Dzisiaj pożegnaliśmy Kicię. Miała 12 lat. Wybrała nasz dom kilka lat temu, bo we własnym było jej źle, i cierpiała. U nas przespała spokojnie i bezpiecznie każdą kolejną noc, i była szczęśliwa. Była grzeczna, spokojna i kochana przez wszystkich. Nie potrafiła w zasadzie miałczeć, ona do nas po prostu gruchała. Już tęsknię, Kiciuś.
Nie dziękuj. Nawet nie wiesz, jak my wiemy co czujesz. Nie, nie będę porównywać bólu i rozpaczy i poczucia winy. Ale każde z nas nosi je w sobie. I ta cholerna tęsknota.