Za kciuki dziękujemy ... Część badań zrobiona, niestety, niekoniecznie te, co miały zostać zrobione ...
Miszczunio potwornie już się stresuje, więc zaraz po pobraniach próbek pędziłam z nim do domu, nie czekając na wyniki. Chyba "pomroczność jasna" dała o sobie znać w lecznicy, bo zamiast PCR zrobiono dwa testy paskowe: FELV/FIV - negatywny (no to mamy już 3 negatywne testy Elisa, wuj wie po co ...
), paskowy na toxo wyszedł pozytywny ...żeby wiedzieć cokolwiek wicej potrzebny PCR (o którym od początku była mowa) ...Złapałam trochę piany na paszczy... tłumaczą się, że mają jeszcze surowicę, pójdzie na PCR ...Nie poszła, bo im się "krew wylała", potrzebne kolejne pobranie ...
Na usg brzuszka brak wolnego płynu, stosunek albuminy:globuliny 0,76 ... lekkie uffff ...Posypała się mocno wątroba (ilość sterydów, którą ostatnio Kropuś przyjął była koszmarna ..). Czyli nadal przyczyna nieznana, z lekkim podejrzeniem toxo ... ale biegunek nie ma i nie miał, a wręcz odwrotnie ..jest zapchany kupą ...
Humor ma nieco lepszy, nie leży już jak szmatka, nawet ugryzł ze dwa razy Bubusia w jego wielki zadek ...
W poniedziałek wizyta u prof. Balickiego, zobaczymy co powie o tych oczkach - wg mnie wyglądają tak samo jak przed leczeniem ..czyli kiepsko ...
edit: ale nadal mam nadzieję, że Miszczunio wyjdzie z tego .. Przed badaniem musiał mieć głodówkę (a reszta futer razem z nim
), schowałam wszystkie miski ... a Kropuś i tak sobie poradził ... namierzyłam gada dopiero jak już kończył czyjegoś zaschniętego pawika z chrupek, zalegającego za kanapą ...