magdaradek pisze:Pucia daje się gilgać po stopach????
Daje, bardzo lubi, ale oczywiście trzeba spełnić parę wymagań
- patrzeć na kota
-wyczuć koci nastrój
-nie za mocno, nie za lekko
- najlepiej być pańciem
Pucia w ogóle jest pieszczoch, ale trzeba uważać, bo podrapanie nie tam, gdzie sobie kot w tej sekundzie życzy, za mocno, za lekko, nie patrząc, skutkuje gryzem albo łapskiem. Należy też odróżnić gryz z rozkoszy od gryza "nie tu drapiesz, idioto!". Trzeba słuchać, co kot ma do powiedzenia, bo sygnalizuje, gdzie fajnie, TO MIEJSCE do drapania, a gdzie już nie. Uff.
Dlatego zawsze jest problem z gośćmi, którzy pytają, czy mogą pogłaskać koty. Bo oczywiście Pućka przychodzi, siada i wpatruje się. Wygląda przesłodko i trudno im wyjaśnić, że to cholernik jest. Lunson zawsze większy respekt budzi, ale do głaskania zawsze doradzam Lunsona, bo on jest bezproblemowy pieszczoch, co najwyżej się rozwali na kolanach, a z Pucią może być ciężko
Nie wierzą mi, uważają, że przesadzam, bo kotek słodki taki przecież, maleńki, puchaty, drapany koło mordki nagle wywala brzusio z uroczą łatką, no i niepomni moich wskazówek, że po brzuchu absolutnie nie, heja! No i konsternacja, o boże, KREW! Taaa...