Strona 1 z 20

Wielka Szostka zaprasza!

PostNapisane: Wto kwi 05, 2011 0:43
przez solangelica
Witam wszystkich serdecznie i zapraszam do drugiej czesci naszych przygod :)
Czesc pierwsza: viewtopic.php?f=1&t=104332&start=0

Sklad naszej ZooEkipy, chronologicznie przedstawia sie nastepujaco:

1. KALIF. Baaardzo koci pies, ok 9 letni kundel przygarniety przez TZa kilka lat temu ze schroniska. Pies po duzych przejsciach, za to z olbrzymim talentem manipulacyjnym :)
Boi sie burzy i fajerwerkow, nie trawi pijakow, rowerzystow, alkoholikow i glupich psow ;)
Uwielbia gonic koty zwlaszcza Felka. Jest obiektem nieustannych westchnien Pipi, ktora wykorzystuje swoj kobiecy wdziek i kradnie mu karme podczas karmienia.

Obrazek

2. Felek z Lasu, ukochany Synus. Prawdopodobnie urodzil sie w sierpniu 2008, trafil do nas 5 pazdziernika 2008. Przywiozlam go na wlasnej piersi z lasu, gdzie ktos go podrzucil do wstretnej, starej i brudnej szopy na obrzezach podkrakowskiego osiedla. Felek byl bardzo wychudzony, oslabiony, mial potezny koci katar i spadek odpornosci co jednak nie przeszkadzalo mu drzec japy z potezna sila autoalarmu... I dobrze zrobil, gdyby nie jego rozpaczliwe piskanie, nie podeszlibysmy pod te szope i w konsekwencji nie trafilby do nas.
85 dkg kociego nieszczescia miescilo sie na mojej jednej dloni... Kilka dni po przygarnieciu przerazil nas krwotokiem z nadzerek ktory wzielam za uraz wewnetrzny. Potem pokazal charakterek wygrywajac walke o kawalek kosci kurczaka z psem (Kalif chodzil przez prawie rok z biala plama na nosie, tam gdzie kot zdrapal mu skore z pigmentem).
Chyba go troche rozpuscilismy... niemniej jednak fajny z niego kot. Zdobywca tytulu Szczarza Roku i Szczarza Dekady. W domu sam otwiera wszystkie drzwi i kradnie smieci razem z psem.

Felek dawniej i dzis:
Obrazek Obrazek

ObrazekObrazek

3. Lady Fiona, przybyla jako drugi kot. Poczatkowo miala byc kotem, wiec dostala imie Flores. Ktos wyrzucil ja z domu, bo kotka bezblednie wiedziala do czego sluzy kuweta, lozko, spala wylacznie w nogach i przebywala przewaznie na parapecie gapiac sie w okno. Czysta, zadbana, przerazona i nieufna, z poteznym swierzbowcem w uszach trafila do nas pewnej listopadowej nocy, kilka miesiecy po Felku. Kolezanka pracujaca w kwiaciarni zadzwonila do mnie i glosem pelnym rozpaczy zakomunikowala, ze na klatce schodowej na osiedlu w Wieliczce wegetuje kot. Ktos go dokarmia, ktos inny rozwala miski i kota wygania, ktos znow go dokarmia i wpuszcza, ktos go wyrzuca. Pogoda byla fatalna, choc jeszcze nie bylo duzych mrozow i wstepnie uzgodnilysmy ze kot trafia do mnie na tymczas.
Noc przeszla spokojnie, kot spal w nogach i byl smiertelnie przerazony. Na drugi dzien zarzygal pokoj robakami wiec wzielam wolne w pracy i pojechalam do weta. Tam okazalo sie ze Flores to Fiona a na dodatek lada dzien zacznie rujke...
Przezylismy jakims cudem dwa ataki rujkowania, po czym Fiona zostala uroczyscie ciachnieta.
Obecnie nie boi sie wcale ludzi, rozstawia koty po katach, uwielbia siedziec w oknie i komentowac rzeczywistosc :)

Fiona dawniej i teraz:
Obrazek

Obrazek

3 i 4. Fumik i Glus - nasze pierwsze tymczasy z fundacji, trafili do nas z likwidowanej napredce kociarni. Fundacja dostala tydzien czasu na zabranie kilkunastu kotow; postanowilismy sprobowac sprawdzic sie w roli DT. Panowie pochodza z Prokocimia - Glus spod balkonu kolezanki, a Fumik z dzialek gdzie psychopatyczny ktos zamierzal wytruc koty kwasem akumulatorowym... Koty trafily na kociarnie AFNu, stamtad we wrzesniu 2009 - do nas na DT.

Fumik jest wielkokotem o ilorazie inteligencji rownym polowie mrowiska sredniej wielkosci. Niemniej jednak dysponuje olbrzymim potencjalem empatyczno-leczniczym, do tego jest swietnym psychologiem, oswajaczem innych kotow i... naczelnym kretynem RP. Uwielbia szalec i gonic sie z innymi kotami, a jak zostanie przylapany na jakims goracym uczynku momentalnie podnosi tylnia lape i zaczyna sie wylizywac. Przewrazliwiony na punkcie swojego futerka, bardzo lubi gorne partie mieszkania po ktorych goni jak poparzony. A potem znienacka spada komus tuz przed twarza... Z jego powodu w mieszkaniu zawisna niedlugo tabliczki z napisem "uwaga, spadajace koty!" :)

Obrazek

Glus byl okropnie dziki. To byl chyba pierwszy kot ktorego trzymalam na rekach w kociarni. Bal sie ale mruczal, serce walilo mu jak mlot pneumatyczny... Bardzo spodobalo mi sie jego spojrzenie, dzieki ktoremu widac bylo ze kot jest naprawde - w budce w ktorej sie dekowal widac bylo tylko jego oczy. U nas zamelinowal sie pod zlewem, w szafie i w wozku dzieciecym w ktorym wygladal jak Dziecko Rosemary. Kazda proba glaskania konczyla sie conajmniej syczeniem, o obcinaniu pazurow mowy byc nie moglo.
Glus jest strasznie strachliwy ale bardzo lubi pieszczoty i spanie w lozku ze mna. A konkretnie to na mojej poduszce. A jeszcze fajniej jest jak moze sie polozyc na mojej twarzy 8) W stadzie uchodzi za ofiare losu, to na niego poluja inne koty choc sam tez niezle daje czadu zaczepiajac Fumika i Pipi. Boi sie wszystkiego, pierdniecia, kaszlniecia, kichniecia... Najchetniej przesiaduje na szafie w rogu pokoju, gryzac moje tekturowe pudelka, ewentualnie tam, gdzie jest jakis talerz z jedzeniem ;)

Obrazek

ObrazekObrazek


5. Pipi, najdzikszy kot z fundacji, przepiekna ok. 2 letnia szylkretka z bialym palcem na lapce. Do adopcji!!! :)
Przeszla bardzo dluga droge, zgarnieta z dzialek razem z innymi Kredkami. W kociarni zyla siedzac na rurach pod sufitem i nie dlatego ze tam bylo najcieplej... Osobiscie przekonalam sie o tym gdy trzeba bylo podac jej zastrzyk z antybiotykiem. Trzy osoby trzymaly Pipi z glowa pod kocem, atak wscieklosci byl kosmiczny. Kot niewyadoptowalny, nienawidzacy ludzi, przerazony i nieufny trafil do nas na przechowanie w grudniu 2009. To mialy byc tylko dwa tygodnie na czas swiateczny... Pipi dostala miejscowke w klatce, oslonietej i blisko grzejnika. Nie chciala wspolpracowac co podkreslila ugryzieniem mnie w palec. Przestalam sie do niej odzywac i jedynym chetnym do zapoznania sie z nia byl Fumik. Kiedy w koncu odwazylam sie wypuscic ja z klatki okazalo sie, ze Pipi zakochala sie w ... psie. I tak malymi krokami udalo sie ja nieco oswoic.
Niedawno wrocila z nieudanej adopcji - z jej niedoszla opiekunka utrzymujemy kontakt do dzis, szukamy dla niej domu ze zwierzakami i Duzymi, ktorzy beda miec morze cierpliwosci.

Teraz Pipi sama przychodzi sie miziac. Mruczy, kruczy i wypina tylek do glaskania, ostatnio polubila bardzo rog od lawy i potrafi wokol niego wykonac cala serie wygibasow (jak rasowa tancerka na rurze...). Felek nauczyl ja krasc jedzenie, zebrac i lomotac Gluska. Pipi nauczyla ja dystyngowanego przesiadywania blisko ludzi, a Fumik - spontanicznosci. Kalif nauczyl ja ze puszczanie smierdzacych bakow moze byc zabawne a kosz na smieci to swietne pole do cwiczenia kreatywnosci... A ja probuje nauczyc ja, ze to wcale nie jest takie zabawne sluchac ich wszystkich czesciej niz Duzych :twisted:

Obrazek


Jestesmy jeszcze my: ja i TZ.

Re: SolA&Zoo cz.II: Cos sie konczy, cos sie zaczyna... :)

PostNapisane: Wto kwi 05, 2011 0:43
przez solangelica
Tutaj bedzie o tymczasach, ktore u nas byly: :)

Re: SolA&Zoo cz.II: Cos sie konczy, cos sie zaczyna... :)

PostNapisane: Wto kwi 05, 2011 5:02
przez charm
Jestem :piwa: :1luvu:

Re: SolA&Zoo cz.II: Cos sie konczy, cos sie zaczyna... :)

PostNapisane: Wto kwi 05, 2011 6:38
przez AniHili
Hello :)

Re: SolA&Zoo cz.II: Cos sie konczy, cos sie zaczyna... :)

PostNapisane: Wto kwi 05, 2011 7:01
przez miszelina
Felek z Szafy (chwilowo w abazurze) i pozostali Muszkieterowie pozdrawiaja Felka z Lasu i jego bande!

Re: SolA&Zoo cz.II: Cos sie konczy, cos sie zaczyna... :)

PostNapisane: Wto kwi 05, 2011 7:04
przez Erin
Dawno nas u Was nie było, ale się poprawimy :)

Re: SolA&Zoo cz.II: Cos sie konczy, cos sie zaczyna... :)

PostNapisane: Wto kwi 05, 2011 7:20
przez panikota
Kłaniam się nisko :)

Re: SolA&Zoo cz.II: Cos sie konczy, cos sie zaczyna... :)

PostNapisane: Wto kwi 05, 2011 8:32
przez kasumi
witam :kotek:

Re: SolA&Zoo cz.II: Cos sie konczy, cos sie zaczyna... :)

PostNapisane: Wto kwi 05, 2011 10:16
przez BUSIO
SolA-leżę i kwiczę :mrgreen: :ryk: :mrgreen: .Uwielbiam Twój sposób pisania,na pewno będę podczytywać :ok: :1luvu: :ok:

Re: SolA&Zoo cz.II: Cos sie konczy, cos sie zaczyna... :)

PostNapisane: Wto kwi 05, 2011 12:18
przez milu
Siiik :)

Re: SolA&Zoo cz.II: Cos sie konczy, cos sie zaczyna... :)

PostNapisane: Wto kwi 05, 2011 13:18
przez jasdor
Ale spóźniona jestem :oops:

Re: SolA&Zoo cz.II: Cos sie konczy, cos sie zaczyna... :)

PostNapisane: Wto kwi 05, 2011 13:35
przez queen_ink
Zaznaczam :)

Re: SolA&Zoo cz.II: Cos sie konczy, cos sie zaczyna... :)

PostNapisane: Wto kwi 05, 2011 17:55
przez jozefina1970
No to luuuu :piwa:

Re: SolA&Zoo cz.II: Cos sie konczy, cos sie zaczyna... :)

PostNapisane: Wto kwi 05, 2011 18:24
przez solangelica
Dzem dobryyyyyyyyyy :) :) :) Witam wszystkich ktorzy wpadli do nas i obsikali nasze skromne progi :twisted: 8) :lol:

Ja wlasnie dotarlam do domu. Lekko nietomna, niewyspana ale nasycona slaskim powietrzem, sloncem i deszczem. Stopy moje krzycza do mnie bardzo brzydko bo wcisnelam je w polbuty uzywane od wielkiego dzwona - na szczescie juz nie musze sie w nich meczyc.

Rozmowa o prace na stanowisko... sekrtarki wyglada nastepujaco: najpierw dzwoni jedna pani i magluje przez telefon w dwoch jezykach. Umawia na spotkanie. Potem na spotkaniu pani numer dwa meczy przez dwie godziny wypytujac o kazda linijke w CV, zadajac tysiace pytan typu "czemu w biurze X pracowala pani tylko 3 miesiace?" albo "dlaczego potem jest pol roku przerwy?". I w ten desen, dwie godziny 8O W miedzyczasie rozne dziwne pytania np co by powiedziala o mnie moja byla szefowa (podaj trzy przymiotniki), albo co rozumiem pod pojeciem ze jestem kreatywna. Bla bla bla. Potem nastapila czesc anglojezyczna, podczas ktorej mialam powiedziec cos o mocnych stronach i o hobby. Mowilam o ... kotach :) Opowiedzialam pani jak znalezlismy Felka ;) i o ksiazkach moich ukochanych. Ale to nic, musialam odpowiedziec w formie pisemnej po angielski na kilka pytan odnosnie sytuacji z zycia wzietych (np jak ktos podchodzi do mnei w pracy iz aczyna najezdzac na szefa a szef stoi z boku i patrzy to co ja zrobie). Teraz mam wypelnic test psychologiczny przez internet badajacy moja osobowosc (!) i czekac na telefon. Jesli zadzwonia, dostapie ostatniego etapu rekrutacji czyli rozmowy z Szefem Zarzadu i Wiceszefostwem. Bo to oni szukaja sekretarki.

Generalnie bardzo milo mi sie rozmawialo, bylam na luzie, choc momentami sikac mi sie chcialo bardzo i to rozpraszalo. Poczestowano mnie wyborna kawa z mlekiem, kamienica w ktorej sie miesci agencja pracy tymczasowej ma odlotowa klatke schodowa z przecudna oryginalna drewniana rzezbiona porecza i witrazami... Pytalam pani na recepcji z ktorego roku jest kamienica ale nie wiedziala (powiedziala ze tez ja to zaintrygowalo i sprawdzi ;) )

Potem poszlam do centrum i wpadlam na kolezanke z ktora sie nie widzialysmy ho hooo :) wiec skorzystawszy z jej wolnego dnia poszlysmy na czekolade do Wawelu. Na Warszawskiej krakowska czekolada w Katowicach, hehehe :) Pogadalysmy chwile i ruszylam dalej.
Skorzystalam z wc w McDonaldzie i poszlam na Stawowa; na tej ulicy zawsze cos ciekawego mnie spotyka i tym razem tradycji stalo sie zadosc: mily i przystojny dosc mlody czlowiek z fajnym plecakiem (reszty nie zauwazylam) podszedl z pytaniem czy lubie poezje? Okazalo sie ze to poeta z Torunia. Ma na imie Stanislaw ale pisze pod pseudonimem. Spytalam go z uroczym usmiechem, co robi torunski poeta w Katowicach, odpowiedzialam ze promuje tworczosc i zarabia i w zwiazku z tym chce sprzedac mi swoje wiersze za jedyne 10 zl. Zwiekszylam ilosc uroku w usmiechu zatrzepotalam rzesami (ach te fioletowe cienie do powiek :mrgreen: ) i poinformowalam z nutka autentycznego zalu w glosie ze mam jedynie 12 zl na busa do Krakowa, pan spytal jak mam na imie i wyjal cos co okazalo sie probka jego talentu, machnal mi dedykacje i pokazal adres strony internetowej gdzie mozna o nim poczytac. Dedykacja brzmi: "Róży - Magdalenie" :ryk: :piwa: :1luvu:

I tak oprocz Andzeli, Magdy, Sol doszla mi nowa ksywa - RÓŻA :twisted: oj zeby ten poeta wiedzial jakie ja mam czasami kolce, to by sie tak nie cieszyl ;) Ale milo mi sie zrobilo a pan poeta Staszek bardzo ladne oczy miał, miau, miauu :mrgreen: Ja jednak jestem wierna swemu sercu i nie tylko i w dalszym ciagu wybieram Slazakow.

A teraz siedze i wietrze bo TZ padl byl i przypalil ziemniaki. I tak go kocham nawet jesli nie umie pisac tak gornolotnych poezji jak pan Staszek z Torunia... Swoja droga, zaraz znajde ten tomik i zacytuje conieco ;)

A jak Wam minal dzien? Wiem ze Etiopia poszla na swoje tradycyjne dwudniowe szpitalne pseudourlopowanie. Mam nadzieje ze wyjdzie bez traumy z powodu kontaktu z polska sluzba zdrowia i szybko sie odezwie. Poza tym milo mi sie rozmawialo z Erin dzis przez telefon :) aaaa i widzialam oblednego drewnianego kota na wystawie w Kato.

Ide po zielona herbate bo mnie suszy. Chce ktos??

Re: SolA&Zoo cz.II: Cos sie konczy, cos sie zaczyna... :)

PostNapisane: Wto kwi 05, 2011 20:37
przez charm
Chętnie bym się napiła :-)
Tylko muszę 4litery podnieść i po kubek iść... ;-)