Centrum Mszczonowa i znów wyrzucono młodą kotkę. Znów na tym samym rynku autobusowym. Nie zdziwiłabym się gdyby była siostrą szylkretki Scarlett

Widać, że jest młodziutka, troszka płochliwa, a na pewno totalnie zagubiona. Nie wie co się stało, że wylądowała w tak koszmarnym miejscu jak przystanek PKS. Głosno tam, mnóstwo ludzi niekoniecznie jej przychylnych, a ona co może? Jedynie miauczeć może. I robi to po prostu całą sobą. Gdy ją wołam patrzy na mnie swoimi wielkimi żółtymi oczami i przeraźliwie głośno miauczy!!!!!!! Czuję się strasznie bezradna, że nie mogę jej pomóc. Kupiłam jej parówki, pan w sklepie tylko to miał. Zjadła 4!!!!, a wręcz pochłonęła. Zdjęcie nie bardzo dała sobie zrobić. Na jednym strasznie rozmazanym widać jak rzuciła się na parówkę.
Błagam wręcz o szansę dla niej. Nie sądzę by miała więcej niż rok. Ma długą, puchatą czarną sierść. Bardzo miła w dotyku, ale też chudziutka. Mimo futerka czuć każdą kosteczkę (chyba jeszcze nie zdążyła futerka przygotować na zimę). Kicia siedzi przed sklepem i miauczy do każdego przechodnia. Do tego musi mieć biegunkę, bo gdy zajrzałam pod ogonek chcąc sprawdzić "kim" jest to tylnie łapki oprócz tego, że całe mokre to miała ubrudzone śmierdzącą mazią....
Ludzie, pomóżcie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!