Moje kociska IX.. zdaaaaaaaaaaałam!!!!!! s. 103..

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt gru 01, 2017 10:03 Re: Moje kociska IX.. Bazylek - zabiegu nie będzie.. s. 95..

Biedak :-(
Maja [2005 - 2017] i Gucio [2007 - 2017], Luśka i Tygrysek
Obrazek Obrazek Obrazek

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=40312
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=67449

Regata

 
Posty: 7024
Od: Pt sie 26, 2005 18:46
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Pt gru 01, 2017 22:17 Re: Moje kociska IX.. Bazylek - zabiegu nie będzie.. s. 95..

To może zamiast męczyć z kolejnymi badaniami krwi, to szybki test kliszowy na strawność?
Jak upolujesz Bazylkową kupkę ;)
Marcel <*>, Tygrys <*>

Słupek

 
Posty: 1583
Od: Nie lis 18, 2012 9:46
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro gru 06, 2017 12:13 Re: Moje kociska IX.. Bazylek - zabiegu nie będzie.. s. 95..

Bazylową kupkę nietrudno upolować.. ale na razie kocio wychodzi powoli z działania metronidazolu..
Lało się z niego..
Skończyłam podawanie metronidazolu i teraz jest coraz lepiej..
Na brzuszek zaszkodził, na pyszczek pomógł, bo Bazyl zdecydowanie lepiej radzi sobie z jedzeniem..
Teraz potrzeba czasu na uspokojenie kota po leczeniu..

Jutro kontrolnie wet.. i decyzja co dalej..
czy leczymy z ogromnym stresem czy dajemy spokój.. :?
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28885
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pt gru 08, 2017 8:51 Re: Moje kociska IX.. Bazylek - zabiegu nie będzie.. s. 95..

Wczoraj byłam z Bazylem u weta..
Stan pyszczka jest lepszy.. kocio ma apetyt, chętnie pije wodę, biegunka przeszła..

Po tym co wczoraj pokazał w lecznicy, wspólnie z p. dr zdecydowałyśmy, że dajemy Bazylowi spokój..
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28885
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pt gru 08, 2017 9:44 Re: Moje kociska IX.. Bazylek - zabiegu nie będzie.. s. 95..

za dobre samopoczucie!
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84530
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Pt gru 08, 2017 10:34 Re: Moje kociska IX.. Bazylek - zabiegu nie będzie.. s. 95..

Czasem leczeniem na siłę można wyrządzić więcej szkody :(.
Za Bazyla :ok:
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18674
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Sob gru 09, 2017 14:24 Re: Moje kociska IX.. Bazylek - zabiegu nie będzie.. s. 95..

:ok: Bazylek :ok:

gatiko

Avatar użytkownika
 
Posty: 7141
Od: Pt paź 03, 2014 10:24

Post » Wto gru 19, 2017 8:57 Re: Moje kociska IX.. Bazylek - zabiegu nie będzie.. s. 95..

W ostatni weekend byłam we Wrocławiu na kolejnym zjeździe w ramach podyplomówki z pielęgniarstwa weterynaryjnego..
Po sobotnich zajęciach pojechałyśmy z Serniczkiem i jeszcze jedną dziewczyną ze studiów do naszej koleżanki do Milicza..
Dzień w miarę ładny, jeszcze widno, trasa dość pusta, droga sucha.. Zapowiadała się miła i spokojna wycieczka..

W miejscowości Głuchów Górny nad leżącym bez ruchu na środku drogi kotem stał jakiś młody chłopak i zatrzymywał samochody.. jadące przede mną pojechały dalej..
ja się zatrzymałam z duszą na ramieniu, bo za mną jechał tir.. tit mnie wyprzedził i kolejne samochody też.. a ja stałam na awaryjnych na środku drogi.. :strach:
Dziewczyny poleciały sprawdzać co z kotem..
kot w szoku, dość agresywny, krew na uchu..
Ktoś ze wsi pozyczył koc.. i udało się zabrać kota na pobocze..
Wtedy dopiero i ja zjechałam na pobocze i odblokowałam drogę..

Młody człowiek powiedział, że on w takim razie jedzie.. kilka osób miejscowych powiedziało, że nie znają kota.. i nie wiedzą skąd się tu wziął..
No i tak zostałyśmy we trzy nad zawiniętym w koc kociastym nie wiadomo w jakim stanie..

Zapakowałyśmy go w tym kocu do samochodu i pojechałyśmy do Milicza dzwoniąc po drodze do naszej koleżanki, że potrzebujemy natychmiast weta, bo mamy kota potrzebującego pomocy..
W czasie dalszej jazdy kocisko trochę się kręciło w tym kocu ale jakoś drogę przetrzymał.. wet na szczęście, po drobnych perturbacjach się znalazł, kota obejrzał, stwierdził, że nie jest potłuczony, dał antybiotyk, pożyczył sfatygowany transporter i powiedział, że można kota wypuścić tam gdzie został znaleziony, bo sobie da radę..
Dalej było tak, że zabłądziłyśmy w drodze powrotnej i wracałyśmy do Wrocławia inną trasą, chociaż miałyśmy zamiar popytać w tym Głuchowie czy jednak kot nie jest miejscowy..
W rezultacie kot nocował z nami w hotelu..
Okazało się, że boi się wszystkiego, zamelinował się najpierw w łazience pod kibelkiem a potem pod Serniczkowym łóżkiem..
Na szczęście jadł.. i bez problemu dał się głaskać..
W niedzielę nawet dał się wziąć na ręce..
Nie miałam wyjścia - kocisko przyjechało ze mną do Warszawy..
Zamelinował się za kanapa w kuwecie.. trochę zwiedził mieszkanie, widać ze wie do czego służy kuweta..
Zaczynam podejrzewać, ze został wyrzucony w ramach przedświątecznych porządków..

Wczoraj pojechałam z nim do 'mojej' wetki..
Został jeszcze raz porządnie obmacany - na szczęście nic mu nie jest..
Testy FeLV/FIV ujemne, pcheł nie ma..
Wyniki krwi nie najgorsze.. Morfologia ok, biochemia - nerki w porządku, parametry wątrobowe i leukocyty podwyższone..
W powiązaniu z faktem, ze kocio od soboty nie zrobił kupy, można powiedzieć, ze co najmniej kilka dni nic nie jadł.. I teraz dopiero zbiera sobie w układzie pokarmowym towar do wydalenia..
Nie jest zatkany, wetka stwierdziła, ze kocio najedzony, wiec jest szansa, ze wreszcie zrobi sobie miejsce na kolejne porcje jedzenia..
Pęcherz miał pusty - znaczy, ze sika.. Chociaż ja nie wiem gdzie.. ale niczego mi nie zasikał, czyli jednak do kuwety chodzi..
Odwodniony tez nie jest, chociaż na razie pic nie chce.. Dostaje mokre jedzenie z dużą ilością sosu.. Nadal najlepiej mu za kanapa..
Moich kotów i psa się nie boi, omija je z daleka ale bez paniki.. A moi rezydenci w ogóle stracili zainteresowanie nowym..
Nowy w lecznicy to anioł.. Krew dal sobie pobrać bez protestów.. Na zastrzyk zylexisu w ogóle nie zwrócił uwagi..
Okazało się, że to dość młody - najwyżej półtoraroczny, pełnojajeczny kocurek..

Mrrruczy tak, ze nie można go było osłuchać.. Po prostu Siła Spokoju..
Dlatego dostał na imię Tadeusz..

Wieści z poranka - nadal siedzi za kanapą ale już nie w kuwecie, za kanapą też dostał śniadanie.. kupy nie ma nadal.. jak do popołudnia nie będzie - podam parafinę..
Druga dawka zylexisu w piątek, po świętach szczepienia, potem kastracja..


A to Tadeusz..
Obrazek

Dałam ogłoszenie na fejsie na stronie zaginionych wrocławskich.. ale raczej nie mam nadziei, że ktoś go szuka..
Chyba mam już swój prezent świąteczny.. :ryk:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28885
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Wto gru 19, 2017 9:16 Re: Moje kociska IX.. Bożonarodzeniowy Tadeusz.. s. 96..

Ania :ok:
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18674
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Wto gru 19, 2017 11:09 Re: Moje kociska IX.. Bożonarodzeniowy Tadeusz.. s. 96..

coby się dobrze chował :ok:

moglas go nazwac Mikołaj :wink:
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24787
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Wto gru 19, 2017 11:29 Re: Moje kociska IX.. Bożonarodzeniowy Tadeusz.. s. 96..

To się Tadeuszowi trafiło! Szczęściarz z niego :)
Maja [2005 - 2017] i Gucio [2007 - 2017], Luśka i Tygrysek
Obrazek Obrazek Obrazek

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=40312
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=67449

Regata

 
Posty: 7024
Od: Pt sie 26, 2005 18:46
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Wto gru 19, 2017 13:40 Re: Moje kociska IX.. Bożonarodzeniowy Tadeusz.. s. 96..

Raczej to Tadeusz dostał prezent ma święta :201494 :1luvu:
ObrazekObrazek
Pozdrawiam i zapraszam do naszego wątku: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... #p11640562 :201461

Zefir

Avatar użytkownika
 
Posty: 910
Od: Nie paź 30, 2016 22:17
Lokalizacja: Jawor

Post » Wto gru 19, 2017 13:43 Re: Moje kociska IX.. Bożonarodzeniowy Tadeusz.. s. 96..

Piękny kocurro. :1luvu:
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14195
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Wto gru 19, 2017 14:50 Re: Moje kociska IX.. Bożonarodzeniowy Tadeusz.. s. 96..

śliczny :love:
I do tego szczęściarz :)
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto gru 19, 2017 16:19 Re: Moje kociska IX.. Bożonarodzeniowy Tadeusz.. s. 96..

Aniu :1luvu:

Cudne pućki ma i piękne imię. Tadzio :)

Ais

Avatar użytkownika
 
Posty: 2775
Od: Nie sty 08, 2006 10:45
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: haaszek, jolabuk5 i 89 gości