Strona 1 z 26

Majek i Kulka

PostNapisane: Nie sty 30, 2011 21:25
przez annahelena
Serdecznie witam
Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad adopcją kota do bloku.
Czytam Wasze forum już jakiś czas, zbieram informacje na temat żwirków, chorób, pokarmów.
Jednak im więcej czytam tego, co piszecie, tym bardziej oddala się moja chęć posiadania kota. :cry:
Wiem, ktoś może pomyśleć, że pomysł adopcji to taka moja fanaberia, ale z ręką na sercu biorę tę sprawę poważnie i odpowiedzialnie.
Po przeczytaniu części wątków z ABC stwierdzam, że posiadanie kota to jednak duży koszt, na który mnie po prostu nie stać. :oops:
Gdybym miała kota w domu nie mogłabym mu zapewnić drogiego jedzenia w puszce czy super żwirku, a tylko te tanie rzeczy typu jedzenie domowej roboty.
Strach pomyśleć gdyby mi takie zwierzątko zachorowało.
Teraz to nawet nie mam kasy na to by kupić transporter, a jest on niezbędny by dostać kota ze schroniska.
Wychodzi na to, że po prostu nie mogę mieć kota, choć bardzo bym chciała ( a w schronisku jest jedna kotka, która szczególnie wpadła mi w oko ;) )

Z góry przepraszam za mój chaotyczny post, musiałam się wyżalić. :(

Re: Moje dylematy

PostNapisane: Nie sty 30, 2011 21:42
przez Legnica
Wcale Ci sie nie dziwię,też miewam wrazenie ze im więcej czytam to forum,tym mniej rozumiem :wink:
Utrzymanie i wyposażenie kota nie jest takie drogie jak mogłoby się wydawać.
Transporter-na allegro,giełdach,rynkach,czasem w sklepach oferujących używane rzeczy,można kupic za 30-40zł.
Drapak-deseczka,nowy za ok.10 zł.
Miski-plastikowe-szt.3 za 4zł/szt.
Karma-dobra,sucha dla jednego kota,z tych które można znaleźć w sklepach zoologicznych 1,5kg-2kg 30-40zł(i to już z wysokiej półki)
Mokra?Nie koniecznie,jeśli wolisz karmić domowym jedzeniem,to nawet lepiej dla zwierzaka,tylko wiesz?domowe nie znaczy resztki z talerza!
Jest kilka osób na forum preferujących jedynie karmy świeże,przygotowywane samodzielnie w domu.Wpisz w wyszukiwarkę -BARF-a pokażą sie watki w których możesz popytać o taki sposób karmienia.Osobiście proponuję pisać pw.do wybranej osoby.
Kuweta-zwykła,w supermarkecie-11zł+żwir,ostatnio sprawdzałam Hillton-5l-ok.12zł.Do tego łopatka,też kilka złotych.
Pewnie że na początek trzeba wydać więcej,jeśli nie masz niczego,potem to juz tylko kwestia zwiru,karmy.
A skoro jakaś schroniskowa kotka ujęła Cię za serce,to weź ja,dla niej Twój dom to byc może=życie.

Re: Moje dylematy

PostNapisane: Nie sty 30, 2011 21:44
przez Mała1
annahelena
powiem tak

Kot żyje długo, trzeba brać pod uwagę wydatki z nim związane
Jeśli chcesz uratować schroniskowca, to dla niego jest szansa na naprawdę dużo lepsze życie niz teraz ma a często to szansa w ogóle na życie.
Ale też schroniskowy kot często wymaga na dzień dobry sporych wydatków,musisz się liczyć z wizytami u weterynarza, czasem bardzo kosztownymi, czasem tanimi. Nie zawsze są konieczne ale zawsze musisz to brać pod uwagę.
Domowo przyrządzane jedzenie może być nawet lepsze niż drogie karmy i puszki- ale trzeba je przygotowywać z głową, poczytać o takim żywieniu
Mój pierwszy transporterek uszyłam sobie sama, z torby podróżnej, mocnej-całkiem fajny wyszedł i długo mi służył.
Ważne ,żeby transporter mieć, a nie myśleć, że kota nosi się ,, pod pachą,,

Kot- to zawsze wydana kasa, nie ma co tego ukrywać i każdy dom musi się z tym liczyć, ale nie musi to byc majątek. Wyjątek -choroba kota
Decyzję o adopcji trzeba dobrze przemyśleć, zastanowić się nad tym też jakie się ma plany na przyszłość

Re: Moje dylematy

PostNapisane: Nie sty 30, 2011 21:48
przez andrzej780
1. żwirek dla kota to rzecz gustu opiekuna i kota i wcale nie musi być nie wiadomo jak drogi by był dobry i kot chciał się w nim załatwiać
2.transporter można od kogoś pożyczyć
3.kot nie musi jeść mięsa z puszek, ważne żeby pokarm przygotowywany był tylko dla niego, był odpowiedni i żeby kot nie zjadał po Tobie resztek obiadowych bo się pochoruje
4.kot dobrze odrzywiony rzadziej choruje
ja na swoje 3 koty które mieszkają ze mną w bloku wydaje średnio ok 120 zł miesięcznie, nie wliczam do tego wizyt u wetrynarza.
zastanów się dobrze bo pociecha z kota w domu jest bezcenna :D

edit literówka

Re: Moje dylematy

PostNapisane: Nie sty 30, 2011 22:05
przez annahelena
Dziękuję Wam kochani za pociechę. Jakoś w moim mieszkaniu jest tak smutno bez zwierzątka.
Mam synka, ale on coraz mniej chce się dać głaskać :wink: Zresztą był ze mną w schronisku i nie umiałam go wyciągnąć z kociarni.
Ja zdaję sobie sprawę z odpowiedzialności za czyjeś życie, bo łatwo jest przygarnąć nie myśląc co dalej. Może właśnie ta świadomość mnie za bardzo paraliżuje i nie potrafię się zdecydować. Patrzę na to po prostu realistycznie. Skoro teoretycznie nie podołam finansowo to się nie decyduję. Choć z drugiej strony, może akurat trafiłby mi się kot, który by nie chorował?
Musze to dalej "trawić" w głowie.

Re: Moje dylematy

PostNapisane: Nie sty 30, 2011 22:09
przez Irlandzka Myszka
Zaraz mnie tu wszyscy zlinczują ale mój Kicuś [*] długo nie miał transporterka z prawdziwego zdarzenia - do veta woziliśmy go w wiklinowej walizce dopóki nie zjadł zamknięcia :mrgreen: Ze żwirku nauczył się korzystać dopiero na emigracji - w Polsce nie chciał żwirku i już. Korzystał z piasku - przynosiłam znad rzeki albo z budowy, wyparzałam w piekarniku i przy oszczędnym gospodarowaniu (garstka na kuwetę) wiaderko po farbie wystarczało mi na parę miesięcy. Jedzonko też w sumie nie wychodzi tak drogo.
Z rachunkami za weterynarza też można dać sobie radę - wielu rozkłada na raty. Z resztą kot może chorować i trzeba się z tym liczyć ale wcale nie musi. Kicuś żył 13 i pół roku - ostatnie trzy miesiące bardzo chorował ale przez ponad 13 lat chory był dwa razy - raz zapalenie oskrzeli bo w zimie spał na grzejniku przy otwartym oknie a raz lekkie przeziębienie bo się wysiedział na zimniej ziemi w ogródku.
Uwierz mi nie ma nic wspanialszego niż kot w domu. Przecież nie musisz mu kupować wyprawki z najwyższej półki. A w przypadku choroby zawsze można jakoś zorganizować kasę.

Re: Moje dylematy

PostNapisane: Nie sty 30, 2011 22:14
przez Dorota
annahelena pisze:Dziękuję Wam kochani za pociechę. Jakoś w moim mieszkaniu jest tak smutno bez zwierzątka.
Mam synka, ale on coraz mniej chce się dać głaskać :wink: Zresztą był ze mną w schronisku i nie umiałam go wyciągnąć z kociarni.
Ja zdaję sobie sprawę z odpowiedzialności za czyjeś życie, bo łatwo jest przygarnąć nie myśląc co dalej. Może właśnie ta świadomość mnie za bardzo paraliżuje i nie potrafię się zdecydować. Patrzę na to po prostu realistycznie. Skoro teoretycznie nie podołam finansowo to się nie decyduję. Choć z drugiej strony, może akurat trafiłby mi się kot, który by nie chorował?
Musze to dalej "trawić" w głowie.


A ja mam kota z Tarnowskich Gor! :D

Re: Moje dylematy

PostNapisane: Nie sty 30, 2011 22:15
przez annahelena
Myszko tylko ja niestety muszę mieć transporter, taki wymóg schroniska.
Nie dopytałam się tylko czy schroniska biorą pieniądze za wydanie zwierząt?

Dorotko ze schroniska?

Re: Moje dylematy

PostNapisane: Nie sty 30, 2011 22:18
przez Dorota
annahelena pisze:
Dorotko ze schroniska?


Tak. Z Cichego Kąta.

Stad mialam Tygrysie i Kokodaczke. Obie juz za TM. Tesknie...
No i Nornica - zyje i ma sie swietnie.

Foty zobacz w podpisie.

Cala Polske przejechaly...

Re: Moje dylematy

PostNapisane: Nie sty 30, 2011 22:19
przez Irlandzka Myszka
Jak się zdecydujesz na kota to przyślij mi adres na priva - zostały mi w Polsce dwa transportery (plastikowy i materiałowy) to poproszę kolegę i Ci wyśle.

Re: Moje dylematy

PostNapisane: Nie sty 30, 2011 22:22
przez andrzej780
Irlandzka Myszka pisze:Jak się zdecydujesz na kota to przyślij mi adres na priva - zostały mi w Polsce dwa transportery (plastikowy i materiałowy) to poproszę kolegę i Ci wyśle.

a pisałem że transporter można pożyczyć i proszę bardzo jaka szybka akcja :ok: :ok: :ok:

Re: Moje dylematy

PostNapisane: Nie sty 30, 2011 22:31
przez annahelena
Myszko bardzo dziękuję Ci za pomoc. Dam znać, bo nawet nie wiem jakie ma być konkretnie.

Dorotko
a możesz mi napisać czy te tarnogórskie koty Ci chorowały? I dlaczego aż z TG przygarnęłaś koty? :D

Re: Moje dylematy

PostNapisane: Nie sty 30, 2011 22:40
przez Dorota

Dorotko
a możesz mi napisać czy te tarnogórskie koty Ci chorowały? I dlaczego aż z TG przygarnęłaś koty? :D


Kokodaczka byla po zlamaniu kregoslupa.
Tygrysiunie jakas chora psychicznie osoba przetrzymywala w zamknieciu.
Nornice przerzucono przez plot do schroniska.

Ja mialam wtedy wolne miejsca w domu, a te koty potrzebowaly domu.

Tygrysia: http://leksykot.top.hell.pl/koty/obraz/ ... iniaste-03

Czy chorowaly?

Nornica - nigdy. Okaz zdrowia. Oby tak dalej.

Starsze - troche tak.

Re: Moje dylematy

PostNapisane: Nie sty 30, 2011 22:46
przez annahelena
Dorotko no to masz koty z przeszłością.
Tygrysia mi się podoba. Ta moja upatrzona kotka jest podobna. 8)
A możesz napisać jak wyglądały sprawy formalno- finansowe?

Re: Moje dylematy

PostNapisane: Nie sty 30, 2011 22:52
przez Dorota
annahelena pisze:Dorotko no to masz koty z przeszłością.
Tygrysia mi się podoba. Ta moja upatrzona kotka jest podobna. 8)
A możesz napisać jak wyglądały sprawy formalno- finansowe?



O sprawach formalno-finansowych nie wiem nic :oops:
Koty zalatwiala nasza forumowa ryśka, ktora wtedy
byla tam wolontariuszka. Moze skontaktuj sie z nia.

I ratuj te koteczke... Nie boj sie.

A transport? Ciebie to nie dotyczy, ale...

Tygrysie sama odebralam z Gdanska.

Kokodaczka i Nornica przyjechaly razem:

TG->Krakow (nocleg)->Warszawa(nocleg)->Olsztyn (dom docelowy).
Las ludzi dobrej woli... W Wwy to juz przywiozla je moja kolezanka,
ktora z delegacji wracala :D