Obiecałam, że napiszę więcej..
Od wczoraj czytam swoje stare wątki o Nikusiu i ryczę..
tak to się wszystko zaczęło..
viewtopic.php?t=29174&postdays=0&postorder=asc&start=0Jak sami wiecie, bywało różnie..
biegunkowa kupka i częste prania doopki, bo łapki..
wybielanie zrudziałego futerka na tyłku, bo łapki..
zatkany pęcherz i sikanie z krwią, , bo łapki..
ropiejący wrzód i dziura w łapce, bo łapki..
złamanie kości śródręcza, bo łapki..
remont mieszkania i terakota w całym mieszkaniu specjalnie dla Nikusia.. Ale to był cudowny kocio..
Nigdy, przenigdy ani przez chwilę nie żałowalam, że go wzięłam..
i teraz mogę to napisać, jeśli wcześniej tego nie zrobiłam.. biorąc go od początku wiedziałam, że zostanie u mnie..
to nie był kocio na tymczas.. tylko na dobre i na złe..
Pogorszenie stanu zdrowia Nikusia nastąpiło bardzo szybko.. Jakiś tydzień temu zaczęły się niekontrolowane machania tylnymi łapkami.. coraz trudniej było mu stawać na te łapki.. zaczęło się nie tylko sikanie pod siebie.. i odparzenia doopki i brzucha.. i bardzo, bardzo schudł..
do tego coraz częściej się zawieszał.. miałam wrażenie, że nie wie co się z nim dzieje i gdzie jest..
Na zmianę z ciocią Elą (tą od Leośki) kąpałyśmy brudną doopkę, suszyłyśmy rudawe futerko, smarowałyśmy ranki..
To wszystko co się z nim działo, było efektem postępującego paraliżu tyłu.. można powiedzieć, że Nikuś w szybkim tempie wracał do stanu sprzed przyjazdu do mnie..
wczoraj jeszcze zobaczyłam początki odleżyn na wychudzonym ciałku..
Wg wetki można było go pociągnąć jeszcze na silnych środkach przeciwbólowych, co w efekcie rozwaliłoby mu wątrobę.. a na bardzo krótko poprawiło komfort życia.. ale postępującego paraliżu i wyniszczenia nie dałoby się ani odwrócić, ani zatrzymać..
Przy tym wszystkim ładnie jadł, próbował się myć, mruczał i domagał się miziania..
Nawet mruczał i miział się jak jechaliśmy do lecznicy..
Właśnie dlatego cały czas biję się z myślami czy nie za wcześnie podjęłam tę okropną decyzję..
chociaż wczoraj wetka, do której mam absolutne zaufanie, powiedziała, że to jest najlepsze co mogę dla niego zrobić..
Ale i tak czuję się jakbym zabiła Nikusia..