Coraz nas mniej - Gucio ma nadczynność tarczycy

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt gru 25, 2009 0:05 Re: Sonia i S-ka, czyli moje koty osobiste...mamy choinkę

I dla Was wszystkich - miłych, pogodnych, radosnych Świąt
Obrazek
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt gru 25, 2009 20:59 Re: Sonia i S-ka, czyli moje koty osobiste...mamy choinkę

Dziękujemy :1luvu:
A to nasza choinka :wink:

Obrazek Obrazek


Obrazek
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Śro gru 30, 2009 21:04 Re: Sonia i S-ka, czyli moje koty osobiste...mamy choinkę

Strasznie się denerwuję - kilka dni temu u Soni, na łebku (trochę poniżej lewego uszka) wymacałam guzek :( Malutki, wielkości małego ziarnka grochu, twardy ale ruchomy. Na skórze nie ma żadnego śladu po urazie (zadrapanie czy ugryzienie).Wyglada na to, że jest bolesny. Mam nadzieję, że to nic poważnego. Na pewno pójdę z nią do weta, ale... Tu jest problem, trzeba będzie dać "jej głupiego jasia", żeby ją zbadać, bez znieczulenia się nie da :(
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Śro gru 30, 2009 21:50 Re: Sonia i S-ka, czyli moje koty osobiste...co dolega Soni?

Może jakiś kaszak, albo ropień?
I mam nadzieję, że tylko to :ok:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro gru 30, 2009 22:11 Re: Sonia i S-ka, czyli moje koty osobiste...co dolega Soni?

Guzek jest ruchomy, jak się go dotknie to "umyka" pod palcami, to podobno dobry znak :wink:
Poczekamy kilka dni...
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Śro gru 30, 2009 22:57 Re: Sonia i S-ka, czyli moje koty osobiste...co dolega Soni?

Putita miała kilka lat temu coś takiego na "piersi", w sensie z przodu. Po jakimś czasie (roku, dwóch latach) samo się wchłonęło - po nakłuciu. Więc się tak nie martw, obserwuj czy się nie zmienia i nie rośnie.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 31, 2009 21:37 Re: Sonia i S-ka, czyli moje koty osobiste...co dolega Soni?

Wszelkiej pomyślności w Nowym Roku...
Obrazek
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34546
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Pt sty 01, 2010 20:11 Re: Sonia i S-ka, czyli moje koty osobiste...co dolega Soni?

CoToMa, dziękujemy - wzajemnie.
Wczoraj trzy razy pisałam długi post i za każdym razem mi go "wcinało" (forum sie wyłączało), w końcu dałam spokój.
Codziennie sprawdzam ten nieszczęsny sońkowy guzek (wilekość bez zmian) - dziś zauważyłam w tym miejscu niewielką łysinkę i mocno zaróżowioną skórę, może to zwykły ropień? Tak czy inaczej do poniedziałku nic nie dam rady zrobić.

A to najnowsze zdjęcia Figi :wink:

Obrazek Obrazek

Figa jest kotkiem bardzo innym, gdyby koty chorowały na autyzm to użyłabym właśnie tego określenia.Czasem żartobliwie nazywam ja "kotką o małym rozumku", bo taka jest "kocięca" :wink:
Jak już pisałam na wstępie urodziła się u mnie w domu, 20 kwietnia 2005 r. Jako drugie dziecko Whisky (pierwszy był rudy kocurek, po Fidze urodziła się jeszcze szylkretowa Burania, która umarła po kilkunastu godzinach, i drugi rudasek). Zawsze była największa z rodzeństwa i taka bez pary (rudaski trzymały ze sobą). Więc jako kocię zaprzyjaźniła się z Kubą. Można powiedzieć, że to on ją wychował (Whisky była nowoczesną mamusią, nakarmiła maluchy, "przewinęła" i chciała mieć wolne). Figa była piękna, ale dosyć płochliwa. Gdy w domu pojawił się Dymek ( młodszy od niej o ok. 4 miesiace) oba kociaki razem dokazywały. Był problem z wysterylizowaniem Figi, bo miała na brzuszku płytkę eozynofilową, dokładnie na tzw. linii cięcia. Udało sie dopiero gdy miała rok. Po zabiegu bardzo przytyła (jej najwyższa waga to 8,90 kg!), zapewne z tej otyłości zrobiła się powolna, apatyczna i mało zainteresowana czymkolwiek oprócz pełnej miseczki. Po kilku miesiącach odchudzania jej waga spadła poniżej 8 kg.
Jako dorosła najbardziej lubi przebywać z Sonią, którą traktuje trochę jak matkę - Sonia daje jej to czego poskąpiła Whisky: czułość, bliskość, bezpieczeństwo. Figa wtula się w dwukrotnie od niej mniejszą Sonię, mruczy, ugniata łapkami jej brzuszek, jak mały kociak.
Figa jest bardzo kochaną kotką, wzruszającą czasem swoją nieporadnością i niezgrabnością. Jest bardzo grzeczna u weterynarza, nie ma problemu z badaniem czy pobraniem krwi. Stres objawia się u niej dygotaniem i całkowitym poddaniem się.Jest cichutka, rzadko "daje głos", nie ma w niej za grosz agresji. Czasem tylko prychnie na Dymka, gdy ten dostaje "głupawki" i chce się z nia bawić.
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Wto sty 05, 2010 19:56 Re: Sonia i S-ka, czyli moje koty osobiste...fotki Figi str.3

Wybrałam się dziś do lecznicy, ale zamiast Soni zabrałam zdjęcia tego "czegoś". Opisałam też dokładnie jak to "coś"wygląda, a dziś miało jakby czubek z maleńkim strupkiem.

Obrazek


Pani doktor kazała smarować maścią ichtiolową i obserwować przez 2 tygodnie. Jeśli przez ten czas "to" nie zniknie to muszę przynieść Sonię. Gdyby się powiekszało - mam przyjść jak najszybciej.

Czekając w poczekalni natrafiłam na artykuł o nowotworach skóry psów i kotów, a w nim znalazłam informację o mastocytomie, czyli guzku komórek tucznych. Najczęściej zapadają na niego koty syjamskie, guz ten najczęściej przybiera formę mnogą i umiejscowia się na głowie u podstawy uszu. Mastocytoma jest nowoworem złosliwym niestety :( Podzieliłam się swoimi podejrzeniami z panią doktor, ale powiedziała, żebym się nie martwiła na zapas. Natomiast jeśli guzek Soni nie zniknie decyzję co do dalszego postępowania wetka prowadząca podejmie razem z chirurgiem :( Na pocieszenie powiedziała, że tego typu guzki są dosyć proste do usunięcia i przy wczesnym wykryciu jesta duża szansa na całkowite wyleczenie.
Strasznie sie boję...
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Wto sty 05, 2010 20:41 Re: Sonia i S-ka, czyli moje koty osobiste...co dolega Soni?

Raczej nie wygląda to na coś złego i tej wersji się trzymajmy :ok:
I dlatego właśnie ja unikam czytania o chorobach, czy to ludzkich czy kocich. Odkąd zdiagnozowałam u siebie schizofrenię paranoidalną oraz ze cztery jeszcze inne a podobne jednostki chorobowe, stwierdziłam - NIGDY WIĘCEJ!!!
Więc nie szukaj, nie czytaj bo okaże się, że pasuje do tych objawów wiele potwornych chorób.
Trzymamy kciuki, a Ty smarujesz maścią :ok: :)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sty 05, 2010 21:54 Re: Sonia i S-ka, czyli moje koty osobiste...co dolega Soni?

Posmarowałam :wink: Ależ ta maść śmierdzi! Fuj! Teraz idę się kapać i zabieram Sońkę ze sobą, żeby jej Kuba tej masci nie wylizał.
Casica, ja dużo czytam na temat chorób (tylko kocich) i wiele razy bardzo mi się to przydało :wink: Raczej nie doszukuję się niczego na siłę, ale akurat to co przeczytalam dziś mocno mnie wystraszyło (bo dużo tu zbieżności), ale zgodnie z zaleceniem naszej ulubionej wetki na razie czekamy...
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Wto sty 05, 2010 22:35 Re: Sonia i S-ka, czyli moje koty osobiste...co dolega Soni?

No może jednak coś było w tej autodiagnozie bo mnie się zapach maści ichtiolowej podoba.

A może dzieciństwa czar? Znaczną jego część spędziłam bowiem w Instytucie Barwników PŁ oraz w katedrze silników spalinowych. Dlatego ukochanym dla mnie zapachem jest zapach warsztatu samochodowego oraz zapachy chemikaliów :roll:

A za Sońkę :ok: Musi być dobrze, no musi.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 06, 2010 14:42 Re: Sonia i S-ka, czyli moje koty osobiste...co dolega Soni?

Mnie z chemikaliów najbardziej podoba sie zapach atramentu ze szkolnego kałamarza. Żaden inny atrament tak nie pachniał (ale to były czasy, kto dziś pamięta szkolne ławki drewniane z dziura na kałamarz? No i zapach pasty do podłóg, tez miniony...
Z Sońką musi być dobrze i ja w to wierzę :wink: Na razie po pierwszym posmarowaniu Sonka umyła się cała od stóp do głów, nie dosięgając oczywiście posmarowanego miejsca :mrgreen: Inne koty odwracały od niej głowy z widocznym wstrętem. Drugie smarowanie nie wywolało juz żadnej reakcji.
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Śro sty 06, 2010 14:57 Re: Sonia i S-ka, czyli moje koty osobiste...co dolega Soni?

Magda, jeśli Ci to poprawi samopoczucie, to się przyznam - ja też pamiętam zapach takiego atramentu :)
A pasta do podłóg pachnie jeszcze u mojej mamy, u mnie już nie pachnie odkąd polakierowałam parkiet.
Za Sońkę nieustające :ok:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 06, 2010 15:06 Re: Sonia i S-ka, czyli moje koty osobiste...co dolega Soni?

Całą gromadą trzymamy kciuki za Sonię :ok:
Obrazek

gattara

Avatar użytkownika
 
Posty: 14955
Od: Czw kwi 20, 2006 7:03

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 310 gości