katarzyna1207 pisze:tabo10 pisze:[*]
i tak dawał radę bardzo długo. Poznałam Jego historię kilka lat temu,gdy mój adopcyjny MM bardzo mocno chorował. A już dawno w DS.
Odpocznij katarzyna1207,należy Ci się jak mało komu z te lata walki o Kropka.
Nie potrafię się pozbierać ... Tydzień przed Kropeczkiem odszedł Pokerek (z mojego banerka), o niego walczyłam ponad 11 lat, bo wtedy weci dawali mu 2-3 tygodnie życia. Ponad 11 lat karmiony strzykawką, cudowny, pogodny kotek. Miałam 3 bardzo chore kotusie, o które walka trwała kilka/kilkanaście lat, i które wg wszystkich wetów dawno powinny nie żyć. Wszystkie trzy straciłam w ciągu 3 ostatnich miesięcy
Bubuś, Pokerek i Miszczu ....
Też zawsze walczę do końca (choć 11 lat to absolutne mistrzostwo świata!) I zawsze uważam,że jeszcze dzień,jeszcze dwa,jeszcze trochę,że za mało zrobiłam,że jeszcze dam radę więcej... Robię tyle co mogę i jak już nie mogę,też wciąż robię! W końcu przychodzi taki moment,że Bóg/siła wyższa/sam kot decydują za mnie,że to już koniec,że już teraz,że chcą odpocząć,że nadszedł ich czas,kres naszych zmagań.
Taki moment przyszedł teraz dla Ciebie. Zrobiłaś dużo i dużo za dużo jak na jedne ręce. Czas odpocząć.
Pewnie nie za długo,bo my Kociary mamy ten cholerny radar w oczach i zawsze wypatrzymy kolejne kocie nieszczęście.
I na to też znów potrzeba będzie nowych sił.
Także delektuj się tym odpoczynkiem. Choć przez łzy i z wyrwą w sercu,którą każdy odchodzący kot nam robi.
Przytulam Cię mocno.
ps. Do tego paradoksalnie mi brakuje zawsze jakichś czynności związanych z kotem,który odszedł,które dotąd były upiorne i znienawidzone: a to karmienia na siłę,a to kroplówkowania,a to brudnej poduszki obok głowy, i nawet kupy w zlewie,która kiedyś doprowadzała do szału...
Z czasem to wszystko spokojnie mija. Z czasem.
Przytulam.