oj oj, Ciociu Dite, aż mi się przypomniało jaka chudzina była z mojej kociny. Ale jak widać już nie jest, oraz wbrew wszelkim obawom, kocią kluską także nie jest.
Nadal jest taka pierdołowata, jak ją za bardzo zaczepiam, to nie drapnie, tylko ucieka, ale taka już jej natura. Kocha być głaskana i przytulana, ale nie zbyt długo, bo gdy trwa to dłużej niż by chciała, to ogon pokazuje dezaprobatę.
Mamy w domu takie wielkie lustro od podłogi do sufitu i czasem ujrzy w lustrze swoje odbicie czyli drugiego kota i wtedy najeża się, garbi, ogon ma jak u wiewiórki i skrada się na przeciwnika. Kilka razy wpadła na to lustro z łapami i uciekła z miaukiem
Oczywiście technikę otwierania szafy opanowała do perfekcji, włazi tam i kładzie się na moich ubraniach. Kiedyś nieświadomie ją tam zamknęłam, na szczęście nie wyszłam z domu, to uniknęła siedzenia przez cały dzień w odosobnieniu.
A tutaj jedna z ulubionych pozycji do spania-na żabola