Strona 102 z 103

Re: Moje kociska IX.. Przełom u Tadzia.. s. 101..

PostNapisane: Wto mar 06, 2018 10:31
przez ariel
Aniu, bardzo prawdopodobne, że on nigdy nie nauczy się bawić.
Czasami uczą się, obserwując inne koty, ale nie wszystkie.

Re: Moje kociska IX.. Przełom u Tadzia.. s. 101..

PostNapisane: Wto mar 06, 2018 10:34
przez zuza
Jak tracil pileczke to dobrze, moze kulki z siersci? Wlasnie pileczki takie?

Re: Moje kociska IX.. Przełom u Tadzia.. s. 101..

PostNapisane: Wto mar 06, 2018 12:04
przez aamms
ariel pisze:Aniu, bardzo prawdopodobne, że on nigdy nie nauczy się bawić.
Czasami uczą się, obserwując inne koty, ale nie wszystkie.



Może powoli.. zobaczymy..
inaczej pewnie będzie, jak się całkiem bezpiecznie poczuje.. a to jeszcze potrwa..

zuza pisze:Jak tracil pileczke to dobrze, moze kulki z siersci? Wlasnie pileczki takie?


Chętnie bym mu zrobiła takie.. ale nie mam z czego.. :(
Wyczesane futro krótkowłosych nie bardzo się nadaje i mam go niewiele, bo kociaste nie linieją..
a wraz z odejściem Nikusia, Coccolino i Bazyla wyschło moje źródełko surowca na porządne kulki z kociej sierści.. :(

Re: Moje kociska IX.. Przełom u Tadzia.. s. 101..

PostNapisane: Wto mar 06, 2018 12:21
przez zuza
to moze pileczki z gabki nieduze? One sa delikatne, nie uderza, nie zabola. Takich twardszych on sie moze przestraszyc...

U mnie Szara kiedys kochala zabawe sznureczkiem. Potem byla taka akcja, ze Szara sue zaplatala w sznureczek, narobila wrzasku, a Bialas jej wtedy wtłukła. Zanim je rodzieliłam było po patakach. Jak wyciagnelam po kilku dniach sznureczek to Szara uciekala, gdzie pieprz rosnie :(

Re: Moje kociska IX.. Przełom u Tadzia.. s. 101..

PostNapisane: Pon mar 12, 2018 11:58
przez aamms
Na razie nic nie działa na Tadzia rozrywkowo..
Ale za kanapę już prawie nie chodzi..
Obrazek


Jedziemy dzisiaj do weta..
Zabieram Tadzia, bo wydrapał sobie okropnie kryzę pod brodą.. Na wszelki wypadek obejrzymy też uszy.. ale do tego potrzebna jest atmosfera gabinetu i dwie dodatkowe osoby na wszelki wypadek..
I zabieram Młodego, któremu zaczęła się paprać rana na łapie po wyrwanym pazurze.. do tej pory wszystko ładnie się goiło a w sobotę wieczorem zobaczyłam znowu świeżą krew i spuchniętą łapę..

Re: Moje kociska IX.. Przełom u Tadzia.. s. 101..

PostNapisane: Wto mar 13, 2018 9:39
przez aamms
Wyłysienia Tadzia nie są grzybem.. być może to reakcja alergiczna.. ale nie wiadomo na co..
Wczoraj w lecznicy pozwolił się dokładnie obejrzeć.. te przełysienia już zarastają futrem.. czyli to sprawa dużo wcześniejsza..
Na razie dostał advocata na kark.. w poniedziałek kontrola..

Łapę Młodego udało się oczyścić.. chociaż szarpał się niemiłosiernie.. do tego stopnia nie dał się opanować, że w końcu wylądował w rękawie..
dostał też penicylinę i metacam w zastrzykach..
Dzisiaj opuchlizna już minimalna, mam dać mu jeszcze zastrzyki w środę i piątek..
jak będzie się goiło - to ok, jak znowu sobie czymś zainfekuje - powtarzamy czyszczenie..

Re: Moje kociska IX.. Przełom u Tadzia.. s. 101..

PostNapisane: Czw mar 22, 2018 12:47
przez zuza
Ojeja, za lapke, zeby sie ladnie goila!

Tadzik to moze ze stresu tak skoro juz zarasta?

Re: Moje kociska IX.. Przełom u Tadzia.. s. 101..

PostNapisane: Czw mar 22, 2018 13:36
przez aamms
Dzięki zuza.. :1luvu:

Łapka Młodego już całkiem w porządku..
Tadzio rzeczywiście zarasta, chociaż wcześniej stracił prawie całą kryzę.. Ale na tym łysym-zarastającym nie ma żadnych ran i jak pisałam - to nie grzyb.. może faktycznie stres.. :?
Nadal obserwuję go uważnie..

A w sprawie kocio - Tadziowych relacji - kolejny przełom.. Posiłki jada już w towarzystwie kotów, potrafi spokojnie siedzieć całkiem blisko Puchatka.. :1luvu: Młodego olewa..
Ufiśka nadal daje mu się we znaki wokalnie i Tadzio ją nadal potrafi pogonić ale bez dalszych konsekwencji..
Albercik nie zwraca na niego uwagi..

Jeszcze problem z Plackiem - i on i Tadzio baaardzo stroszą się do wojny.. wyglądało to na tyle groźnie, że przy pierwszym kontakcie nie czekałam co będzie dalej..
Jacek, Ptyś i Fumek jeszcze nie poznali Tadzia..
Ptyś się bardzo boi.. Fumek nadal nie złazi z półek na ścianie, a Jacek jest na tyle wojowniczy, że bardziej się boję i na razie jeszcze nie pozwalam na ich spotkanie..

Re: Moje kociska IX.. Przełom u Tadzia.. s. 101..

PostNapisane: Pon kwi 09, 2018 11:51
przez aamms
Tadzio zadomowił się na dobre.. :1luvu:
I to jest dobra wiadomość.. a zła jest taka, że w najbliższym czasie, najszybciej jak się da (jak się da złapać) jadę z Fumkiem do weta..
I niestety będzie to dla niego podróż, z której nie wróci..
Jest w coraz gorszym stanie, bardzo mało je, jest chudy jak nieszczęście.. ale nadal niedotykalski.. nadal jest kotem wolnożyjącym, mimo że w mieszkaniu..
Od dawna wiedziałam, że w końcu przyjdzie ta chwila.. i wiedziałam, że Fumek, skoro żyje na własnych warunkach, to odejdzie też na własnych - nie pozwalając sobie w żaden sposób pomóc..:(

No chyba, że w lecznicy stanie się cud i kot wreszcie zaufa..
Ale nie liczę na to.. niestety.. :(

Będę próbować już dzisiaj zabrać go do lecznicy, bo wyraźnie widać, że cierpi.. :placz:

Re: Moje kociska IX.. z Fumkiem źle.. s. 102..

PostNapisane: Pon kwi 09, 2018 15:11
przez zuza
Ogromnie wspolczuje i doskonale rozumiem...

Re: Moje kociska IX.. z Fumkiem źle.. s. 102..

PostNapisane: Wto kwi 10, 2018 6:25
przez aamms
Na razie w sprawie Fumka wielkie uff..
Dał się złapać, w drodze do weta był bardzo spokojny a w samym gabinecie, mimo że pokazał co potrafi, to udało mu się podać convenię i lek przeciwzapalny o przedłużonym działaniu..
Jeśli dam radę go złapać ponownie, to za dwa tygodnie powtórzymy..
I to jest wszystko co można zrobić..
Ale na razie po wczorajszych zastrzykach widać, że poczuł się nieco lepiej..

Re: Moje kociska IX.. z Fumkiem troszkę lepiej.. s. 102..

PostNapisane: Wto kwi 10, 2018 8:40
przez zuza
Dobra wiadomosc :)

Re: Moje kociska IX.. z Fumkiem troszkę lepiej.. s. 102..

PostNapisane: Czw kwi 19, 2018 7:22
przez aamms
Jak na razie wszystko się uspokoiło..
Tadzio zadomowiony w stadzie, łapka Młodego wygojona całkiem, Fumek względnie dobrze..
Z resztą na razie (i oby jak najdłużej) nic złego się nie dzieje..

A ja mam prośbę - trzymajcie proszę za mnie kciuki w sobotę ok południa.. :oops:
zdaję egzamin kończący moje półtoraroczne studia podyplomowe z pielęgniarstwa weterynaryjnego..
Na razie mam totalną sieczkę w głowie.. :strach: :strach:

Re: Moje kociska IX.. nieśmiało proszę o kciuki.. s. 102..

PostNapisane: Czw kwi 19, 2018 13:44
przez puszatek
kciuki będą, egzamin zdasz, masz doświadczenie i wiedzę :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

cieszę się, że zaczęło się jakoś układać u kotełków :ok: :D

Re: Moje kociska IX.. nieśmiało proszę o kciuki.. s. 102..

PostNapisane: Czw kwi 19, 2018 14:37
przez zuza
Bede! I za poukladanie wiadomosci, zebysie nie stresowala.