Ja-Ba pisze:Ojej, co się stało? Współczuję bardzo. Koteńko, brykaj szczęśliwa tak jak byłaś szczęsliwa w swoim domku.
Juz od prawie roku Ronda chorowala. Problemy z wyproznianiem, usuwana listwa mleczna, w badaniu krwi stwierdzono FIP. Nie miala juz dobrego apetytu i zaczela chudnac.Na poczatku roku po raz kolejny miala zapalenie pecherza, malo jadla i chudla.Krwawy wylew w oczku - spowodowal, ze codziennie dostawala tabletke na obnizenie cisnienia. Ostatnio pojawil sie smrodek z pysia i okazalo sie, ze ma zapalenie dziaselek.Dostala zastrzyk i ReConvales tonikum, ktory podawalam jej strzykawka do pysia. Kiedy sie skonczyl - nie chciala jesc nic - a jesli cos zjadla wymiotowala - waga spadla do 2100 g slaniala sie na lapkach. Jak tylko usiadlam, kicia natychmiast wskakiwala na kolana i tak spedzalysmy wszystkie wieczory przed telelwizorem. Strachu, ktory towarzyszyl jej na poczatku juz dawno sie pozbyla. Byla ogromna przylepka nawet do gosci, ktorych nie znala zbyt dobrze - podchodzila i domagala sie mizianek. Kocham Cindy, bo mam ja od kociatka - ale Ronde pokochalam po stokroc bardziej za to jaka byla, za jej delikatnosc, za to jak wskakiwala mi na kolana i ugniatajac malutkimi lapeczkami patrzyla mi w oczy przyblizajac swoj nosek do mojego jakby chciala powiedziec no miziaj mnie, mizaiaj, pokaz jak bardzo mnie kochasz, bo ja ciebie bardzo...Nieraz zastanawialam sie nad tym jakie bylo jej zycie przed wypadkiem, zanim trafila do schroniska. Czy miala swoj domek i byla kotkiem wychodzacym? Wiem, ze rodzila kocieta, bo miala taki wyciagniety brzuszek i czesto wyobrazalam sobie jaka musiala byc czula i delikatna mamuska dla swoich dzieciatek....bo taka wlasnie byla dla mnie. W najsmielszych oczekiwaniach nie myslalam, ze w tym drobnym cialku jest tak ogromne serduszko, ktore kochalo wszystkich.....nawet zazdrosna Cindy...i ktore nie chcialo przestac bic - wybacz mi kotenko, ale nie moglam pozwolic ci cierpiec, nie moglam patrzec jak cierpisz i czekac az odejdziesz sama - bo od tej choroby nie ma ucieczki...
Przeplakalam cala noc, bo nigdy nie bylam przy smierci zwierzatka ani czlowieka - jest to okrutne przezycie, juz nigdy tego nie zrobie.... Dzis o 20:00 pochowam moje ukochane sreberko w ogrodku kolezanki. Bedzie miala towarzystwo jej suni, ktora tam od paru miesiecy spoczywa.
Zegnaj Rondulko, zadne slowa nie wyraza i tak zalu po twojej stracie - badz szczesliwa tam gdzie jestes, kocham cie malenstwo...