Witam ponownie i przepraszam za ten cały bałagan z linkami które w rzeczywistości były całymi fotkami (i oczywiście wielkie THX adminowi za uratowanie sytuacji!!!)
Teraz chyba nie muszę pisać jakiego koloru włosy ma właścicielka Tigra i Irbisa
.....
Dziękuję tez za ciepłe przyjęcie i mnóstwo komplementów pod adresem mojej małej bandy (choć tak naprawdę jak patrzę na zdjęcia w Waszych stopkach to po raz tysięczny dochodzę do wniosku, że wszystkie koty są po prostu boskie).
Od razu wyjaśniam rozmiary TygRysia - a właściwie to nie jestem w stanie wyjaśnić
- nie wiem jakim cudem się to to tak rozrosło.
Rodziców nie znam bo to znajda, jedzenie jadł raczej normalne (Purina + Whiskas, fakt faktem ilości hurtowe - nie mogłam mu zbytnio dawkować bo wtedy Irbis by wcale nie miał sportowej szansy się na cokolwiek w misce załapać po tym odkurzaczu). Inna sprawa, że Tygrynio dzięki wybitnym talentom interpersonalnym oraz zręcznym łapkom oprócz "oficjalnej" dziennej porcji kalorii co najmniej drugie tyle uzyskiwał drogą żebraniny albo kradzieży... Nie znam dokładnej skali zjawiska bo kiedy jeszcze mieszkałam w Gdansku z rodzicami to oczywiście nikt się do dokarmiania (zamierzonego lub też nie) dzikiego zwierzęcia nie przyznawał, ale mniej wiecej wiem ile mojego jedzenia padło łupem drapieżnika