Chciałoby się, żeby było dobrze, ale na razie wygląda to słabo...
Diagnoza z biopsji -
chłoniak tzw. z dużych ziarnistych limfocytów, wyjątkowo jadowita bestia. Ale wiarygodnego materiału w próbce było malutko, więc nawet oceniający patolog (dr Sapierzyński, szycha i dużej klasy specjalista) zastrzegł, że wynik trzeba traktować z dużą nieufnością. Usiłuję się umówić na BBrzeskiej na pobieranie wycinka, dziś będę dzwonić, w razie czego w odwodzie pozostaje Canfelis, PaniDoc obiecała zrobić/zorganizować laparotomię ASAP
.
Komunikacja z drem Jagielskim jest, oględnie mówiąc, trudna - oszczędne maile, z których czasem trudno wywnioskować konkrety, wiem, że jestem rozpuszczona przez PaniąDoc, ale jakoś tak, hm
.
Kocia jednostka tymczasem czuje się nieźle (ewidentnie biopsja natchnęła go wolą życia
). Apetyt ma nawet niezły, humor lepszy - nie na tyle, żeby wznowić ganianki z Rudą, ale na tyle, żeby nie spędzać całych dni w ciemnej i ciepłej łazience. W weekend czynnie asystował mi w pracach balkonowych, zrobił się rozmowny, dziś na czas pracy z domu liczę na jego towarzystwo na kolanach.
No i tak.