Z pio się dzieje tyle, że był trochę zajęty
i dopiero teraz usiadł do komputera
Na razie "dom" miesci sie za drzwiami łazienki. Jest tam taki trójkącik przestrzeni. Ustawiłem mu tam miske z wodą, jedzonko, zabawkę. Po drugiej stronie drzwi stoi kuweta.
Musiałem go tam przenieść, bo Frycek po wyjściu Katy, trochę stracił animuszu. Nie wiem na ile śpi a jego zachowanie wynika ze strachu. W każdym razie postanowił wycofać się. Zrobiłem mu takie miejsce pomiędzy poduszkami na łóżku. Wcisnął się między nie i nasłuchiwał.
Tymczasem Kundzia odzyskała pewność siebie. Co chwila podchodziła do łóżka, syczała na niego i uciekała kilka kroków dalej. Chętnie zostawiłbym go na tej kanapie, ale po pierwsze: powinien dostać jeść i pić (a przynajmniej wiedzieć gdzie co jest, bo na razie nic nie ruszył- tylko kawałaczek pasztetu, ale to z mojego palca), po drugie- było za daleko kuwety.
Zaniosłem Frycka do kuwety- biedak bronił sie wszystkimi łapkami! Potem przybiegła sycząca i lekko (leciutko) przestarszona Kundzia zobaczyć co ja robię. Ukękłem, lewą ręką pogłaskałem Frycka, prawą- Kundzię. Udało się!!!! Potem Kundzia uciekła za sedes, a kiedy chiałem wziąc Frycka na ręce, ten wskoczył mi na ramię. Musiałem położyć się na ziemi (z Fryckiem na plecach) i jakoś przekonac go, że odległośc do ziemi nie jest tak wielka.
Wtedy stwierdziłe, że nie ma sensu nosić kociaka po mieszkaniu i najlepiej będzie przenieść go do przedpokoju, za drzwi łazienki. Brzmi to kiepsko- ale to naprawdę bardzo strategiczny punkt mieszkania. Wszędzie blisko i często się tędy przechodzi. A zalezy mi na tym, żeby Frycek też mimo swojego "wycofania" uczestniczył w życiu. Pomimo syków Kundzi, która zaczyna robić to trochę "rutynowo".
Na razie krew więc nie poleciała i zyczcie, aby nie poleciała.
A ja sobie popijam wapno, bo zdaje się, że wraz z Fryckiem wróciła alergia
(patrz wątek- "mam problem"). Trzymajcie kciuki żeby to było przejściowe, tak jak w przypadku Kundzi. W ogóle trzymajcie kciuki. Fryckowi Wasz doping bardzo się przyda.