Fredek i Lucek. :) czyli podrzutek i potrącona znajda ;)

Fredzia zawitala jakies 20 minut temu do mojego domu. Zadzwoniła ciotka, że ma podrzuconego kota i nie może go zatrzymać. Z racji tego, że w poniedziałek mój dom został bezkotowy wzięłyśmy ją.
Obeszła prawie cały dom i za punkt strategiczny obrała moje łóżko. A już miałam spokój z alergenami. ; )))
Jutro czeka młodą wizyta u weta.

edit: Post pisany był gdy jeszcze byłam święcie przekonana, że Fredek jest Fredzią.
Obeszła prawie cały dom i za punkt strategiczny obrała moje łóżko. A już miałam spokój z alergenami. ; )))
Jutro czeka młodą wizyta u weta.

edit: Post pisany był gdy jeszcze byłam święcie przekonana, że Fredek jest Fredzią.
