Strona 1 z 100

Ciastek, Całusek i Mia. Moje TryKoty!Najnowsze zdj.str.96 :)

PostNapisane: Wto wrz 21, 2010 15:32
przez Weihaiwej
Zapraszam na opowieści z życia moich ukochanych kotów: Cookiego i Bisou :1luvu: Od czasu do czasu gościnnie występować będą również inne koty :)
Cookie trafił do nas jak miał 4 tygodnie ze schroniska w Józefowie. Znaleźliśmy się dzięki facebookowi, a parę wspaniałych osób pomogło kociakowi pokonać długą drogę z Józefowa do Wrocławia :) Jestem im niezmiernie wdzięczna!
Był to najmniejszy i najsłodszy kot świata, dlatego po wielu propozycjach imion wybór padł na "ciasteczko" czyli Cookie.
Drugi kot jest niejako "pamiątką" z pobytu w Prowansji, dlatego ma francuskie imię. Bisou [Bizu] znaczy całusek, buziaczek. A nam po prostu pasuje do charakteru tego delikatnego i przyjacielskiego kocurka. O swoich wątpliwościach, czy zabrać go z francuskiej ulicy pisałam tutaj i od tego zaczął się wątek:

Witajcie,

to mój pierwszy własny wątek na forum, w dodatku pisany, kiedy jestem daleko od domu, na wakacjach. Nie mam ciągłego dostępu do internetu, ale potrzebuję porady i kilku informacji w jednym miejscu.
Jestem w Prowansji. Tu jest dużo kotów i psów, niemal w każdym domu. Z tego co widzę, to na ogół koty wychodzące. Oprócz tego jest sporo kotów dzikich, którymi, przynajmniej w małym miasteczku, nikt się nie przejmuje - muszą sobie radzić same.

W mojej okolicy mieszka dzika kotka z kociakiem. Kotka nie jest bardzo dzika, można ją głaskać, lubi pieszczoty i ociera się, ale bardzo ostrożnie podchodzi do ludzi i raczej unika na wszelki wypadek. Kociak ma na moje, niezbyt wprawne, oko max. 2,5 miesiąca. Może być starszy, ale jest leciutki i chudy. Nikt tych kotów na stałe nie dokarmia, pytałam o to. Zauważyłam, że matka poluje na ptaki - w miejscu, gdzie przebywają jest trochę piór. Zaczęłam je dokarmiać (mniej więcej raz dziennie)5 dni temu. Są bardzo wygłodniałe i z powodu głodu przełamują lęk. Matka już mnie wita, a skoro ona podchodzi, to i mały zaczął. Je nawet z mojej ręki, wczoraj dał się pogłaskać.

Tym przydługim wstępem chcialam Wam przybliżyć sytuację, żeby prosić o kilka odpowiedzi i radę.
W jakim wieku (kociaka) dzika kotka przestaje się nim opiekować?
Rozważam zaopiekowanie się maluchem na stałe, zabranie go do Polski. Będę tu jeszcze 2-3 tygodnie i zastanawiam się: czy w ogóle go brać, czy to dla niego dobre - czy też lepiej go zostawić na ulicy, w miejscu, które zna? Jeśli brać, jeśli tym mu nie zaszkodzę, a pomogę, to jak najszybciej, czy raczej dłużej oswajać na wolności i zabrać do domu później?

Dodam, że w tym roku adoptowałam kociaka ze schroniska, ma w tej chwili ok. 4 miesięcy i i tak chciałam poszukać mu towarzystwa po powrocie do Polski.

Bardzo proszę o rady! Chcę mu pomóc i chętnie go przygarnę, ale nie chcę, żeby na tym ucierpiał. Zrobiłam już rozeznanie co do weterynarza w pobliżu, na wszelki wypadek...

pozdrawiam
Agata

Zdjęcia na stronach: 2-8, 10-12, 15, 19-23, 26 - w trakcie uzupełniania :)

Zapraszam również na mojego bloga Kocia Kołyska

Re: Czy adoptować francuskiego dachowca? Prośba o rady.

PostNapisane: Śro wrz 22, 2010 5:04
przez miszelina
Bierz!
Kociak, jeśli to nie dzika dzicz, to się oswoi. Kotka może go zostawić już, jak będzie miał jakieś trzy miesiące. Na pewno w domu będzie mu lepiej niż na ulicy. W domu łatwiej się oswoi.
Odrobacz przed wyjazdem i uważaj na granicy, kontroli co prawda już nie ma, ale jak się ma pecha...

Re: Czy adoptować francuskiego dachowca? Prośba o rady.

PostNapisane: Śro wrz 22, 2010 6:10
przez Weihaiwej
Dzięki miszelina za odpowiedź :) Też właściwie tak myślę!
Ale... kiedy wziąć lepiej: jak najszybciej, czy najpierw oswajać go kiedy jeszcze jest z mamą? Jest tylko jeden kociak, nie wiem czy było więcej. Mama zabiera go wszędzie ze sbą i jak mały za daleko odchodzi, to go woła. Ale mały je sam bez problemu, odchodzi coraz dalej, na samotne przechadzki również.
Myślałam, żeby tę mamę wysterylizować póki tu jestem, żal mi ją tak zostawiać. Ale to podobno kosztuje 150 euro, więc nie dam rady.

Z góry dziękuję za dalsze opinie i porady :)

Re: Czy adoptować francuskiego dachowca? Prośba o rady.

PostNapisane: Śro wrz 22, 2010 7:03
przez miszelina
Jak masz możliwość, to weź do domu już. W domu łatwiej go oswoisz, najpierw w małym pomieszczeniu (np. łazienka), potem w większym. Często z nim przebywaj w tym pomieszczeniu, staraj sie karmić z ręki albo żeby przynajmniej jadł przy Tobie. Ale nic na siłę - jak w pierwszym dniu będzie się chował, zostaw miseczki, kuwetę i daj mu spokój. Nie wyciągaj na siłę z kryjówek. Jesli kociak mały, to może się okazać, że już na drugi dzień w domu będzie się miział. Złapałam w czerwcu do łapki malucha ok. 8 tygodni, łapałam parę godzin, bo cały czas uciekał, w klatce się rzucał i krzyczał, myślałam, że ją rozniesie, a po nocy spędzonej w domu i najedzeniu się do syta okazał się mruczącym miziakiem.

Skoro kotka chodzi tylko z nim, to pewnie inne nie przeżyły. Albo miała tylko jednego, co czasem (rzadko, ale jednak) się zdarza.

Re: Czy adoptować francuskiego dachowca? Prośba o rady.

PostNapisane: Śro wrz 22, 2010 18:51
przez Weihaiwej
Dzięki wielkie miszelina :) potrzebuję takiego wsparcia, żeby przeprowadzić całą "akcję". Jakos sobie ubzdurałam, że może kot wolałby zostać w Prowansji... Żal mi też jego mamy :(

Re: Czy adoptować francuskiego dachowca? Prośba o rady.

PostNapisane: Śro wrz 22, 2010 18:58
przez miszelina
Weihaiwej pisze:Dzięki wielkie miszelina :) potrzebuję takiego wsparcia, żeby przeprowadzić całą "akcję". Jakos sobie ubzdurałam, że może kot wolałby zostać w Prowansji... Żal mi też jego mamy :(

No kotu to raczej obojętne, czy Prowansja czy np. Mazowsze :wink: , grunt, żeby było mu dobrze, żeby był kochany i zaopiekowany.
Kici też mi żal, ale 150 euro jest ceną zaporową (w Polsce sterylka kosztuje chyba max 150, ale zeta 8O ). Dwóch kotów nie weźmiesz...

Re: Czy adoptować francuskiego dachowca? Prośba o rady.

PostNapisane: Śro wrz 22, 2010 19:08
przez nighthawk
Jednakowoż ja bym kotu zrobiła papiery, o ile cena nie jest zaporowa, a przynajmniej zaszczepiła, łącznie z wścieklizną. Można liczyć na szczęście, ale jak złapią, to mogą zabrać:( Nie wiem czy nie udałoby się zrobić małej machlojki i zaczipować z wpisem do polskiej bazy.

Re: Czy adoptować francuskiego dachowca? Prośba o rady.

PostNapisane: Śro wrz 22, 2010 21:03
przez Weihaiwej
Cześć nighthawk, tego właściwie boję się najmniej - i jest to najmniejszym problemem :) Wielokrotnie jeździłam z moim psem i nikt niczego nie sprawdzał - choć pies wszystkie papiery ma. Wolałabym jednak kota w ogóle nie szczepić p/wściekliźnie, bo byłby niewychodzący, a to potencjalnie ryzykowne szczepienie.
Ale będę to rozważać :) O ile kot da mi się złapać. Wczoraj ich nie było, więc tylko zostawiłam jedzenie. Dzisiaj były. Najpierw tylko mama, która wyszla mi naprzeciw :) nie chciała jeść z ręki, ale jak postawiłam miseczkę głośno i specyficznie miauczała. Prawdopodobnie wołała mał(ą)ego, bo niedługo przyszedł. Całe jedzenie odstąpiła jemu. Ona chętnie podchodziła na pieszczoty, ocierała się, ale on tym razem bał się podejść :( jedynie odważył się powąchać mój palec.
Miałam za to przyjemność obserwować, jak się bawią! To było cudowne :) Mama uczyła go zapasów i szybkich reakcji, on atakował jej ogon, czaił się na ucho wystające zza rogu... Ciekawe, czy to, ze bawiły się przy nas, to objaw zaufania?

Pozdrawiam słonecznie :)

Re: Czy adoptować francuskiego dachowca? Prośba o rady.

PostNapisane: Czw wrz 23, 2010 18:32
przez Weihaiwej
Porozmawiałam (moim łamanym francuskim) z panią z mięsnego - też je dokarmia :) ucieszyła się, że wezmę 9być może) kociaka i powiedziała, że i tak będzie dokarmiać mamę. Móiwła też, że jejsię nigdy nie udało pogłaskać dzikuska małego.

Re: Czy adoptować francuskiego dachowca? Prośba o rady.

PostNapisane: Czw wrz 23, 2010 18:50
przez Miss
Cześć,
Ja mam kota z Grecji ;)
Paszport kosztował nas około 100 euro (był w tym czip odrobaczanie i szczepienia).

Fajna pamiątka. Bardzo polecam :ok:

Re: Czy adoptować francuskiego dachowca? Prośba o rady.

PostNapisane: Czw wrz 23, 2010 19:14
przez nighthawk
Weihaiwej pisze:Cześć nighthawk, tego właściwie boję się najmniej - i jest to najmniejszym problemem :) Wielokrotnie jeździłam z moim psem i nikt niczego nie sprawdzał - choć pies wszystkie papiery ma.


Psów nam nigdy nie legitymowali, pomijając granice w czasach przed Schengen, za to kota owszem. W każdym razie jeśli jedziecie przez Niemcy i macie polska rejestrację, to kota chowajcie przed patrolami drogówki, na stacjach benzynowych itp.

Re: Czy adoptować francuskiego dachowca? Prośba o rady.

PostNapisane: Czw wrz 23, 2010 20:05
przez Weihaiwej
Hmm, fakt, będę na to ewentualnie uważać. "Ewentualnie", bo cały czas on jest na ulicy, a ja w domu :( I tak wybieram się z nim tutaj do weterynarza (a raczej: planuję) po jakimś czasie, więc się zorientuję :)
Dzisiaj mama i dziecko szły za mną jak wracałam do domu - mama była chyba kiedyś domowa, mogę ją nawet wziąć na ręce, poznaje mnie i wita.

Re: Czy adoptować francuskiego dachowca? Prośba o rady.

PostNapisane: Czw wrz 23, 2010 20:52
przez genowefa
Jeżeli kotek jest dzikawy, to musisz poprosić o pomoc jakaś miejscową organizację/osobę, która dysponuje klatką-łapką.

Re: Czy adoptować francuskiego dachowca? Prośba o rady.

PostNapisane: Pt wrz 24, 2010 18:12
przez Weihaiwej
Będę Was informować na bieżąco :) I z góry dziękuję za dodatkowe porady odnośnie przebiegu "porwania" ;)
genowefa, powinno udać się i bez tego, on podchodzi dość blisko i nie boi się jeść tuż przy mnie - tylko spowoduje sporo stresu. Ale tego i tak nie uniknę.
Mój francuski jest dość słaby, ale udało mi się znaleźć informację, że francuski odpowiednik TOZ-u w Paryżu funduje sterylizację wolnożyjących kotek. Tylko nie znalazłam oddziału w pobliżu.

pozdrawiam z krainy słońca i przesyłam ciepłe promienie

Re: Czy adoptować francuskiego dachowca? Prośba o rady.

PostNapisane: Pt wrz 24, 2010 19:11
przez fiszka13
Mnie się nie udało przywieźć z Francji kocięcia, bo lecieliśmy samolotem (w trzy dni po znalezieniu kota :? ) i należało kotu wyrobić paszport, zaszczepić i zaczipować. Szczepienie na wściekliznę powinno - z tego co się dowiedziałam - odbyć się przynajmniej miesiąc (choć w przepisach unijnych jest chyba 21 dni) przed wyjazdem, ale nie dłużej niż 6 miesięcy. Powiedziano mi również, że zwierzę bez papierów znalezione przez jakieś służby jest bez pytania wysyłane na tamten świat (to w Niemczech, a osoba tam mieszka). Stąd rada o chowaniu kota przed patrolami drogówki i każdym innym patrolem też - jest bardzo cenna.