Siedem dni temu, zaczął się nowy etap życia Niki – postawiła pierwsze kroki w swoim domu

Przemierzyła ponad 400 km, aby w końcu mieć swoje własne i tylko swoje miejsce. Dzielna dziewczyna. Część trasy przejechała ze wspaniałą opiekunką Cameo, która przez kilka miesięcy troskliwie zajmując się nią postawiła ją na nogi i uczyniła z niej przecudowną kicię – prawdziwą kocią księżniczkę

Potem Niki jechała z Pisiokotem. Znów się spotkały po kilku miesiącach, by przez chwilę pobyć razem, bo to Pisiokot razem z Duszkiem686 wypatrzyła Nikunię w schronie i rozpoczęła walkę o lepsze dla niej.
Nasze pierwsze spotkanie... Niki czmychnęła do transportera, gdy weszłam do łazienki, gdzie na mnie czekała. Była bardzo wystraszona i zmęczona zapewne. Gdy potem została przyniesiona do pokoju i posadzona na moich kolanach, spokojnie przesiedziała przez ok. godzinę.
W samochodzie zaczęła miauczeć, nie chciała siedzieć w transporterze, więc moja siostrzenica otworzyła transporter i panienka nieśmiało wyszła. Chciała chyba być z dala od człowieka, bo planowała wejście na tylna półkę w samochodzie. Jednak nie miała wyboru

Poddała się głaskaniu, uspokoiła i spała. Dopiero pod koniec podróży zaciekawił ją widok za oknem i zaczęła wyglądać, nawet opierając się łapkami o szybę

To było piękne.
W domu nerwowo biegała i dokonywała oględzin, zawsze trzymając się jak najdalej ode mnie. Gdy stanęłam na jej drodze, szybko biegła w przeciwnym kierunku, ale z godziny na godzinę była coraz odważniejsza, bo przebiegała między mną a np. ścianą. W nocy raz wskoczyła na łóżko przy mojej głowie, ale gdy tylko się odezwałam, czmychnęła jak oparzona. Potem zaglądała kilka raz do pokoju, ale trzymała się w bezpiecznej odległości.
Dotknąć się pozwoliła już drugiego dnia, przy jedzeniu i gdy leżała, a potem wziąć na kolana i głaskać

to było cudowne. Gdy chodziła, to za blisko nie pozwoliła się do siebie zbliżyć. Nie wiem jak byłoby dalej na swobodzie w mieszkaniu, ale od trzeciego dnia jest zamknięta w łazience (to już piąty dzień, ale tam jest o 4'C więcej niż w pozostałych pomieszczeniach.), jak zalecił wet (o jej zdrowiu później). To ograniczenie powierzchni pozwoliło zbliżyć się nam obu, a także Nikusi zaprzyjaźnić lepiej z kuwetą

Ciekawa jestem jak będzie, gdy wypuszczę ją na pokoje, ale to za parę dni. To zamknięcie ona lepiej znosi niż ja... Ja nie mogę tam wchodzić, bo jak już wejdę, to szybko nie wyjdę

Niki najpierw miauczy cichutko, tak żałośnie, potem się łasi i chce głasków i szybciutko kusi najskuteczniej

- kładzie się (wygląda to bardziej jak rzut na podłogę na grzbiet

) i wystawia swój brzusio. No i czy temu można się oprzeć? Ja nie potrafię

I to głaskanie nie trwa chwilę, bo i jej jest dobrze i ja jestem szczęśliwa

Jest kochana, zamknięta nie nawołuje, nie rozrabia. Bałam się, że może będzie drapać drzwi, ale nie. Jak otwieram drzwi, to jest zaciekawiona i może nawet gotowa do wyjścia, ale grzecznie siedzi. Mądra dziewczynka

Zawsze ją widzę na podłodze. Raz tylko weszła na sedes, potem transporter. Gdy posadziłam ją na szafkę od razu zeskoczyła.
Coraz bardziej jest też chętna do zabawy. Sznurki najlepiej się sprawdzają (z tego co mam

) i mały drapak. To też mogę godzinami z nią robić, ale ona szybko się zniechęca. Sądzę, że to przez zapchany nosek i trudności w oddychaniu przy zabawie.
Mam trochę problemu z jej jedzeniem. Najczęściej je suchą karmę, co mi się nie podoba. Surową wołowinę je, ale nie zawsze. Gotowanego kurczaka ostatnio nie chce. Gotowego mokrego w ogóle ostatnio nie tyka. Sporo pije – wodę, czasem daję trochę wywaru z gotowanego kurczaka (to lubi). Nie potrafię jeszcze wymierzać porcji i często jedzenie zostaje

Cameo napisała, że Niki, to dama z pazurkiem... Nikunia, jak na razie

nie pokazała mi jeszcze tego pazurka. Tylko raz broniła się, gdy chciałam jej „wytrzeć” nosek, jak zalecił „...” wet. Ale bardziej to była ucieczka, niż atak na mnie – to był szok dla mnie, to co zrobiła i w takim tempie, że gotowa byłam się rozpłakać, że kotu robię krzywdę. Nikunia jest taka słodka, przytulaśna. Ona jest wręcz na głodzie pieszczot.
Już w poniedziałek, trzeciego dnia po przybyciu trafiłyśmy do lecznicy – trudności w oddychaniu i kichanie. Durny wet zalecił tylko wycieranie noska, ale weź i to zastosuj

a oddech stawał się coraz cięższy. Potem zjechałam całe miasto, aby znaleźć jakiegoś dobrego weta, ale był już wieczór i okres poświąteczny, więc wszystko pozamykane. Dorwałam jednego telefonicznie i umówiłam się na rano następnego dnia. „Trafiłyśmy w dobre ręce. Wet, u kt. dziś byłyśmy ma całkiem inne podejście do zwierząt - mniej stresujące. Niki to wyczuła Zamiast na siłę wyciągać z transportera, kusił ją łakociami - nie dała się przekupić

więc rozłożył transporter i mówiąc łagodnym głosem wziął na ręce - nie wyrywała się

obejrzał brzusio, ząbki - też się nie wyrywała. Głaskałam ją, uspokoiła się jeszcze bardziej, on zmierzył temp. (38'C - trochę mało?), osłuchał słuchawkami - płuca ok, ale rzęzi (nie mówił gdzie). Dostała 3 zastrzyki: antybiotyk, odpowiednik Flegaminy i coś jeszcze - nie pamiętam z wrażenia

jutro zapytam. Wybraliśmy zastrzyki zamiast tabletek.„ (z wątku Cameo) Wet zalecił zamknąć Nikusię w łazience, gdzie jest cieplej i robić parówki-inhalacje, aby się jej lepiej oddychało. Dzielna kiciunia naprawdę znosi to doskonale.
- * - *- * - *- * - *- * - *- * - *- * - *- * - *- * - *- * - *- * - *- * - *- * - *- * - *- * - *- * - *- * - *
Tu będę rozliczać leczenie NikiZamierzam z tych pieniędzy pokryć koszty zabiegu usuwania pozostawionych korzeni zębów i ewentualnego leczenia białaczki - mam nadzieję, że gastroskopii nie będę musiała robić i nic nowego po drodze się nie przyplącze.wpłaty:z bazarków:
50 zł - ruru
50 zł - pisiokot
30 zł - Kot-linka
10 zł - Sis
10 zł - milu
50 zł - Kasiek252
na RB:
50 zł + 75 zł - dite
Dzięki
Łącznie zebrane 325 zł - dziękuję wszystkim
Na zabieg wydałam 359,02. Dano mi jeszcze krople do uszu Surolan za 30 zł. Nie będę tu wliczać badania krwi przed zabiegiem.Tu jest faktura:
http://wstaw.org/m/2010/08/05/zabieg_Niki02_.jpgTu wyszczególnione zabiegi:
http://wstaw.org/m/2010/08/05/zabieg_Niki01_.jpgJeszcze raz serdecznie dziękuję za wsparcie, bardzo, bardzo mi to pomogło. Przede mną jeszcze pewnie dużo wydatków, ale teraz bardzo mnie poratowały te środki, nie musiałam pożyczać. DZIĘKUJĘ
