No i po Świętach....
Kocia sytuacja zmieniła się nieco.
Udało mi się przekonać mamę, żeby przygarnęła Orkę na trochę. Kotka jest cichutka, spokojniutka, cały czas najchętniej tylko spałaby na wersalce przytulona do człowieka.
Za to trafili do nas Pigo i Presto, dwa małe pół-dzikuski, których mamuśkę z pomocą Fiony i Gema udało się w lato wysterylizować. Mamuśka niestety nie dała się w ogóle oswoić i wróciła na działkę....
O dziwo, Pestka nawet nie zawarczała ani nie zasyczała na kociaki.
Za to Ogryzek mnie zaskoczył - nasyczał na chłopaków.
Taki grzeczny, kochany Ogryzek i nasyczał na kociaki.
Czyżby był zazdrosny, że się nowe koty (a nie kotki) pojawiły w domu?
Maluchy noc i czwartek dzień spędziły wtulone w siebie w kuwecie, dopiero następnego dnia, w piątek, nieco się rozruszały i biegały po klatce. W niedzielę, jak wymieniałam im wodę nieopatrznie zostawiłam otwarte drzwi od klatki.
No i teraz po mieszkaniu biegają cztery ogonki....
Chłopaki boją się, gdy się do nich zbliżamy, ale na szczęście z rezydentami nie ma wojny. No, pod warunkiem, że żadne nie zagląda do miski Pestki, gdy Księżniczka je.
Już chyba oba "oberwały" za próbę wsadzenia pycholka do Jej miski.
Ogryzek, jak to On, pozwala sobie wyjadać karmę.
Dużą atencją cieszy się za to kawałek sznurka, za którym biegały oba.
Mamy zdjęcia I nagrane dwa filmiki, jeżeli tylko TŻ je nieco obrobi i wrzuci na jakiś portal to wkleję linki.