Conan Barbarzyńca i księżniczka Freya - catstory:-D

Witam wszystkich serdecznie
Jestem nowa na forum i świeża w roli kociej mamy. Miesiąc temu zaadoptowałam dwa kociaki, kocurka i kotkę, czyli Conana i Freyę. Każde ma swoją historię, każde ma inny wyjatkowy charakterek
Chcę je przedstawić bo te kociaki wywróciły moje życie do góry nogami!I jest o niebo lepiej, wyleczyły z samotności, szarej codzienności, odwróciły uwagę od trosk i słabości, teraz co dzień pękam ze śmiechu i nigdy się nie nudzę
Dlatego teraz wszystkim polecam przygarnięcie bezdomnego kotka, niekoniecznie rasowego, niekoniecznie niezwykłej urody, bo buraski są chyba najkochańsze na świecie
mam nadzieję, że uda mi się wstawić zdjęcia, bo pod względem technicznym bardzo marna ze mnie forumowiczka
Ale najpierw po krótce opowiem historię moich małych przyjaciół
i przy okazji poradzę się w kwestii ich zdrowia bo szalenie mi na nich zależy
A więc(i w tym momencie Conan próbuje napisać coś ze mną na klawiaturze
) pierwsza była Freya, a raczej myśl o niej. Marzyła mi się kotka. Pewnego weekendu to marzenie było tak intensywne, że poleciałam do zoologicznego i kupiłam całe wyposażenie dla kociaka a potem zaczęłam szukać w necie. Kilka było już tych moich, ale nic z tego nie wychodziłam, aż w końcu trafiłam na Panią z fundacji, która miała mieć w domu 20 kotów
. Wybrałam się tam z moim H, od razu osaczyło mnie stado przeróżnych kotów
jeden wlazł na kolana, drugi uwalił się na stopach, a maluchy stchórzyły i się pochowały. A ja bardzo chciałam małą koteczkę. Pani pokazywałam a ja zwróciłam uwagę tylko na coś małego dzikiego w kącie. Zapytałam o nią, Pani powiedziała, że mała jest dzika i przy niej potrzebna będzie masa cierpliwości i pracy a i tak nie wiadomo czy się uda. Dlaczego? bo jest kotkiem z ulicy od zupełnie dzikiej matki, złapano całą rodzinkę bo biegały między autami, niestety matka pozostała zupełnie dzika i musiano ją wypuścić, oczywiście po uprzedniej sterylizacji, a maluchy zostały, większość do leczenia. A moja mała była akurta zdrowa i do wzięcia
Pani ją złapała, faktycznie dzikuska, strasznie wystraszona i zestresowana, ale trzymałam ją prawie godzinę, w tym czasie patrzyła mi głęboko w oczy jakby sprawdzając zamiary, nawet się troche uspokoiła i rozluźniła. W tym czasie miło sobie rozmawialiśmy, Pani udzielała rad, a mój H mocno zainteresował się pewnym kocurkiem
na co Pani radośnie: możecie wziąć dwa!
w ogóle o tym nie myśleliśmy, ale kocurek wlazł do transposterka i już tam został
I tak Conan wprosił się do nas na stałe i dziś jest naszym miziakiem przytulakiem przywódcą i mentorem dzikuski,dzięki niemu ona jakoś się oswaja, on ją nawet do miski prowadził w pierwszych dniach bo sama wyleźć nie chciała.
Tak to się stało, że zaadoptowałam dwa kociaki. Dziś pomiesiącu wiem już jakie są.
Freya nadal jest płochliwa i trzyma dystans, daje się pogłaskać, czasem nawet wziąć na ręce, ale tylko jeśli sama ma na to ochotę i obok jest jej bodyguard, rano i wieczorem. Poza tym niestety ciężko jest ją dotknąć, dobrze jest jeśli swobodnie porusza się obok naszych nóg, bo najczęściej przemyka albo trzyma odległość, zbliża się przy posiłkach, chociaż teraz siedzi obok mnie przutulona, ale to pewnie dlatego, że Conan siedzi wtulony po drugiej stronie zafascynowany pisaniem na klawiaturze, ale takie chwile są piękne, i dają mega satysfakcję. Chciałabym, żeby kiedyś dawała się swobodnie dotknąć i złapać, nie dla mojej przyjemności, ale dlatego że czasem trzeba podać lekarstwo jak ostatnio i to sa trudne chwile, bo ona walczy aż wygra i potem zraża się do nas
No ale... poza tym jest czyściochą, damą, zdrowo się odżywia
jest grzeczniutka i ma piękne spojrzenie oczu, które niby takie zwyczajne ale wyjątkowe. Poza tym mimo, że dzika i płochliwa to u weta zachowuje się wzorowo
Teraz uciekła bo mój H przeszedł obok, minie to kiedyś? Jest mocno neurotycznym buntowniczym kociakiem.
A Conan?kociak pocieszak, miziak, słodziak. Interesuje się komputerem, pisaniem na klawiaturze, ma słabość do fast foodów kocich co mu nie służy
zawsze tam gdzie my, kładzie się w nogach, gaduła straszna, ale też tchórz, u weta płacze i miauczy z pretensjami, a na widok odkurzacza ucieka, jest bardzo proludzki, przyjazny i nie zraża się nawet doustnym podaniem leku, chociaż też protestuje. I co w nim najbardziej lubimy, przekonuje Freykę do nas, dzięki niemu ona powolutku, po trochu nam zaczyna ufać.
Jak widać po długości mojego wpisu totalnie mi odbiło na ich punkcie
Mam nadzieję, że to zrozumiecie i wybaczycie
A teraz może zdjęcie jak się uda



Jestem nowa na forum i świeża w roli kociej mamy. Miesiąc temu zaadoptowałam dwa kociaki, kocurka i kotkę, czyli Conana i Freyę. Każde ma swoją historię, każde ma inny wyjatkowy charakterek




Ale najpierw po krótce opowiem historię moich małych przyjaciół


A więc(i w tym momencie Conan próbuje napisać coś ze mną na klawiaturze







Tak to się stało, że zaadoptowałam dwa kociaki. Dziś pomiesiącu wiem już jakie są.
Freya nadal jest płochliwa i trzyma dystans, daje się pogłaskać, czasem nawet wziąć na ręce, ale tylko jeśli sama ma na to ochotę i obok jest jej bodyguard, rano i wieczorem. Poza tym niestety ciężko jest ją dotknąć, dobrze jest jeśli swobodnie porusza się obok naszych nóg, bo najczęściej przemyka albo trzyma odległość, zbliża się przy posiłkach, chociaż teraz siedzi obok mnie przutulona, ale to pewnie dlatego, że Conan siedzi wtulony po drugiej stronie zafascynowany pisaniem na klawiaturze, ale takie chwile są piękne, i dają mega satysfakcję. Chciałabym, żeby kiedyś dawała się swobodnie dotknąć i złapać, nie dla mojej przyjemności, ale dlatego że czasem trzeba podać lekarstwo jak ostatnio i to sa trudne chwile, bo ona walczy aż wygra i potem zraża się do nas



A Conan?kociak pocieszak, miziak, słodziak. Interesuje się komputerem, pisaniem na klawiaturze, ma słabość do fast foodów kocich co mu nie służy

Jak widać po długości mojego wpisu totalnie mi odbiło na ich punkcie



A teraz może zdjęcie jak się uda


