Wróciłam, obyło się chyba bez większych incydentów. Namierzyłam tylko trzy cele strategiczne wybrane przez Krzysia do oznakowania (buu
). Jutro powtórka, może wrócę trochę wcześniej. Była dziś u nas moja mama, nie widziała Krzysia od niedzieli, twierdzi, że wygląda lepiej. Trochę. Niewiele. Ale lepiej.
Kasiu, nie mam. Zobaczymy, jak to się dalej potoczy, niechby przestał sikać i trochę doszedł do siebie, bo na razie kosteczki można mu policzyć, no i to brzydkie futerko... Jesteśmy po 4-dniowej kuracji Optiverminem - odrobaczaczem, liczę, że to pomoże. Niestety, moi rezydenci potwierdzili kolejny raz, że marny ze mnie DT, jak napisałam na początku wątku, intruzów sobie nie życzą, ani kotek (Niunia), ani kocurków (Chrapek). Oni w ogóle tolerują raczej tylko mnie, nawet do najbliższych mi osób - na dystans.
EDIT Usunięty błędny link do zdjęcia