisze:Ano. Panna raczej bezstresowa :lol:


Bedzie rzadzila nimi :ok:

Re: Panna Kota i wujaszkowie

PostNapisane: Nie sie 14, 2011 8:06
przez Agn
:mrgreen:

:ok: :ok: :ok:

Re: Panna Kota i wujaszkowie

PostNapisane: Nie sie 14, 2011 8:45
przez PumaIM
Panowie zwiedzają łazienkę. Funio zabunkrował się w kuwecie, Tadzinek wychodzi zza pralki, żeby zaraz się znów schować :lol: Panienka wyszła za drzwi, obeszła pokój w poziomie i w pionie, wysunęła nosek na balkon. Potem wsadziłam ją z powrotem do łazienki, niech im opowie co widziała i pocieszy trochę :wink: Oboje z Tadzinkiem skubnęli trochę suchego - na razie mają PPP i małą miseczkę z WildCatem.

Re: Panna Kota i wujaszkowie

PostNapisane: Nie sie 14, 2011 8:47
przez Dorota
Chlopaki... Jakie to meskie zachowanie :wink:

Re: Panna Kota i wujaszkowie

PostNapisane: Nie sie 14, 2011 9:01
przez PumaIM
Starsi, rozważniejsi :lol:

Funio wylazł z kuwety, siedzą z Panienką w transporterku. Tadzinek nadal jak ta kukułka z zegara - zza pralki i z powrotem za pralkę :roll: Niech jeszcze posiedzą z godzinkę czy dwie, potem im uchylę drzwi i niech łażą gdzie zechcą.

Re: Panna Kota i wujaszkowie

PostNapisane: Nie sie 14, 2011 9:03
przez Dorota
Ciekawe, co zrobia, jak zauwaza otwarte drzwi...

Re: Panna Kota i wujaszkowie

PostNapisane: Nie sie 14, 2011 9:08
przez PumaIM
No przecież trzeba będzie zbadać dokładnie teren :D Żaden kot nie usiądzie spokojnie, dopóki się nie upewni, że nic po kątach kotożerczego się nie czai :wink: