» Nie maja 15, 2011 17:59
Re: Zulek - miesiąc leczenia i brak diagnozy!!! Błagam o POMOC!!
Niedawno wróciliśmy z wyprawy...
Na szczęście Zulusek był dzisiaj spokojniejszy, dostał leki, dziś bez kroplówek i jutro jesteśmy umówieni na konsylium z trzema lekarzami - chirurgiem, który ma go operować, stomatologiem i lekarzem, który wcześniej i teraz go prowadzi.
Pojechaliśmy również na konsultację do znajomego weterynarza. Na początku rozmowa i przegląd wszystkich badań, później badanie brzuszka i szczęki.
Weterynarz potwierdził, że jest jakaś narośl między wątrobą, a nerką, jest ona wyczuwalna również przy badaniu (tak również wcześniej mówił chirurg) i prawdopodobnie to może uciskać na jelita, dlatego też Zulek w ostatnim czasie ma problem z wypróżnianiem się, a od czasu lewatyw, nie załatwiał się w ogóle, to też może powodować z kolei wymioty. Tak naprawdę od początku wszystkich problemów, Zulusek zaczął się rzadziej wypróżniać. Poza tym zęby i dziąsła na pierwszy rzut oka wyglądają idealnie, zdjęcie rtg nie daje faktycznie czytelnego obrazu, dlatego potrzebne jest szczegółowe badanie pod narkozą i ewentualne usunięcie prawego, dolnego zęba trzonowego, ponieważ jeśli jest jakiś problem, to właśnie on jest jego przyczyną. Poza tym wykrzywianie pyszczka przy jedzeniu i nie tylko, jak również "szczękanie" zębami przy jedzeniu raczej jest objawem problemu właśnie z zębami. Wyniki badań, zarówno pierwsze, jak i drugie lekarz ocenił na naprawdę dobre.
Potwierdził, że jak najszybciej trzeba zrobić laparotomię i wyciąć to, co tam najprawdopodobniej stwarza problemy, jak również pełne badanie zębów i ewentualne usunięcie problemu, jak również gastroskopię, żeby zbadać przełyk i żołądek, ponieważ wcześniej miałam wrażenie, że coś może być w przełyku. Uznał także, że wszystko powinno dać się zrobić za jedną narkozą. Będziemy w stałym kontakcie, ponieważ mam do niego dzwonić po operacji.
Mam teraz tylko nadzieję, że lekarze w klinice nadprogramowo zajmą się Zuluskiem, ponieważ wiem już, że dyżury chirurga i stomatologa niestety się nie pokrywają, dlatego wszystko będziemy jutro ustalać.
Mimo, że jestem przejęta tym wszystkim, operacją, która nas czeka, to potwierdzenie diagnozy przez znajomego weterynarza w pewien sposób częściowo mnie uspokoiło...
Zulus tradycyjnie już po powrocie z kliniki i lekach przeciwzapalnych i przeciwbólowych chętnie zagląda do miseczek, humor lepszy i toalecie kociej nie ma końca... Choć wolałabym, żeby za dużo się nie mył, bo znów przez to może wymiotować...
Ach, jeszcze jedno. Wykrzywianie pyszczka delikatnie się zmniejszyło, ale nie wiadomo, czy to efekt leków przeciwzapalnych, czy tego, że zęby nie są już takie wrażliwe, jak dzień po czyszczeniu, a może jedno i drugie.
No nic, czekamy do jutra.
Mam nadzieję, że w końcu jesteśmy na dobrej drodze i wreszcie powoli zaczniemy wracać do zdrowia...
Trzymajcie za nas kciuki, a jeśli nadal komuś wpadnie coś do głowy, to będę bardzo wdzięczna za wszelkie porady...
Przypadek jest tylko batem, którego przeznaczenie używa do popędzenia tego, co i tak nieuchronne...