Byłam wczoraj z Sabisią u lekarza, bo jakoś tak dziwnie się zachowywała: tylne łapy jej paralizowało, na sciany właziła, polegiwała całymi dniami, nie mogła schodzić po schodach a wczoraj pojawiła jej się poptęzna egzema na grzbiecie.
Pan doktor, dobroci człowiek, pokiwał głowa, zastrzyk dał, pogłaskał starowinkę, poszeptał do uszka... Sabisia była bardzo zadowolona.
Przy okazji stwierdził,że sunieczka kompletnie straciła wzrok i o ile jeszcze niedawno coś tam widziała, to teraz absolutnie nic. Słuch tez już ma w stanie zaniku, tylko wech jeszcze jej pozostał.
Sabinka wygląda tragicznie: sierść skołtuniona, chuda niemożliwie... przypomina wyżętą ścierkę.... ale nie mam sumienia jej uśpić... no nie mogę i już.
Koty maja się dobrze, biegają po drzewach, ponieważ ostatnio jest ciepło, więc same sobie wchodza i wychodzą. Nabieram jednak podejrzeń,że one sobie sprowadzają do domu jakichś kumpli...coś podejrzanie szybko niknie ostatnio żarcie z miseczek... a wczoraj widziałam na balkonie podejrzanego czarnego osobnika... że nie wspomnę o białym i rudym , bo te bywają częstymi gośćmi.
Dziki znikł z pola mojego widzenia
Nie wiem, co się z nim dzieje