Rozmowy przy kawie o kotach i nie tylko.

Napisane:
Czw maja 19, 2011 8:39
przez Żmijka
Witam!
Do mojego wątku zapraszam znajomych i nie tylko, by pogadać o naszych kociastych i na różne inne tematy lub poczytać by wzbogacić swoje doświadczenie lub podzielić się nim.
Czyli to wszystko, co robimy na innych wątkach, lecz tu bez tematu, w kawusiowej bądź herbacianej (jeśli koto woli) atmosferze.
My kociary/kociarze możemy o kotach opowiadać bez końca, w moim przypadku nie zawsze mam do kogo. Tylko Mąż rozumie mojego świra (pewnie dlatego, że sam na to choruje). Mam nadzieję że nie tylko ja
Może ja się przedstawię. Żmijka. Dom dzielę z trzema kotami:
Coma- 9 miesięcy, kotka z Palucha od listopada z nami
http://www.youtube.com/watch?v=iTa2t_cPAvsRocky i Toffi - 2,5 m. Kociaki z kanałów, w domu od 23.04.2011
ich historia jest zapisana tu
viewtopic.php?f=1&t=126878http://www.youtube.com/watch?v=fuThyxbVigk
Re: Rozmowy przy kawie o kotach i nie tylko.

Napisane:
Czw maja 19, 2011 8:51
przez MalgWroclaw
A ja nie obiecuję, że będę często bywać

z braku czasu, ale chętnie się przyłączę.
Mam cztery koteczki: Franię, Pralcię, Florkę i Fasolkę.
Tu jest wątek Fasolki:
viewtopic.php?f=1&t=127636pozdrowienia
Re: Rozmowy przy kawie o kotach i nie tylko.

Napisane:
Czw maja 19, 2011 9:01
przez Żmijka
Ja z braku czasu piję kawkę szybką i przy kompie, a wątek stąd, że lubię pić ją w dobrym towarzystwie. Witam serdecznie.

Re: Rozmowy przy kawie o kotach i nie tylko.

Napisane:
Czw maja 19, 2011 9:58
przez Żmijka
Już pół roku uczę się o kocich chorobach niestety na własnej kociej skórze. Zaliczyliśmy ich kilka, od kociego kataru przez biegunki po FIP. Od niedzieli mamy w domu zapalenie tchawicy. Troszkę to moja wina, wietrzyłam mieszkanie z nieszczepionymi kotami. Coma nie była szczepiona, ponieważ cały czas coś łapie i jak widzimy, że jest całkowicie zdrowa, zaczyna kichać.
Zapalenie tchawicy wygląda dziwnie. Kot zaczyna zachowywać się jakby miał kłaczka lub robaki; ma odruch wymiotny, czasem skuteczny, kaszle, charczy. Tak miała od piątku, a w sobotę wieczorem 39,8. Rano do weta, szmery w tchawicy, wysoka leukocytoza, łzawienie oka (to po kocim katarze wróciło). Antybiotyk ceporex (zastrzyki) 5 dni, tolfedynka i coś na odruchy wymiotne. Poprawa w poniedziałek.
Wiedziałam, że mogę spodziewać się zarażenia młodych, ale obie z wet miałyśmy nadzieję. Dziś czwartek, a ja od wczoraj wymiociny (ulewajki) sprzątam, słucham kocich kichów i kaszlu. Dziś wieczorem wet. Liczę na kciuki.
Re: Rozmowy przy kawie o kotach i nie tylko.

Napisane:
Czw maja 19, 2011 10:34
przez Nemi
Się przyłączymy - z kotami Osamą, Tosią i kocurem Ozzim

Link do naszego okruszkowego wątku w moim podpisie. Trzymamy kciuki

Chore koty to bardzo przykra sprawa. Nasza Osamka właśnie doszła do siebie po chorobie.
Re: Rozmowy przy kawie o kotach i nie tylko.

Napisane:
Czw maja 19, 2011 11:30
przez Sulfuria
Witam i dziękuję za zaproszenie na kawkę

Będziemy zaglądać w miarę możliwości.
Pozdrawiamy,
Sulfuria i Myszeńka

(z Będzińskiej Piątki)
viewtopic.php?f=1&t=107067&start=930
Re: Rozmowy przy kawie o kotach i nie tylko.

Napisane:
Czw maja 19, 2011 15:29
przez serotoninka
O kawę o ja lubię! Będę zaglądać co tam u kanalarzy dwóch

Trzymam kciuki za zdrowie całej trójki!
Re: Rozmowy przy kawie o kotach i nie tylko.

Napisane:
Czw maja 19, 2011 15:31
przez kalair
Kawe niestety pijam o dziwnych porach, ale witamy serdecznie z moja trojka.

Re: Rozmowy przy kawie o kotach i nie tylko.

Napisane:
Czw maja 19, 2011 19:54
przez Żmijka
Witam, cieszę się że troszkę ludzi czasem zajrzy, proponuję podsuwać swoje tematy do kawy bo ile można o żmijkowych gadać.
Wyskoczyłam z pracy by odwiedzić wetkę i wróciłam na stanowisko (mam dyżur do 22) i właśnie piję kawkę, piszę serio. Co do kaw to też dobry temat i też mogę o nich gadać do woli, dziś Lavazza Qualita Oro. Mniam
Coma prawie zdrowa, tylko oko łzawi, chłopaki antybiotyk i kropelki na kaszel. Przyznam że kropelek nie kupiłam bo są z alkoholem a i w sumie antybioto zacznie działać to i kaszel przejdzie.
Dobra wiadomość to taka że za tydzień możemy na działeczkę kociarnie zabrać, Coma pierwszy raz trawę zobaczy (prócz tej kociej w doniczce). Co proponujecie na kleszcze? Myślicie że koty będą się oddalać, czy lepiej je zabezpieczyć? np. kojec jakiś zmontować?
Re: Rozmowy przy kawie o kotach i nie tylko.

Napisane:
Czw maja 19, 2011 20:56
przez Sulfuria
Nasza Pani vetolog zaszczepiła dziewczyny, zakropiła przeciw insektom i to chyba wystarczy...
My wypuszczamy kociaste na szeleczkach i smyczach. Zobaczysz jak Twoje reagują na 'wolność'. U nas jest tak, że młodsza ma zawsze za krótką smycz (dla tej 'wybijszyby' nie straszne żadne drzewo!) a Myszka ma lęk przestrzeni i długość smyczy jest zależna od odległości od kota do mnie

Re: Rozmowy przy kawie o kotach i nie tylko.

Napisane:
Czw maja 19, 2011 22:07
przez Żmijka
Nie wiem czy kupować szelki dla maluchów. Szkoda mi kasy, jak podrosną to im takie fajne i wygodne kupię. Z insektami jest tak ze kociakom nie wszystko można podać, muszę poczytać. Może zrobię im kojec i kocyk rozłożę?

a Coma to pewnie prędzej na drzewo lub prosto przed siebie zwieje jak się przestaszy, a nie do mnie. Na szczęście ma czip.
Ach i koniecznie transporter musze kupić. Teraz się na ścisk mieszczą we 3 ale za tydzień/dwa to nie dopchnę. Dobrze że maluchy nie uciekają, nie boją się. Na korytarzu w klinice sggw Rocky siedział mi na ramieniu i patrzył na ludzi, psy, nic go nie ruszało. A u wetki przy badaniu głównie śpią (w czasie gdy badany jest kto inny oczywiście). Ach ta moja kociarnia. No cóż. Jest cudownie

Re: Rozmowy przy kawie o kotach i nie tylko.

Napisane:
Pt maja 20, 2011 5:15
przez MalgWroclaw
Żmijka pisze:Nie wiem czy kupować szelki dla maluchów. Szkoda mi kasy, jak podrosną to im takie fajne i wygodne kupię. Z insektami jest tak ze kociakom nie wszystko można podać, muszę poczytać. Może zrobię im kojec i kocyk rozłożę?

a Coma to pewnie prędzej na drzewo lub prosto przed siebie zwieje jak się przestaszy, a nie do mnie. Na szczęście ma czip.
Ach i koniecznie transporter musze kupić. Teraz się na ścisk mieszczą we 3 ale za tydzień/dwa to nie dopchnę. Dobrze że maluchy nie uciekają, nie boją się. Na korytarzu w klinice sggw Rocky siedział mi na ramieniu i patrzył na ludzi, psy, nic go nie ruszało. A u wetki przy badaniu głównie śpią (w czasie gdy badany jest kto inny oczywiście). Ach ta moja kociarnia. No cóż. Jest cudownie

U nas w schronisku całkiem niedawno nie czytali czipów, mówili, że nie mają czytników.

Re: Rozmowy przy kawie o kotach i nie tylko.

Napisane:
Pt maja 20, 2011 5:22
przez #MAGDA#
zaznaczę sobie bo ciekawy wątek się rozwija

a ze kończę pracę ( 12 godzin w nocy ) to tylko życzę miłego dzionka i zaraz spadam do moich futrzaków
