Widzę tu cisza i spokój więc się nieśmiało przypominamy
Kociaki coraz częściej bywają z nami na tarasie, aby korzystać z możliwości opalania i jak widać też jedzenia trawy (specjalnie dla nich zasiana)
Niestety Piraś ostatnio miał nie miłą przygodę, zahaczył paluchem od tylnej łapki w kratkę od grzejnika... Byliśmy u weterynarza, standardowo środki przeciwbólowe i przeciwzapalne, rtg wykazało że palce jest wyrwany ze stawu. Po uzgodnieniu z nimi postanowiliśmy nie operować, ponieważ po paru dniach (i noszenia bandażu) była wyraźna poprawa tzn nie bolało go. Palec nie wygląda ciekawie bo jest wydłużony i pogrubiony, a dodatkowo Pirat najprawdopodobniej nie ma w nim czucia i wylizuje, w konsekwencji czego ma jeden palec wylizany i łysy. Nie ma sensu jednak go operować, bo najprawdopodobniej nie uda się tego zrekonstruować, a usuwanie to też kolejna ingerencja i czas rekonwalescencja.
Po tym incydencie (ok. 2 tygodnie później) Chłopak się nam zaciął, znowu wróciliśmy do urinary HD i standardowo weterynarz, zastrzyki. Teraz w tym delikatnym temacie jest dobrze i sikamy normalnie
Pepuś jak zawsze bezproblemowy Chłopak, oczywiście oprócz kwestii trudnego odchudzania