Tyle że on naprawdę mógł mieć problemy z wyjściem, bo nawet jak go na chwilę zostawiłam w tym miejscu i zamknęłam pokój, on tam dalej był... a jak był w innych miejscach zawsze się przemieszczał gdy się wyszło i weszło na pewien czas. I wolałam zabezpieczyć to miejsce. O ile o Balbinę się nie bałam bo to malizna wtedy była i nawet właziła pod fotel, który miał jeszcze mniejszy prześwit, a gdy urosła to jej to miejsce nie interesowało, to Sezam jednak jest większy więc mógł tam utknąć. W budce czy za łóżkiem mógł knuć sobie do woli
Sezam właśnie mi obgryzł okładkę książki do anglika
Gryzoń, czy co?
Albo głodny, bo wydzielam mu karmę.
Wiem jak z podgryzającego, nie mającego ochoty się miziać Balbina zrobić miziaka! Wystarczy wziąć metalową szczotkę do wyczesywania sierści i powoli, ale dość mocno ją czesać, a zaraz ogonek i główka do góry i brzuchowywalanie
W ogóle odkąd jest Sezam Balbina stała się nieco bardziej miziasta i częściej sama wskakuje na kolana. Myślę że dlatego, że jak Balbina była sama to ciągle ją ktoś chciał miziać i często miała dość, a teraz 2x więcej kotów do miziania - raz się mizia jednego, raz drugiego i zaczęła to doceniać
A Sezam z kolei bardzo rzadko sam zaczepia człowieka (chyba że w kuchni
), ale jak się już go złapie i wygłaska, to mruczeć na kolanach potrafi z godzinę.
Ciekawe jest, że mojej mamie nie podobały się koty bure, a tacie czarne. Teraz Balbinka jest ulubienicą mojej mamy, a Sezam taty