Strona 1 z 7

Hiszpanski Mordor - FeLV

PostNapisane: Sob kwi 23, 2011 19:37
przez agatabak
Witam. Zadebiutowałam na forum watkiem o białaczce i szybko zostalam przeniesiona, na szczęście, do białaczkowców, gdzie dowiedziałam sie bardzo dużo o tej chorobie. Tym niemniej jednak, jako debiutująca, w dodatku w trudnej roli opiekunki białaczkowca, kociara, mam mnóstwo czasem głupawych pytań. Ale zanim pytania, przedstawię wam Mordora.
Mieszkam w Hiszpanii. Mordor został przeze mnie przygarnięty w lutym. Siedzial skulony na samochodzie zaparkowanym przed moim blokiem i nie ruszał sie z niego na krok, nawet w trakcie deszczu. Na mojej ulicy grasuja stada dzikich kotów regularnie dokarmianych przez spora grupę mieszkańców, więc na początku nie zwróciliśmy na nieog uwagi. Jednak po pewnym czasie zauważylismy ze cos z kotem nie tak, bo nie ruszał się ze swojej nedznej kryjówki. Po paru tygodniach i paru spotkaniach z doświadczonymi kociarami (z ktorych jednak żadna nie zgodziła się na wzięcie go do siebie), zebrałam się w sobie i zgarnęłam go do domu bez większego problemu. Mial być tymczas, ale kolezanka która miała go wziąć coś dlugo marudziła... w tym czasie ja poszłam z nim do weta i umyłam kocia (TRAGEDIA), poobcinalam pazury, dobrałam karmę, dowiedziałam sie że jest 7 letnim kastratem rasy Chatreaux (?) który został najprawdopodobniej wyrzucony z domu. rzeczywiście, nie przejawia żadnej ochoty do wyjścia poza mieszkanie a na szelki reaguje sykiem, miaukiem i pazurem... W tescie elisa wyszedl nam jednak wynik watpliwy, po 5 tygodniach powtórzyliśmy badania i wyszedł juz +. Kot więc został u mnie, odizolowany od innych zwierzaków.

Kwestie białaczkowe zostawiam na forum o tej tematyce. tu jednak chciałam poruszyć kwestie dotyczace stricte opieki nad zwierzakiem. Nie mam bowiem żadnego pojecia nad opieką nad kotami (jestem psiara z pokoleniowa tradycja.....). Mordor jak pisalam ma lat 7, jest więc już dojrzałym mężczyzną. Oto kwestie które chciałam rozwikłać:
- czym mam się kierowac przy doborze karmy: do pewnego momentu stosowałam frieskies, ale odkad przeczytalam ze to raczej kiepski pomysł, zaczęłam stosowac purinę. CZy mam wybrac purinę senior czy jeszcze nie? Kot mimo choroby zdecydowanie nie ma anemii (wyniki badań krwi), i je na razie około 170 gr karmy mokrej plus ok 60 gr suchej. więcej nie chce Czy to właściwe proporcje? Czy powinnam zacząć mu gotowac mięcho? przytył u mnie ponad kilogram, teraz wazy 4,3 (i nie chudnie mimo FelV)
- Jak oswajac zdziczałego starucha? Mordor jest bardzo przytulasny i chodzi za mną krok w krok, a jednak, mimo miesięcznego dzielenia mieszkania, mam straszny problem z higieną: na szczotkę zgodził się dopiero niedawo ale i tak pewne strefy, zwłaszcza tylną część ciała, uda itd, są dosłownie nietykalne. Przy myciu uszu (roztworem dla kotów i psów plus gaza) piekli sie nieziemsko. Przemywanie oczu (roztwór dla niemowląt polecony przez weta) też jest męką; nie chcę rezygnowac ale i tak ograniczyłam te zabiegi do minimum. Chciałabym jakos zyskac jego zaufanie, bo nie robie mu krzywdy... poza tym musiałam mu robić zastrzyki na początku zaraz po wzięciu bo mial infekcje, i nawet się nie oglądal, obojetny na to co mu tam przy karku majstrowalam. A od szczotki i kropelek ZWIEWA.
- kwestia zębów. Nie wiem czy nasz wet jest osobą kompetentną, ale niektóre z jego wypowiedzi wzbudzają moje podejrzenia (na wszelki wypadek ide pojutrze do innej wetki tak tylko pogadać)... Otóż kot stary i zaniedbany, miał straszne zapalenie dziąseł i ogólnie zeby ma troche w kiepskim stanie. Podawałam mu coś, co tu się nazywa rodogil z osłonowymi, ale miał po nim straszne jazdy, więc odstawilismy. Potem podawałam mu zastrzyki antybiotykowe, po których poczuł się zdecydowanie lepiej, infekcja ustapiła, ale tylko do pewnego stopnia.... Kot ma apetyt i nie zmniejsza się podaz pokarmu, ale chcę to zapalenie do końca wyleczyć. Teraz wet zaproponowal mi jakis zastrzyk który jest antybiotykiem o długim czasie uwalniania: ponoc działa przez ok 2 miesiące i generalnie stawia na nogi. Znacie ten lek? Wiecie czy jest drogi? Czy stosowanie takiego antybiotyku o przedłużonym dzialaniu jest dla kota korzystne? I jeszcze jedno... Weterynarz powiedział że zęby są w złym stanie i że generalnie to on by je wyrwał. tzn najpierw powiedział żeby usunąć jeden kieł, który rzeczywiście wygląda brzydko i trochę się rusza, ale potem dodał, że właściwie to jak mu usunę wszystkie zęby to nie bedzie się męczył czy coś w ten desen. Przyznam sie że osobiscie poczulam sie bardzo tym dotknieta, bo pomysl usuniecia wszystkich zębow wydaje mi sie trochę okrutny. Poniewa jednak sie NIE ZNAM, nie dyskutowałam, tylko już więcej do niego nie poszlam, i oto pisze. (mam nadzieję ze mnie nie ochrznaicie za to co piszę, naprawde nie wiem jak się do takiej idei odnieśc, ale mnie troche mierzi)
- Kwestia podrózy. Wiem że przynajmniej na miesiąc będę musiała kota przenieść do domu znajomej. Będę się przeprowadzać i potrwa to jakiś czas a kot sie będzie tylko stresował. Czy to bardzo ciężkie przeżycie dla starszego kota?

Bardzo prosze o porady. Jak tylko rozgryzę działanie forum, wrzuce wam mordorowe zdjęcie!
pozdrawiam

Re: Hiszpański Mordor- opieka nad starym przygarniętym kotem.

PostNapisane: Sob kwi 23, 2011 20:15
przez Fredziolina
agatabak, siedmioletni kot nie jest starym kotem.
Jutro postaram się więcej napisać, dzisiaj padam na ryj :(

Re: Hiszpański Mordor- opieka nad starym przygarniętym kotem.

PostNapisane: Sob kwi 23, 2011 20:42
przez agatabak
Hmm, to w takim razie zmieniam tytuł wątku... :oops: Dopiero teraz doszkalam się w kotowaniu. Będę Ci bardzo wdzięczna za wszelką pomoc. dobrej nocy!

Re: Hiszpański Mordor- opieka nad przygarniętym kotem.

PostNapisane: Sob kwi 23, 2011 21:05
przez Szalony Kot
Jakie masz inne zwierzaki?
Białaczka kocia jest groźna tylko dla kotów, jeśli żadnych nie masz (a tak mi się wydaje), to spokojnie nie musisz go izolować :)

Sanacja wszystkich zębów jest rozwiązaniem stosowanym, jeśli są przewlekłe schorzenia zębów, trudne do wyleczenia - jak zębów nie ma, to rzeczywiście kotom poprawia się od ręki niemal... ale najpierw warto o zębu powalczyć.

Ten lek na dwa miesiące... to nie aby Zylexis może..? Chociaż jego chyba częściej się podaje.
Ale jeśli to Zylexis - to bardzo dobry, polecany, warto

A co do "przystosowywania" - koty pewnych zabiegów nie lubią i już. Kocury - zwłaszcza tuż po kastracji - przez pewien czas nie lubią dotykania okolic ogona, bo tam jest ich "strefa zapachowa" i one nie chcą, by zapach został usunięty.
A czasem po prostu tego nie lubią.
Z czego wynika czyszczenie uszu? Ma świerzba? Kotom nie trzeba czyścić uszu aż tak często, jeśli są zdrowe - wystarczy raz na dwa, trzy tygodnie, zależy od stopnia zabrudzenia :)

Re: Hiszpański Mordor- opieka nad przygarniętym kotem.

PostNapisane: Sob kwi 23, 2011 21:22
przez agatabak
nie, z tą izolacją to chodzi o to, że u mnie miał byc tylko na tymczasie a docelowo mial trafić do mojej koleżanki która ma koty; w związku z tym ze jest dodatni zrezygnowalismy z tego pomysłu i zatrzymaliśmy u siebie. stąd ta "izolacja". Może niezręcznie to napisałam. Ja kotów nigdy nie miałam i dlatego w takiej panice piszę na forum!

To co piszesz o zębach bardzo mnie uspokaja... Pogadam jeszcze z inna wetką, i tak zmienię lekarza, bo ten do którego chodziłam nie chce leczyć białaczki............. Jeśli ona potwierdzi że zęby sa do usuniecia, zdecydujemy się.
Nie mam właśnie pojęcia co to za antybiotyk jest. W Hiszpanii w ogóle nazwy sa jakieś dziwne. Jeśli to rzeczywiście odpowiednik zylexisu to natychmiast mu podam.
Czyszczenie uszu wynikało ze świerzba. Podaliśmy mu jakiś środek odorbaczajacy (nie pamietam nazwy ale byl bayera i byl na swierzba dla kotów), i kazał mi czyścić uszy codziennie. Była to meka. teraz mam czyścić raz na tydzień i jest mi lżej, ale cyrki sa straszne. w dodatku mordor nie miauczy (ponoć ten typ kotów nie miauczy....) wiec wydaje tylko przerazliwe skrzekniecia (nie wiem jak ten dzwiek opisac, ale jest niesamowity. Cichy, a jednak w srodku nocy zrywa na nogi..) Wet mi powiedział, ze powinno być raz na tydzień, ale jeśli nic się nie dzieje jeśli bedzie rzadziej, tym lepiej dla nas obojga.

dzięki za odpowiedź!
Agata

Re: Hiszpański Mordor- opieka nad przygarniętym kotem.

PostNapisane: Sob kwi 23, 2011 22:47
przez Szalony Kot
Patrz zawsze na subtację czynną, ona jest wymieniana jako pierwsza i po łacinie, będzie łatwiej :)

A może interferon chciał podać?

I przy świerzbie to niestety trzeba to doleczyć do końca, bo inaczej to będzie jeszcze większa męka, będzie się ciągnęło miesiącami...

Re: Hiszpański Mordor- opieka nad przygarniętym kotem.

PostNapisane: Nie kwi 24, 2011 8:49
przez agatabak
Swierzba leczymy, troche to trwa, ale mordor przestal sie gwaltownie drapać, więc wszystko ku lepszemu. W tym tygodniu idziemy na oględziny, ale jak mówiłam, do innego weta, bo poprzedni nie chce leczyć białaczki. Gdyby tylko nie rwał się tak strasznie przy czyszczeniu uszu....

wiesz jesli chodzi o lek, to nie będę gadać po próżnicy, jutro pójdę i sie dokładnie dowiem (wiem że łacińska nazwa, problem w tym ze on mi to powiedział przez telefon a ponieważ wtedy próbowałam jeszcze z rodogilem, nie zapisałam tego, a on nie przepisał. No i nie wiem po prostu jak to sie nazywało... :oops: ). Na pewno to nie interferon, bo moj poprzedni wet miał swoje zdanie na ten temat (i po przeczytaniu wątku o białaczce stwierdzam że było to dziwne zdanie...). Będę to wszystko musiała jakoś skoordynować z leczeniem FelV, tamten powiedział że nie ma leku na białaczke, to i jak głupia mu uwierzyłam, teraz widze że da się jednak coś zrobić, więc wszystko zaczynamy od nowa.

dzisiaj na dworze trochę chłodniej, od razu dostaję paranoi, że mi się przeziębi.
pozdrawiam serdecznie i wesołych...

Re: Hiszpański Mordor- opieka nad przygarniętym kotem.

PostNapisane: Nie kwi 24, 2011 12:43
przez Szalony Kot
Agato, bo nie ma leku na białaczkę. Co by się nie działo, on do końca życia będzie jej nosicielem. Można co najwyżej hamować objawy...

Ale i tak trzymam kciuki za Mordora. Na pewno dałaś mu jedyną szansę na szczęśliwe życie :ok:

Re: Hiszpański Mordor- opieka nad przygarniętym kotem.

PostNapisane: Nie kwi 24, 2011 13:21
przez agatabak
tak, znowu niezręcznie sie wyraziłam. Wiem ze jest to choroba nieuleczalna, ale teraz wiem także że istnieją sposoby na podnoszenie odporności kota i zapewnienie mu troche lepszego samopoczucia; o tym zaś nie zostalam poinformowana i to mnie wlasnie zraziło. teraz wiem, ze sa rzeczy, które można zrobić aby pomóc.

O tak, mordor strasznie się rozpuscił przy mnie:)

Re: Hiszpański Mordor- opieka nad przygarniętym kotem.

PostNapisane: Nie kwi 24, 2011 17:43
przez Irlandzka Myszka
Agatabak proszę zajmij się zębami Mordora. Możliwe, że wymagają również czyszczenia. Piszę o tym bo wielu nowych opiekunów kotów nie zdaje sobie sprawy jak ogromny wpływ ma stan zębów na cały koci organizm. Zaniedbana zęby mogą spowodować uszkodzenie nerek a pnn jest okropną i śmiertelną chorobą.
Myślę, że powinnaś pomyśleć również o ubezpieczeniu kota. Może jak zmienisz veta to nie mów mu o pozytywnych testach tylko ubezpiecz - wtedy całe koszty leczenia pokryje ubezpieczyciel. Wiem, że to nie do końca uczciwe ale wiem również ile kosztuje leczenie chorego kota - Kicuś [*] zmarł na pnn i 3 miesiące jego życia kosztowały mnie ponad 3000 euro, teraz mam dwa z problemami wątrobowymi, w tym jeden z FIV, ale na szczęście mam ubezpieczenie.
Pamiętaj - koty to są twardziele i wspaniali aktorzy, po nich widać chorobę wtedy kiedy jest już bardzo źle.

Re: Hiszpański Mordor- opieka nad przygarniętym kotem.

PostNapisane: Nie kwi 24, 2011 18:07
przez agatabak
tak, właśnie pochłaniam fora i odkrywam ilu rzeczy nie zrobilam, a ile powinnam była zrobić. :? Jutro ide do nowego weterynarza na stówę i zaczynamy od zębów.

Ubezpieczenie?? nigdy bym na to nie wpadła. Popytam, jak można coś takiego zalatwić, mam nadzieje że istnieja tu takie uslugi.
dzieki za poradę

Agata

Re: Hiszpański Mordor- opieka nad przygarniętym kotem.

PostNapisane: Nie kwi 24, 2011 18:26
przez andorka
Agata napisz do użytkowniczki Bryska4, ona mieszka w Hiszpani, może będzie umiała Ci coś podpowiedzieć choćby w tematach "technicznych" właśnie ubezpieczenia, wetów.

Re: Hiszpański Mordor- opieka nad przygarniętym kotem.

PostNapisane: Nie kwi 24, 2011 18:43
przez agatabak
dziękuję!


Obrazek
Obrazek

Re: Hiszpański Mordor- opieka nad przygarniętym kotem.

PostNapisane: Nie kwi 24, 2011 19:00
przez Szalony Kot
To jest super!

Obrazek

Re: Hiszpański Mordor- opieka nad przygarniętym kotem.

PostNapisane: Nie kwi 24, 2011 19:02
przez agatabak
taki rozchełstany i poranny... To zdjęcie z toalety rzeczywiscie jest najlepsze, ma dobre oswietlenie. Komórką ciężko mi w mordora trafić :D