kolejna REWOLUCJA, czyli koniec normalności

dojrzałam chyba do założenia wątku moim kotom
występują:
ja - ezzme
Kaliniak - krew z krwi
mój TŻ - ma do mnie dużo cierpliwości
moja Mama - najcudniejsza pod słońcem!
Mizia - moje osobiste kocisko, moje szczęście i wielka miłość, czyli stara marudna kocica(*)
Tekla - kocica Mamy
Lulka/Lula - grudniowa znajda-już mamowa(*)
Balbina - afrykański jeż pigmejski(*)
Dimka - cudowny kudłaty kocur (*)
Duch (wcześniej)Gorgona Gorgonzola - brytyjka o lodowym spojrzeniu
Mateusz Barnaba - syjamski różowy szczyl
okazjonalnie pozostałe osoby i zwierzęta z rodziny mojej i TŻta;
Mizia - w tym roku skończy 12lat, prawdopodobnie sierpień/wrzesień; nie jest moim pierwszym kotem, ale o tym innym razem
po paru latach bez kota w naszym domu udało mi się namówić mamę na kota i tak w pierwszy Dzień Nauczyciela w liceum pojechałam po koteczka. koteczek był od znajomych znajomych, kilka małych burych kulek na krótkich łapkach wybiegło do przedpokoju. szukałam kotki, podniosłam jakieś ciemnobure, a koleżanka, która mnie tam sprowadziła jakieś jasnozielone cóś i to cóś w końcu do mnie trafiło. coś było malutkie: po jedzeniu brzuszek masowałam jednym palcem (teraz cała dłoń to za mało) i mieściło się na dłoni. teraz myślę, że może zabrałam ją od matki za wcześnie i dlatego teraz z niej taka wredna małpa i rozpieszczona jedynaczka. do towarzystwa miała sukę mieszańca wyżła, z którą bardzo się związała.
po czterech latach wyjechałam na studia i kota ze mną, raz było lepiej raz gorzej, część tego czasu spędziła w domu (gdy rożne okoliczności mieszkaniowe nie pozwalały na kota).
przed wyjazdem na studia stwierdziłam, że kot w domu musi być i tak trafiła do nas Tekla (w wrześniowe imieniny Tekli), małe czarne wystraszone. adoptowałam ją z TOZu, podobno razem z matką i starszym miotem była uratowana z laboratorium.
Mizia oczywiście na Teklę i na nas obraziła się śmiertelnie, ale przez te 8 lat zżyły się ze sobą
po studiach było różnie: wracałam do domu na weekend, przez jakiś czas mieszkałyśmy z kotą i TŻtem. niestety byliśmy zmuszeni zamieszkać u jego rodziny, bez Mizulstwa, trwało to prawie 3lata.
wreszcie miesiąc temu wynajęliśmy miłe mieszkanko i jesteśmy z kotą razem
czas już był najwyższy, Miziak z Teklą się dogadywała, ale kiedy w grudniu trafiła do nas Lulka to już jej się zdecydowanie nie podobało, chyba jeden kot to maksymalne towarzystwo dla niej.
to na razie tyle
zaraz wrzucę kilka zdjęć i coś o pozostałych paskudach.

występują:
ja - ezzme
Kaliniak - krew z krwi

mój TŻ - ma do mnie dużo cierpliwości

moja Mama - najcudniejsza pod słońcem!
Mizia - moje osobiste kocisko, moje szczęście i wielka miłość, czyli stara marudna kocica(*)
Tekla - kocica Mamy
Lulka/Lula - grudniowa znajda-już mamowa(*)
Balbina - afrykański jeż pigmejski(*)
Dimka - cudowny kudłaty kocur (*)
Duch (wcześniej)Gorgona Gorgonzola - brytyjka o lodowym spojrzeniu
Mateusz Barnaba - syjamski różowy szczyl
okazjonalnie pozostałe osoby i zwierzęta z rodziny mojej i TŻta;
Mizia - w tym roku skończy 12lat, prawdopodobnie sierpień/wrzesień; nie jest moim pierwszym kotem, ale o tym innym razem

po czterech latach wyjechałam na studia i kota ze mną, raz było lepiej raz gorzej, część tego czasu spędziła w domu (gdy rożne okoliczności mieszkaniowe nie pozwalały na kota).
przed wyjazdem na studia stwierdziłam, że kot w domu musi być i tak trafiła do nas Tekla (w wrześniowe imieniny Tekli), małe czarne wystraszone. adoptowałam ją z TOZu, podobno razem z matką i starszym miotem była uratowana z laboratorium.
Mizia oczywiście na Teklę i na nas obraziła się śmiertelnie, ale przez te 8 lat zżyły się ze sobą

po studiach było różnie: wracałam do domu na weekend, przez jakiś czas mieszkałyśmy z kotą i TŻtem. niestety byliśmy zmuszeni zamieszkać u jego rodziny, bez Mizulstwa, trwało to prawie 3lata.
wreszcie miesiąc temu wynajęliśmy miłe mieszkanko i jesteśmy z kotą razem

czas już był najwyższy, Miziak z Teklą się dogadywała, ale kiedy w grudniu trafiła do nas Lulka to już jej się zdecydowanie nie podobało, chyba jeden kot to maksymalne towarzystwo dla niej.
to na razie tyle
