Moja trzódka... znikam na dłużej :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sty 01, 2004 22:16 Moja trzódka... znikam na dłużej :)

Witajcie :)
Mam na imię Basia. Mieszkam w Pruszkowie. Mam męza i dwóch synków. Obecnie jestem także szczęśliwa posiadaczką dwóch psów, dwóch kotów i żółwia. Ale już od jutra moje stadko powiększy się o następne dwa koty. Stąd moje rozterki. Ale od początku : pewnego dnia pojechaliśmy do schroniska na Paluchu aby wziąć sobie małego, pręgowanego kotka. Wróciliśmy do domu z dorosłym ,czarnym jak smoła kocurem , któremu nadaliśmy pasujące do niego imię Horacy :) Kilka miesięcy później, kiedy to już nasz pies przestał się ślinić na widok kota a i kot poukładał sobie stosunki ze wszystkimi naokoło, wpadam na pomysł,że może jeszcze małą burą koteczkę. (Uwielbiam buraski) W ten sposób trafiła do nas czarna z białym koteczka piwniczna o imieniu Filomena. I Tu zacząl się dramat... Horacy zaciekawiony przyszedł obejrzec gościa a gośc na niego naprychał, nakrzyczał i schował się pod łózko ze strachu.. no wiecie co....
Jeszcze kilka takich akcji i... teraz Horacy poluje na Filomenę. tak ją skutecznie zastraszył, że kotka siedzi tylko na piętrze a na dół w ogóle nie schodzi. I oczywiście regularnie się tłuką:(
Od jutra będę miała jeszcze dwa roczne kocurki ( w tym jeden upragniony burasek...drugi oczywiście czarny :) )... Zgodziłąm się wziąść je do siebie , bo alternatywą było tylko schronisko... Ale boję się, że Horacy będzie ich wszystkich tłukl, to kot o rozbudowanym poczuciu własności. Zaden przytulasek... absolutnie niezależny kastrat zabijaka.
Co mam robić? Czytając wasze posty , zauważyłam,że wielu z was ma po kilka kociaków i jakoś sobie radzą .... Wesprzyjcie dobrą radą :)

katanga
Ostatnio edytowano Śro cze 30, 2004 22:53 przez katanga, łącznie edytowano 58 razy

katanga

 
Posty: 1122
Od: Czw sty 01, 2004 21:50
Lokalizacja: Pruszków/Warszawa

Post » Czw sty 01, 2004 22:25

Dwa roczne kocurki? powinny zafundować Horacemu wiele gonitw i szaleństwa :D
Zauważyłam na forum dwie szkoły;
a. pójście na żywioł - od razu wypuszczamy nowe zwierzaki i ufamy kociemu instynktowi samozachowawczemu :D
b. poczatkowa izolacja i stopniowe zapoznawanie ze soba kociastych

mam tylko 2 własne i 1 sąsiadów, zakocenia odbywały się metodą a..
Wszystkie koty zyją i mają sie dobrze :D
Tylko, ze u mnie akurat same kocice .
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sty 01, 2004 22:38

Niestety nie mogę nic poradzić w kwestii dokocenia, bo mam jak dotąd tylko jedną kicię, ale witam cieplutko i życzę, aby wszystkie międzyzwierzęce stosunki ułożyły się jak najlepiej :)

ina

 
Posty: 4042
Od: Śro paź 08, 2003 21:27
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sty 01, 2004 22:52

Hmmm... Kaśka... z Filomena zastosowałam wersję b...stopniowe oswajanie...ale coś kiepsko... jakby tu tego Horacego nakłonić do współpracy ???

katanga

 
Posty: 1122
Od: Czw sty 01, 2004 21:50
Lokalizacja: Pruszków/Warszawa

Post » Czw sty 01, 2004 22:53

Witam serdecznie :) Moja Wredzinka była dorosła i dzika, kiedy ją wzięlismy do siebie i początkowo nasi rezydenci roche się jej bali, troche byli nieufni. Kiedy jednak minąl miesiąc i przestali się jej bać, zaczęli strasznie ją zwalczać, ona biedulka cały czas siedziała na monitorze , albo na szafie, przemykała się pod ścianami. Szelma i Pacuś autentycznie ją bili. I już myślałam, ze tak będzie, a wtedy nasza forumowa Kazia poradziła, żeby dawać im homeopatyczny preparat LACHESIS 30CH. Są to takie kuleczki, daje się to "agresorom" raz dziennie. Zaczęłam dawać i stał się cud :D Sama nie wiem, czy to może nadszedł czas, żeby zaczęli siebie akceptować, czy to może ten preparat zadziałał :?: Ja wierzę, że to Lachesis. Można spróbować, zaszkodzić nie zaszkodzi, a może pomoże :)
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Pt sty 02, 2004 0:17

Zostawić.... tak poprostu...

Zadnych "dragów" (homeopatyki, nerwosole, etc.)... Dotrą się tylko potrzeba na to czasu...

Kiedys o tym pisałem już... W przypadku adaptacji małego kociaka (nie wiem jak z dorosłymi) - najlepiej posmarować go masełkiem na karku... Tylko bez przesady...:-)
Ale nie wcześniej jak po kilku dniach spędzonych juz w domu i delikatnie... starszy kociak powinien przyjść, wymyć.... i lody będą przełamane...
Praktykowane - sprawdzone - polecam...
Raddemenes
_________________
Obrazek

Raddemenes

 
Posty: 1725
Od: Śro lis 19, 2003 23:40
Lokalizacja: "Z krainy czarów"

Post » Pt sty 02, 2004 8:20

Hmmmm... mnie się wydaje,że to chyba po części jest wina Filomeny... ona jest koszmarnie nieufna i okropnie wrzeszczy na wszystkich. Może Horacy, jako właściel terenu ma jej za złe,że nie dość,że zajęła jego miejsce w moim łóżku to jeszcze parska i pyskuje mu. :)
Nie mogę się już doczekać na te nowe koty.... dzisiaj przyjadą. Mam nadzieję,że im będzie dobrze u nas.

katanga

 
Posty: 1122
Od: Czw sty 01, 2004 21:50
Lokalizacja: Pruszków/Warszawa

Post » Pt sty 02, 2004 8:28

kordonia pisze:Witam serdecznie :) Moja Wredzinka była dorosła i dzika, kiedy ją wzięlismy do siebie i początkowo nasi rezydenci roche się jej bali, troche byli nieufni. Kiedy jednak minąl miesiąc i przestali się jej bać, zaczęli strasznie ją zwalczać, ona biedulka cały czas siedziała na monitorze , albo na szafie, przemykała się pod ścianami. Szelma i Pacuś autentycznie ją bili. I już myślałam, ze tak będzie, a wtedy nasza forumowa Kazia poradziła, żeby dawać im homeopatyczny preparat LACHESIS 30CH. Są to takie kuleczki, daje się to "agresorom" raz dziennie. Zaczęłam dawać i stał się cud :D Sama nie wiem, czy to może nadszedł czas, żeby zaczęli siebie akceptować, czy to może ten preparat zadziałał :?: Ja wierzę, że to Lachesis. Można spróbować, zaszkodzić nie zaszkodzi, a może pomoże :)


Kordonia, może to i dla mnie pomysł :) :?:

Witam serdecznie na forum :) . W swoim wątku właśnie piszę o problemach z moją wziętą przed dwoma miesiącami Agatką i resztą. Nie jesteś sama :) . Poradzimy sobie :)

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt sty 02, 2004 8:37

Witaj Katanga :lol:
Mam nadzieję, że koty szybko się zakumplują. Czekam na relację i zdjęcia :lol:
Obrazek ObrazekObrazek
Ania + Sonia (06.2002-07.2014)+ Imbir (07.2002-11.2013) - Tocik (.... -09.2023) Aszka i Niuniuś
Nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... &start=675

Aniutella

 
Posty: 5230
Od: Czw sty 23, 2003 11:28
Lokalizacja: Warszawa - Chomiczówka

Post » Pt sty 02, 2004 12:33

Hm. Moja mama, która jest straszliwą kociarą i lubi przygarniać wszystkie znalezione stworzenia, przeszła przez to wielokrotnie. W domu na stałe koty są dwa i muszę Ci powiedzieć, że chociaż minęły już cztery lata od kiedy przyszedł młodszy, stosunki nie są idealne.

Ogromną pomocą są psy (nie wiem tylko, czy to nie ze względu na to, że kotek przybyły jako drugi był maleńki i piesy czuły instynkt opiekuńczy) - bronią Czarnej kotki przed Szarą i nie dopuszczają do żadnych poważnych spięć. Co prawda kiedy tylko psy wychodzą na spacer, rozpoczyna się straszliwe polowanie :wink: , ale ogólnie jest poprawnie.

Skoro masz psy, może zwróć się do nich :wink:

Tak czy inaczej powodzenia :)

Shirley

 
Posty: 19
Od: Śro gru 31, 2003 10:57
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sty 02, 2004 14:06

do mojej Pyzy co jakis czas dochodzi nowy kot. Pyza ma taki charakter, ze na widok nowego tylko popatrzy i mruknie pod nosem "co, znowu jakis przybłeda? chyba was pogieło", odwraca sie i odchodzi do własnych spraw. Tygrysek boi sie wszystkiego i wszystkich i dlugo oswaja sie z nowym kotem, ale juz jak sie oswoi to szalenstwom nie ma konca.
pomiedzy moimi kotami jest spora roznica wieku : Pyza ma ponad 4 lata, Tygrysek pond 2 a Marysia ma ok. 4,5 m-ca.
Wszystkie sie dogaduja, ale od czasu do czasu kłaki fruwaja w powietrzu.

Jesli twoj rezydent jest agresywny w stosunku do nowoprzybyłych, radziłabym np. karminie tylko w obecności nowych kotów, przytulanie i głaskanie tez w obecnosci nowych. Jesli jest sam to totalne ignorowanie. Podobno takie postepowanie ma wytworzyc w rezydencie przekonanie, ze wszystko co miłe i dobre wiaze sie z obecnoscia innych kotów i przyjaznie usposabia do nowych.
ile w tym prawdy, nie wiem, ale moze warto sprobowac.

Iwona

 
Posty: 12805
Od: Wto lut 05, 2002 15:55
Lokalizacja: Zielonka, Mazowsze

Post » Pt sty 02, 2004 16:59

Wiecie,że Iwona ma dobry pomyśl, może rzeczywiście spróbuję w ten sposób..będę go dopieszczać przy nowych. :) A dzisiaj ...dzisiaj dokonałam odkrycia i czerwienię się ze wstydu do tej pory. Zawsze myślałam,że to Horacy atakuje Filomenę a ona, biedne maleństwo tylko płakać potrafi. Dzisiaj postanowiłam im nie przeszkadzać, stanęlam sobie z boczku i patrzyłam , co będą robić. Ot.oż Horacy siedział sobie grzecznie, szalenie zainteresowany obrazkiem na przeciwległej ścianie..hehhehe...a ta mała rozdarta paszcza wyleciała z pod łóżka i rzuciła się na nigo z koszmarnym miaukiem i rozczapierzonymi pazurami... Horacy zwiał... :)
No nie wiem, co mam myśleć...

A tak poza tym, to jeszcze tylko godzina i przyjada do nas nowe kocurki. :)

katanga

 
Posty: 1122
Od: Czw sty 01, 2004 21:50
Lokalizacja: Pruszków/Warszawa

Post » Pt sty 02, 2004 18:33

katanga pisze:Horacy siedział sobie grzecznie, szalenie zainteresowany obrazkiem na przeciwległej ścianie..hehhehe...a ta mała rozdarta paszcza wyleciała z pod łóżka i rzuciła się na nigo z koszmarnym

trafił swoj na swego

Iwona

 
Posty: 12805
Od: Wto lut 05, 2002 15:55
Lokalizacja: Zielonka, Mazowsze

Post » Pt sty 02, 2004 18:36

Taaa... ileś lat temu wycągnął nas na zewnątrz wielki koci wrzask. Jakby ktoś kogoś krzywdził. Z daleka dojrzeliśmy siedzącego na drzewie Dużego Jasnego - i pierwsze skojarzenie: komuś próbuje dać wciery. Podeszliśmy bliżej - i wyszło. To Burucha zagoniła biednego kocurka na drzewo i wydzierała się na niego z ziemi 8O

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt sty 02, 2004 19:53

Nareszcie są :D :D :D :D
jak się okazało kocurki wcale nie roczne, tylko dwuletnie, wykastrowane... śliczne :D :D :D Raduś czzerny jak Horacy...identyczni są. A Abis pręgowane cudo :) Abis strasznie zestresowany, musiałąm go zamknąc w pokoju,żeby mógł sobie sam posiedzieć. Radusia wystawiłan na konfrontację z Horacym. Raduś w klatce otwartej, Horacy na wolności. Raduś siedział sobie cichutko... Horacy łaził , wąchał, zaglądał... w końcu poszedł sobie na dwór..
Umieściłam obydwa nowe kocurki w jednym pokoju, dałam jeść i kuwetę, i ... dam im na razie spokój. Bidulki wlażły za wersalkę i ani łebka nie chcą wyściubić :(. A Filomena??? Filomenia jak zobaczyła Radusia, to od razu na niego nafukała,zjeżyła się i uciekła... Abisa nie zobaczyła, bo się dobrze ukrył :)

katanga

 
Posty: 1122
Od: Czw sty 01, 2004 21:50
Lokalizacja: Pruszków/Warszawa

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Avian, ewar i 54 gości