Doskonale Cię rozumiem ...
Gdy zawiozłam Trusia na operację to pan dr powiedział mi, że za ok. 3 godziny, jak skończy, to zadzwoni z informacją, jak poszło. Przedtem podpisałam oświadczenie, że zdaję sobie sprawę z ryzyka operacji i nie będę wnosić roszczeń jak kot nie przeżyje ...
. Wyobrażasz sobie jaki miałam nastrój.
Zostawiłam kitusia i poszłam do naszej forumowej Wełny (mieszkającej nieopodal) na herbatę. Dorota zaproponowała mi, żebym sobie u niej poczekała, ale ja nie mogłam usiedzieć z nerwów. Pojechałam do nabliższej galerii handlowej "Promenada" z myślą, że może gdzieś usiądę w tamtejszym kinie na dwie godziny, a potem jakoś zleci. Ale nie byłam w stanie. Przez te prawie trzy godziny, dopóki nie zadzwonił dr Zdeb chodziłam cały czas. Galeria jest na planie okręgu, można chodzić w kółko, co też robiłam, robiąc piąte, dziesiąte, dwudzieste i ente okrążenie wzbudząjąc dyskretne zainteresowanie panów ochroniarzy i pan ekspedientek w butikach
.
W końcu się doczekałam telefonu, z dobrymi wieściami, czego Tobie i Totusi z całego serca życzę