Lejdi ['] i Gagatek, czyli Kocie Zawieszenie Broni

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie wrz 04, 2011 19:32 Re: Lejdi i Gagatek - zbieramy na sterylkę!!!

Uff... najgorsze chyba za nami. Ruda w końcu oprzytomniała i... rzuciła się na jedzenie 8O :mrgreen: Kaftanika oczywiście nie lubi, ale z nim nie walczy, znosi to ze spokojem jak prawdziwa Dama. Jedynym wyrazem buntu jest to, że nie chce chodzić - siada i rzuca wymowne spojrzenie pt. "skoro zmuszasz mnie do noszenia czegoś tak idiotycznego, to mnie zanieś". No i noszę: do kuwetki, do miseczki, na parapet, na posłanko :ryk:

Obrazek

Coalla

 
Posty: 232
Od: Wto kwi 12, 2011 12:05
Lokalizacja: Warszawa-Praga Centrum

Post » Pon wrz 05, 2011 7:19 Re: Lejdi i Gagatek, czyli Kocie Zawieszenie Broni

Ale jak ślicznie biedulka wygląda :1luvu:

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 32475
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon wrz 05, 2011 9:07 Re: Lejdi i Gagatek, czyli Kocie Zawieszenie Broni

A jakie gustowne wdzianko :mrgreen:

Pasibrzucha

 
Posty: 4561
Od: Sob lis 06, 2010 10:32
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto wrz 06, 2011 22:54 Re: Lejdi i Gagatek, czyli Kocie Zawieszenie Broni

Kota w worku nie sprzedaję, ale może ktoś kupi kota w koszyczku? Muszę spłacić długi za sterylkę :roll: Może być na kilogramy, starczy dla wszystkich - pyyyszna, bialutka, tłuściutka kocina :mrgreen:

Obrazek

Wiewióreczka ma się dobrze, wylizała już całe sreberko z łysego brzuszka - z wyjątkiem szwów, które zasłaniałam palcem :mrgreen: Na razie wypuszczam ją z "piżamki" tylko pod bezpośrednim nadzorem, tzn. kiedy kota siedzi w zasięgu ręki. Ma wyraźne zgrubienia na szwach i pewnie raz dwa by je rozpracowała, gdybym jej pozwoliła :twisted: W końcu pogodziła się z losem i prześmiesznie turla się po mieszkaniu, trzepiąc przy tym ze złości kitą na wszystkie strony :lol:

Coalla

 
Posty: 232
Od: Wto kwi 12, 2011 12:05
Lokalizacja: Warszawa-Praga Centrum

Post » Czw wrz 08, 2011 12:42 Re: Lejdi i Gagatek, czyli Kocie Zawieszenie Broni

Ze wstydem przyznaję, że zgubiłam jakośtak Twój wątek a tu tyle się dzieje :roll:

Zdrówka dla rekonwalescentki :1luvu:
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

AYO

Avatar użytkownika
 
Posty: 20047
Od: Śro gru 17, 2008 20:56
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post » Czw wrz 08, 2011 13:52 Re: Lejdi i Gagatek, czyli Kocie Zawieszenie Broni

Ale cudne koty i foty :1luvu: . A kaftanik Rudej to już pierwsza klasa :mrgreen:
Obrazek

psiama

Avatar użytkownika
 
Posty: 11413
Od: Czw maja 07, 2009 13:19
Lokalizacja: Katowice/ Chorzów

Post » Pt wrz 09, 2011 9:05 Re: Lejdi i Gagatek, czyli Kocie Zawieszenie Broni

Lejdi biega już bez kaftanika, odzyskała więc godność 8) Tu i ówdzie trochę łysą, ale jednak :wink: Spryciuli udało się co prawda wyskubać jeden szew, ale brzuszek pięknie się goi :ok:
Gagatek jest okrrropnie zazdrosny, bo ostatnimi czasy zajmowałam się głównie Rudą. Starałam się trochę Wąsacza dopieścić, ale chyba za mało :oops: Wczoraj wróciłam do domu, a ten łobuz znowu ma facjatę porysowaną :roll: Widocznie próbował rudej paskudzie pokazać, kto tu rządzi i... kolejny raz oberwał :ryk: Niesamowite, jak ta kruszynka razi sobie z dwukrotnie większym brutalem :mrgreen:

Coalla

 
Posty: 232
Od: Wto kwi 12, 2011 12:05
Lokalizacja: Warszawa-Praga Centrum

Post » Pt wrz 09, 2011 9:25 Re: Lejdi i Gagatek, czyli Kocie Zawieszenie Broni

Prawdziwa kociczka :D
Oj tak, trzeba głaskać wszystko wokół, bo inaczej obraza i foch
Obrazek

psiama

Avatar użytkownika
 
Posty: 11413
Od: Czw maja 07, 2009 13:19
Lokalizacja: Katowice/ Chorzów

Post » Pt wrz 09, 2011 12:09 Re: Lejdi i Gagatek, czyli Kocie Zawieszenie Broni

Wspólne mycie skraca dystans :mrgreen:

Obrazek

Niestety po chwili nastąpiły łapoczyny, więc wszystko w granicach normy :? Zauważyłam, że to głównie wina Gagatka, bo Ruda próbuje się przytulać, wylizywać łobuzowi futerko, a ten wyjeżdża z łapami... ehh :roll:

Coalla

 
Posty: 232
Od: Wto kwi 12, 2011 12:05
Lokalizacja: Warszawa-Praga Centrum

Post » Śro sie 23, 2017 16:36 Re: Lejdi i Gagatek, czyli Kocie Zawieszenie Broni

Hej, dawno nie pisałam - wiele się działo przez ten czas i napiszę o wszystkim w następnym poście. Teraz jednak muszę przekazać smutną wiadomość: Ruda Lejdi niestety przegrała walkę z nowotworem i dzisiaj o 10 rano odeszła. Jeżeli jest na forum ktoś, kto zechciałby chwilę ze mną o tym porozmawiać, byłabym ogromnie wdzięczna.

Coalla

 
Posty: 232
Od: Wto kwi 12, 2011 12:05
Lokalizacja: Warszawa-Praga Centrum

Post » Czw sie 24, 2017 6:52 Re: Lejdi i Gagatek, czyli Kocie Zawieszenie Broni

Bardzo mi przykro :-(

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 32475
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Czw sie 24, 2017 14:47 Re: Lejdi i Gagatek, czyli Kocie Zawieszenie Broni

Tak jak obiecałam, krótko o tym co się działo z Rudą przez ten czas:
Wkrótce po sterylizacji w 2013r. okazało się, że biedna kocina ma guza na śledzionie (bardzo nietypowy nowotwór komórek tucznych). Wyjścia były dwa: usunąć śledzionę razem z guzem albo zostawić i obserwować. Nie zdecydowałam się na operację, ponieważ Ruda była i tak bardzo osłabiona przez poprzedni zabieg i mogłaby tego nie przeżyć. Onkolog dawał jej ok. 1,5 roku życia w przypadku nie podjęcia żadnych kroków i 50% szans na całkowite wyzdrowienie w przypadku usunięcia guza - czyli uda się, albo się nie uda... Oczywiście nie mam 100% pewności, że postąpiłam słusznie. Teraz wiem, że guz "zjadał" ją powoli, choć się nie powiększał. Mimo wszystko przeżyła 4 lata we względnie dobrej kondycji, choć cały ten czas była bardzo anemiczna. Dlatego bałam się ruszać to świństwo - myślę, że to przyniosłoby więcej złego, niż dobrego, a moja wet się ze mną zgadzała. Cień wątpliwości ciąży mi teraz na sercu jak kamień, może jednak powinnam była zaryzykować...
Ruda przez swoją unikalność i wrażliwość była moją nauczycielką, a wczoraj dała mi ostatnią lekcję, której nie zapomnę do końca życia, i za to wszystko jej dziękuję. Żegnaj, moja mała Przyjaciółko.

Widzę, że wszystkie obrazki poznikały, więc jeszcze raz, to Ruda Lejdi:

Obrazek

A to Korin Gagatek, mój psotnik i pocieszyciel w tych trudnych dniach:

Obrazek

Przepraszam, że nie było mnie tu przez te ostatnie lata i tak znienacka się nagle pojawiam, ale ponieważ historia mojego małego stadka tu się zaczęła, więc niech i tu się zakończy. Pozdrawiam wszystkie kociary i kociarzy, niech wasze małe tygrysy żyją zdrowo i jak najdłużej.

Coalla

 
Posty: 232
Od: Wto kwi 12, 2011 12:05
Lokalizacja: Warszawa-Praga Centrum

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Meteorolog1, Nul i 172 gości