Mechatemu drżały wczoraj wieczorem przednie łapki jak zeskakiwał z łóżka. Głupia myślałam, że mi się przywidziało bo potem szalał jak zwykle. Na wszelki wypadek zostałam dziś z nim aby mieć go na oku, cały dzień biegał i rozrabiał jak gdyby nic. Dopiero koło 18 po wizycie w kuwecie zaczął iść chwiejnym krokiem. Pędem polecieliśmy do najbliższego weta, który stwierdził, ze kotu nic nie jest i kazał czekać do jutra mimo, że kot się zataczał na jego oczach
Przynajmniej nas za wizytę nie skasował.
Zamówiliśmy więc taksówkę i pojechaliśmy do lepszej lecznicy. Oczywiście Mechatek chodził prosto jak gdyby nigdy nic, temperatura w normie, reakcje też. Brzuch ma bardzo mocno zapchany, więc dostał kroplówkę, leki przeciwbólowe itp. Po powrocie do mieszkaniu wypadł bezwładnie z transportera i znowu zaczął się zataczać
Pomaszerował do kuwety, odetkał się i znowu dwa razy zatoczył. Po chwili mu się poprawiło i wskoczył na stół a potem na drapak. Gdy zaczęłam pisać tego posta kradł właśnie kurczaka z kuchni
Zanim posta wysłałam był na blacie jeszcze dwa razy. Dałam mu laktulozę na odetkanie i teraz go bezskutecznie głodzę bo jutro będzie miał badanie krwi. Nie było mnie przez ostatnie dwa dni praktycznie w mieszkaniu więc nawet nie wiem od jak dawna to trwa. Jeszcze nie jest dobrze nadal go co jakiś czas zawiewa. Strasznie się denerwuję.