» Sob sty 21, 2012 12:47
Re: Słodka krówka Julcia.Za TM.
Julcia to mój pierwszy kotek, który odszedł , a ja musiałam podjąć tę ostateczną decyzję.Wiedziałam, że Julcia będzie moim wiecznym tymczasem, że nie będę jej ogłaszać.Jej życie to była sinusoida, raz lepiej, raz gorzej.Byłam z nią wcześniej u innego weta, nic mądrego nie wymyślił. Jeszcze tydzień temu była cudownym, radosnym kotkiem, bawiła się, biegała jak kociak.Coś jednak było nie tak, bo jadła bardzo dużo, a była szczuplutka.Pojawiła się biegunka, chwilę było lepiej, a w niedzielę już nie chciała jeść kolacji.W poniedziałek rano byłam już w lecznicy. Nie wiem, co dostawała, jakieś zastrzyki, kroplówki, steryd.Miała wysoką gorączkę, potem bardzo niską i żadnej poprawy.Rano i wieczorem to samo, nawadnianie, elektrolity, antybiotyk i nie wiem, co jeszcze. Wetka nie chciała już jej męczyć robieniem usg, ale podejrzewała guzy.Nic by to nie dało, bo sama calici już była zagrożeniem życia. Nie chciałam sekcji, ale o nowotworze mogło również świadczyć to, że nie mogła usnąć, pomimo ogromnej dawki preparatu.Po śmierci zawinęłam ją w kocyk i włożyłam do pudełka.Kilka godzin musiała czekać, aż kolega będzie mógł pomóc mi ją pochować.Okazało się, że miała bardzo gorący brzuszek.Znajoma powiedziała mi, że jej mama, która umarła na raka trzustki miała po śmierci też takie gorące miejsce tam, gdzie był nowotwór. Nigdy o tym nie słyszałam.
Jest mi tak strasznie smutno, tak źle.To było takie przesłodkie stworzonko, wszyscy ją tak bardzo lubili.Jakiś koszmarny piątek, marta-po też musiała w ten dzień pomóc swojej Kitce przekroczyć TM. Spotkają się pewnie z Julcią w lepszym świecie i może pobawią ukochaną zabawką Julci, którą jej dałam.