Kasia D. pisze:Zosia, ja mam w Tomaszowie Lub. znajomą wetkę.
Jak by co to mozemy posterylizowac te roztoczańskie kocie panny...
Już się nad tym kilka razy zastanawiałam, ale to chyba na razie nie jest wykonalne. Ostatnio jeżdżę tam na bardzo krótko 4-5 dni i do tego busem, nawet roweru nie biorę. Kotki są przynajmniej 4, ledwo dają się dotknąć a co tu mówić o łapaniu ich bez klatki. Tylko sąsiad byłby w stanie to zrobić a raczej na pewno się nie zgodzi. Musimy z nim być w pokojowych stosunkach bo nam chałupy pilnuje jak stoi pusta. Już i tak jestem z nim w napiętych stosunkach bo się czasem w te zwierzaki wtrącam.
Mysz polną przydałoby się z pewnością ciachnąć bo sąsiad ją tylko dokarmia. Ona jest od innej sąsiadki, która trafiła do domu starców. Do tego ponoć ma gdzieś kocięta albo będzie miała.
ta moja wieś jest dziura zabita dechami, cudem jest, ze te koty siedzą u niego po tyle lat, mają imiona, są odrobaczone i nakarmione (w miarę). Pozostali sąsiedzi jak kot nie łapie myszy to, ech szkoda gadać :/
Spróbuję wybadać teren w sprawie sterylek jak będę tam we wrześniu.