Zulusku mój kochany... Dzisiaj kolejny dzień pamięci o Tobie, a ja przeżywam kolejny trudny dzień z kociakami, które są ze mną...
Tęsknię za Tobą, każdego dnia i kochać będę zawsze...
Kochani,
nie wiem, co dokładnie napisać... Tak wiele się dzieje... Niestety niedobrego... Trochę nie mam już sił...
Pojechałam dzisiaj z trzema kotami do weterynarza.
Zulka, która od wczoraj ma objawy przeziębienia, ale do dzisiaj zupełnie inne...
Vincenty (to małe dziecko kocie), który miał problem z gruczołami około odbytowymi i stan zapalny odbytu po urazie od walki z innym kotem...
Ramzes (kot sąsiadów, którym się opiekuję), który ma podejrzenie przeziębienia...
Zacznę od tego, że Vincenty jest już w pełni sił i zdrowy, Ramzes jeszcze nie jest zdrowy, ale dobrze zdiagnozowany i pewnie za chwilę będzie ok, ale Zulka....
Tu jest tyle niepewności...
Nie je od wczoraj rana, po południu byliśmy u weterynarza, pod wieczór po antybiotyku wymiotowała 4 razy samą śliną. Dzisiaj od rana nie jadła, ale po nocy zauważyłam, że ma przebarwione na lekko żółty kolor łapy, a same łapy pachniały moczem połączonym z jakąś chemią.
Dzisiaj u weterynarza nie miała temperatury, ale krew w kale. Dostała przede wszystkim kroplówkę wzmacniającą. Zrobiliśmy badania krwi.
Kreatynina przede wszystkim podwyższona, generalnie większość parametrów poza normą, ale nie jakoś bardzo. Dodam, że ostatnie badania miała robione miesiąc temu, ze względu na problem z regularnym zapaleniem dolnych dróg moczowych. Porównując badania okazuje się, że nagle większość się zmieniła na niekorzyść, co wskazuje na nagły stan zapalny, a nie spowodowany dolegliwością rozwijającą się od jakiegoś czasu... Wet ocenił, jakby coś się działo z trzustką. Zrobiliśmy pełne usg i wszystko jest w normie. Nasze wspólne podejrzenie...zatrucie po opryskiwaniu traw, kwiatów? Nie naszym, ale Zulka jeszcze 4 dni temu była na dworze, nie wiem, gdzie chodziła... Ponoć teraz bardzo dużo takich sytuacji, sama dzisiaj byłam świadkiem 2 psów.
Jutro dostanę informację dot. parametrów nerkowych. Zulka dostała dzisiaj ponownie Synulox, na który w mojej ocenie jest uodporniona, ale wet powiedział, że jeśli coś się dzieje z nerkami, to jest to jedyny bezpieczny lek. Wet to moja przyjaciółka, więc wierzę, że robi wszystko, co może...
Zulka po kroplówce miała pełen pęcherz na usg, bardzo mocno, ale po przyjeździe do domu (minęły ponad 3 h) jeszcze nie poszła do kuwety, ale dość często się wylizuje. Poza tym na szczęście odrobinę zjadła i nie wymiotuje.
Nie wiem, co to może być...Jestem wygłupiona.... Mam nadzieję, że to tylko w/w podtrucie, ale denerwuję się... Najbardziej niewyjaśniona jest dla mnie kwestia zabarwionych łap i dziwnego zapachu...
Macie jakieś pomysły?
Dodam jeszcze, że po 8 miesiącach totalnej nieobecności mojego Micka...
Byłam przekonana, że po prostu poszedł sobie odejść...
Stary, 16 letni kot zniszczony życiem na dworze...
Przyszedł, podwórkowy kot....
Zniszczony maksymalnie, przyszedł po pomoc...
Nerki bardzo zniszczone, przez tydzień nawet nie próbował wyjść z domu... Leki, kroplówki... Kiedy poczuł się lepiej, wyszedł.
Wrócił z ropniem przy mózgu, pomogliśmy...
Poszedł dalej, a raczej uciekł...
Pewnie przyjdzie, jak będzie potrzebował pomocy...
Niemniej jednak jestem trochę rozbita, za dużo się dzieje...
W ostatnich 4 miesiącach pochowaliśmy 3 bliskie osoby, a od jakiegoś czasu non stop chorują moje koty...
Mam nadzieję, że w przypadku Zulki trafna jest wstępna diagnoza, że to podtrucie...
Martwię się i nie potrafię znaleźć odpowiedzi na te dziwne łapy...
Może ktoś z Was miał podobny przypadek, symptomy u kotów?
Proszę Was o jakieś rady, sugestie...
Postaram się za chwilę wrzucić wyniki badań.
Uściski