Bazylek troszkę lepiej.. Nadal kuwetkę omija starannie, nadal nie zawsze panuje nad zwieraczami ale przynajmniej biegunka mu przeszła..
Z jedzeniem i piciem całkiem dobrze..
Ale chuuudy jest niemiłosiernie.. i nie mam specjalnych nadziei, że trochę się poprawi..
Jak pisałam, dopadła go starość.. i tego nie da się zmienić..
Krótko o Tadziu..
Po Świętach przestał jeść.. czasem trochę skubnął ale nie dawał się namówić na żadne jedzenie.. saszetki be, pasztety be.. chrupki też.. nawet nie chciał pić..
Nie miałam pojęcia co mu jest, bo zachowywał się normalnie, nawet dawał się głaskać, z kuwety korzystał.. myślałam, że jeszcze trzyma go stres po przeżyciach..
aż w końcu trzeciego dnia wieczorem kichnął.. raz..
następnego dnia wet.. stan podgorączkowy i przeziębienie..
Dostał serię zastrzyków i wszystko wróciło do normy..
Teraz czeka go szczepienie..
Miałam z nim jechać 11 stycznia ale pomyślałam, że kilka dni go nie zbawią, tym bardziej, że dostał wcześniej zylexis.. a jemu się przyda trochę spokoju i może wreszcie trochę się otworzy i wylezie w końcu zza kanapy..
No i wczoraj rano po raz pierwszy poprosił o śniadanie nie za kanapą.. dzisiaj też..
Najbliższy przewidywany termin szczepienia - poniedziałek 22 stycznia..