Ja im psikać grzybstwo mam raz na tydzień. Wybieram się w nadchodzącym tygodniu na kontrolę do Romana (u niego z tym byłam) albo może skonsultować z innym wetem? Sezamowi się nieco grzybnia powiększa (i uszy mu łysieją), Balbinie nie. Słyszałam jeszcze o srebrze koloidalnym na grzyba, co myślicie?
Sezamiec robi nieco lepsze kupy po intestinalu, ale nadal nie idealne. I tak idę na kontrolę i badanie kału - ile ono mniej więcej kosztuje? I to trzeba samemu złapać w kuwecie, czy na miejscu, a po jakim czasie od pobrania kał nadaje się do badania? Zielona jestem
I lepiej na Józefitów czy w KV (nie musiałabym jeździć w 2 miejsca)? Kurczę, trochę to pewnie będzie kosztować a mi się moje studenckie "kieszonkowe" na te miesiąc kończy, jutro jakiś bazarek zrobię. W sumie rodzice zawsze mi coś dorzucą, ale też głupio mi ciągle od nich tyle brać... a przy okazji pozbędę się paru niepotrzebnych rzeczy
Przy okazji izolacji obu kotów podczas karmienia, jako że Sezam ma dostawać Intestinal, odchudzamy Balbinę
Nie wiem dokładnie ile waży, moja waga jest nie miarodajna ale ma sadełko na brzuszku i kości ledwo co wyczuwalne, jak bardzo utyła zorientowałam się gdy ostatnio zapinałam jej szelki, trzeba było sporo poluzować
(Balbina w domu nie chciała za nic wejść do jednego transportera z Sezamem gdy wiozłam je do weta, więc wzięłam ją na szelki a dopiero w aucie zapewne ze stresu sama weszła). Dostaje Acanę, wydzielane dziennie tyle co pisze na opakowaniu, ale i tak zjada mniej (zdrowe mniej smaczne, RC zmiotła by w momencie
).
Ostatnio Sezam mnie przestraszył
Przyszła do nas mama i Balbiniec oczywiście wskakuje na komodę i zaczyna swoje "miziaj mnie, miziaj!" więc mama się nią zajęła, a potem: a gdzie Sezam? Szukamy go, wszędzie, za szafą, za fotelem, na parapecie, pod kołdrą - nie ma. Przeraziłam się, że myknął na klatkę jak mama wchodziła, mimo że nigdy go otwarte drzwi nie interesują a ja zawsze patrzę czy coś się nie wymyka, no ale wiadomo, tu sekunda nieuwagi może wystarczyć: wychodzę, wołam, biegam z góry i na dół mimo choroby i ogólnie beznadziejnego samopoczucia - nie ma. Wróciłam i patrzę, że u mnie w pokoju są uchylone drzwi jednej szafki. Otwieram - a ten czarny drań śpi sobie w najlepsze zagrzebany w ubrania! Teraz już nie lekceważę niedomkniętych szafek, bo okazało się że on potrafi otwierać je łapką i bardzo je lubi (Balbina ma je gdzieś). Ach, te koty
Dzisiaj jak się obudziłam przyłapałam oba kociuszki śpiące wtulone w siebie (i to jeszcze śpiące prawie na mnie
) a potem Balbina myła Sezama
Bardzo uroczy widok, tylko że liżą się w okolicy miejsc występowania grzyba