viewtopic.php?f=1&t=112682
a obecna zaczyna sie w dziwnym momencie, kiedy "na pokladzie" zaistniala Gowniarzeria, zwana tez (podsluchane) Grzdylami.
Rezyduja z nami, dzielnie znoszac niesubordynacje ludzka, Poduszkowce:
Futro, subtelna jak zawsze

Klaczek jak zawsze bezczelny

Tyslaw ani troch mniej niz zwykle pekaty

Miyuki normalnie olewaistyczna

I zmeczona tym wszystkim Hino

Wczoraj, w wyniku garazowej lapanki, zaistnialy w naszym domu Grzdyle. Lapanka byla niewiarygodnie prosta, b maluchy wcisnawszy sie w mozliwie daleki kat, powlazily na siebie wzajemnie, tworzac jedna, przerazona kupke nieszczescia. Wystarczylo powybierac po jednym i przelozyc do transportera. Oczywiscie drapaly, ale co moze taki smarkacz? Maluchy zostaly umieszczone w oddzielnym pokoju, ale wzbudzily zrozumiale zainteresowanie

Natychmiast zbily sie w kupke i tak najchetniej do tej pory spedzaja czas.

Nie zmienia to faktu, ze czasem gdzies wylaza - naczelna wscieklizna grupy, wlazlwszy pod moje nogi ambitnie dawala do zrozumienia, ze zaslaniam jej swiatlo.

Miewamy tez mile chwile, kiedy kocinka przysnie sobie na kolanach, oblaskawiona glaskaniem. Kiedy sie budzi, przypomina sobie ze ma byc grozna i syczy ostrzegawczo.

Ten cwaniaczek jest najgrzeczniejszy i chyba najwiekszy - pierwszy do miski, brany do rak nawet nie syczy, pierwszy wyszedl sie pobawic kawalkiem tasmy. Wie co robi. I ta inteligencja w oczach... moze kiedys.

Maluchy standardowo maja katar, dwa dosc nieciekawie ropiejace oczka. Wrzucilam Immunodol. Apetyt maja bajeczny, aczkolwiek dobrze jest podstawic miske pod nos i wsadzic nos do miski - troche slabo kojarza. Za to kuweta 100/100, mimo ze taka wysoka. Rosna mi geniusze!