Strona 1 z 100

Mrusielda i jozefina :)

PostNapisane: Sob paź 16, 2010 18:58
przez jozefina1970
Dobrze, założę Mrusieldzie swój własny wątek :-) Ona co prawda śpi teraz na kocyku (a nie, już siedzi na oknie :-) i na razie ją to nie interesuje ale może kiedyś doceni. Bo tak bez własnego wątku to wszystkim włażę w paradę - Solangelice o sterylce mojej kotki na Jej wątku, komu innemu o fontannie na Jego wątku a to tak nieładnie.
To Mrusielda:
Obrazek
Trafiła do mnie 9 maja 2010 r. Z giełdy. Stała pani z córką i oddawały kociaki, bo półdzika, podrzucona koteczka okociła im się w komórce. Odkąd pamiętam, myślałam o kocie ale tylko myślałam. To jednak wielka odpowiedzialność - zaprosić kota do zamieszkania razem :-) Od razu na giełdzie kupiłam karmę, żwirek, kuwetkę, łopatkę, drapaczkę i zabawki. I szalałam z niepokoju, czy wszystko dobrze robię, czy kotkowi jest dobrze, czy wszystko będzie ok. No, generalnie przewrażliwiona baba. Parę dni później poszłyśmy do weta - zrobić przegląd, odrobaczyć, ustalić termin szczepienia, dopytać o sterylizację. Mała miała około 2,5 miesiąca, naprawdę, odpukać, nic się nie dzieje, nie choruje, wspaniała kicia :-)
Piszę: wzięłam, kupiłam, poszłam ale to nie do końca tak, bo mieszkałam z TŻ, miesiąc po tym, jak Mrucha zamieszkała u nas, wyprowadził się :evil: Ale to całkiem inna historia :-)
Koniec spokojnego, sobotniego wieczoru - puszysty potwór obudził się :-)
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie!
Druga część naszych przygód tutaj :arrow: viewtopic.php?f=1&t=120878

Re: Mrusielda&jozefina :-)

PostNapisane: Sob paź 16, 2010 19:02
przez AniHili
Piękna jest :love: Jak to jest, że czarne koty często najczęściej wyglądają "rasowo"? Mrusielda wygląda bardzo dystyngowanie :)

Re: Mrusielda&jozefina :-)

PostNapisane: Sob paź 16, 2010 19:06
przez jozefina1970
Mrusielda bardzo dziękuje :-)
Ona trochę chyba jakaś nietypowa, jak na kota europejskiego: wydaje mi się, że sierść ma dłuższą niż europejski, a chociaż jest czarna, to w słońcu jest czekoladowa i ma... pręgi! Pierwszy raz widzę coś takiego u kota, fakt, chociaż czarne kocham to tak wychodziło, że nigdy nie miałam czarnego kiciusia. Dlatego czasami mówię na Nią "Prążysta" lub "Czarny buraniu" (bo buraski mają prążki :-)

Re: Mrusielda&jozefina :-)

PostNapisane: Sob paź 16, 2010 19:06
przez maciejowa
Śliczna Czarnula! Pozdrawiamy! :)

Re: Mrusielda&jozefina :-)

PostNapisane: Sob paź 16, 2010 19:09
przez Legnica
Witamy Mrusielde i obiecujemy ze teraz my bedziemy na ten watek wchodzić w paradę :lol:

Re: Mrusielda&jozefina :-)

PostNapisane: Sob paź 16, 2010 19:12
przez jozefina1970
Super! Zapraszamy Was bardzo serdecznie :-)
Mruśka wstała na dobre i łowi ćmy na oknie :-) zamkniętym, rzecz jasna!
Chyba się faktycznie ostra zima szykuje, bo szaszetki, które były do tej pory bojkotowane, są teraz jedzone z entuzjazmem :-)

Re: Mrusielda&jozefina :-)

PostNapisane: Pon paź 18, 2010 7:06
przez jozefina1970
Szykowałam się rano do pracy a moje Słoneczko samo tak się ładnie bawiło torem z piłeczką Royala, aż tor rozebrała na części pierwsze :-)
W sobotę chcę ją umówić na sterylkę, tylko aby rujki w tak zwanym międzyczasie nie dostała :-(
A, jeszcze mi się przypomniało, pierwszy raz tak zrobiła. Rano, jak jeszcze leżałam w łózku ale miałam już zapaloną lampkę, usiadła mi na klacie i głaskałyśmy sie prawie 10 min :-) Śpi ze mną, owszem, wtulona, mrucząca, ale tak poważnie na klacie rano to nie siedziała, moja kićka cudna :-)

Re: Mrusielda&jozefina :-)

PostNapisane: Pon paź 18, 2010 8:47
przez maciejowa
:)
Łatek wiecznie na nas siedzi :roll: Zwłaszcza uwielbia w ten sposób wyróżniać mojego męża o różnych porach dnia i nocy :lol:

Re: Mrusielda&jozefina :-)

PostNapisane: Pon paź 18, 2010 8:58
przez jozefina1970
maciejowa pisze::)
Łatek wiecznie na nas siedzi :roll: Zwłaszcza uwielbia w ten sposób wyróżniać mojego męża o różnych porach dnia i nocy :lol:

Słodkie :-)
Dogadzam Mruśce, jak mogę, Royale, taste of the wild, animondka w saszetkach, suche - fajnie, je każdy rodzaj, mokre - cóż, z tym bywa różnie, czasami zje, częściej nie, wczoraj dostałam od taty saszetki kitekata, dałam, bo od czasu do czasu chyba nie zaszkodzi? I jadła jak szalona, hm? Co oni dodają do tych karm?
No, jesteśmy umówione na sterylkę na piątek, boję się :-(

Re: Mrusielda i jozefina :-)

PostNapisane: Śro paź 20, 2010 9:06
przez jozefina1970
Być w posiadaniu kota to piękna sprawa :-) Wczoraj wróciłam do domu taka wkurzona, że hej. Gdyby nie Mrucha to chyba by talerze poleciały, a tak - proszę: spokój, luz blues, kota wygłachana, rozmruczana, wybawiona i wściekłość jak ręką odjął. Zresztą, mam teraz o czym myśleć: sterylka, aż mnie coś ściska w żoładku, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, tylko jakby zaczęła rankę wylizywać, czy coś to tej małej @ nawet sama kaftana nie ubiorę, mam nadzieję, że będzie rozsądną dziewczynką. Słuchajcie kociarze: jaki zwirek po sterylce lepszy: drzewny czy silikatowy? Bo lubimy i ten i ten?

Re: Mrusielda i jozefina :-)

PostNapisane: Śro paź 20, 2010 9:13
przez alix76
Czarne Diabły tasmańskie się witają z Koleżanką :D ... o sterylce nie podpowiem, ale pewnie zaraz, ktoś :wink:

Re: Mrusielda i jozefina :-)

PostNapisane: Śro paź 20, 2010 9:16
przez maciejowa
Bry :)
Ja nie bardzo wiem czy po sterylce żwirek trzeba zmieniać, czy można zostawić taki jak był przed ;) Łatek jest kastratem i używamy drewnianego Pinio i jest ok.

Re: Mrusielda i jozefina :-)

PostNapisane: Śro paź 20, 2010 9:18
przez Edytka1984
Śliczna Mrusielda - głaski wraz z typowym przywitaniem " dzień dobry kiciu " - " witaj ze swoją Dużą" :cat3:

Re: Mrusielda i jozefina :-)

PostNapisane: Śro paź 20, 2010 9:27
przez kotka doroty
Witaj siostro w czarach mocna :D
Ja po sterylce swojej koci żwirku nie zmieniałam,wtedy w użyciu był Benek,było ok.

STERYLKA :strach: :strach: Będzie dobrze :ok: :ok:
Nerwy rozumiem ,sama byłam baaardzo nerwowa,do tej pory pamietam spacer po Tesco na miękkich nogach w oczekiwaniu na odbiór kici :roll:
Będzie dobrze :ok: :ok:
Idąc z kicią na sterylkę weż do transporterka ciepły dodatkowy kocyk lub ręcznik ,żeby się nie wyziębiła :idea:

Re: Mrusielda i jozefina :-)

PostNapisane: Śro paź 20, 2010 10:25
przez jozefina1970
Alix, Edytka, kotka doroty - Mruśka wita serdecznie na osobistym wątku :-)
Z tym żwirkiem to głównie o to chodzi, coby się ew. do ranki nie przylepiał. Mamy kocyk polarowy, specjalnie zakupiony i ręcznik duży weźmiemy i podkład. Pani wet. powiedziała, że można kotkę wybudzić zastrzykiem, mówiła, że koci lepiej nie zostawiać w lecznicy do wybudzenia bo się bardzo stresuje w obcym miejscu, no sama nie wiem, bo słyszałam, że lepiej kota wybudzonego dostać, naprawdę mam mętlik w głowie, co wet, to inaczej, konsultowałam już u trzech :evil: i każdy co innego, al ta pani dokor jest naprawdę dobra, jest chirugiem i leczy od lat psa siostry i naprawdę wszyscy ją chwalą to chyba będzie dobrze...
:kotek: