Dziś byłam u weta z Whisky. Sama nie wiem co, ale coś mi kazało iść, normalnie po obiedzie spakowałam rudą i poszłam, po śniegu po kolana, ledwo doszłam.
I dobrze zrobiłam, choć mdli mnie ze strachu i chyba nie będę mogła w ogóle spać
Okazało sie, że Whisky ma szmery w oskrzelach i lekko powiększone węzły chłonne podrzuchwowe. Dostała antybiotyk i tolfedynę. Reszta antybiotyku w tabletkach (bo ja za nic nie zrobię jej zastrzyku, a wlec ją codziennie do lecznicy nie ma sensu). Pani doktor obejrzała też zgrubienie na karku, które od jesieni niestety powiększyło się znacznie (i tak jakby "rozlało") i kazała jak najszybciej ciąć
Czyli zaraz po zakończeniu kuracji antybiotykiem. W środę idziemy na kontrolę, jeśli będzie OK to zabieg odbędzie się 15 lutego. Nie będę tu pisać o gdybaniach co to może być - wycinek pójdzie do badania... Mam tylko nadzieję, że to nie to najgorsze - guz jest lekko z boku, na wysokości łopatek, a szczepionkę podaje się na środku karku (druga wetka mówiła, że to odczyn po zastrzyku i żeby poczekać, bo może się rozejdzie). Nigdy żadnego kota nie szczepiłam ani przeciwko białaczce, ani przeciwko wściekliźnie, a podobno tylko te szczepionki niosą ryzyko powstania mięsaka poszczepiennego.
Rozmawiałam też na temat Soni, dobrze, że guzek się nie powieksza. Ustaliłyśmy, że jak tylko uporamy się z Whisky poddamy Sonię oględzinom (na żywca - w razie czego wezwiemy posiłki do trzymania) i wtedy pani doktor zadecyduje co dalej. Ale skoro przez ponad miesiąc guzek nie zniknął to raczej trzeba go będzie też wyciąć
Usunięcie guza śródskórnego kosztuje ponad 350 zł, plus badanie histopatologiczne (ok. 60 zł jeśli robione w Warszawie, 150 zł jesli wysyłane do Niemiec). No i przy okazji dobrze byłoby zrobić Whisky okresowe badanie krwi (morfologia i biochemia profil podstawowy) za ok. 50 zł + pobranie. A jak dobrze pójdzie to wkrótce powtórka z Sonią, z tym że przy niej dojdzie jeszcze czyszczenie zębów
Chyba muszę zacząć grać w totolotka