Dwie czarne bez prawa do wyboru - reaktywacja

Wczoraj o północy, za pomocą mojej kotki, która robiła za wabik, wyciągnęłam na osiedlowym parkingu maleńkiego, czarnego urwiska, persiasto puchatego, który chował się w silniku samochodu (właził od spodu). Przyniosłam, nakarmiłam, wygłasiałam. Najedzony i wysiusiany do kuwetki (wiedział do czego służy żwirek i micha) spał z moją ręką na sobie do rana.
Rano do weta - okazało się, że dziewczynka, trochę zaropiałe oczka - zapalenie spojówek (dostała kropelki, antybiotyk na razie nie trzeba), karmę weterynaryjną dla maleńkich (ma ok. 2 miesiące), pastę na robale i do domu.
Jest przecudna, strasznie rozrabia z przerwami na spanko. Zrobiła pięknego qupala do kuwetki. To jest miłość od pierwszego wejrzenia, ale tylko z piękniejszej strony rodziny, panowie się burzą, że jeszcze jeden kot... i takie tam....blebleble (nikt ich nie słucha).
Natomiast martwi mnie zachowanie mojej zadomowionej od 5-ciu lat persicy Kosi. Siedzi cały czas w transporterku, wychodzi od czasu do czasu coś chrupnąć i siknąć i chowa się z powrotem.
W oczach widzę : "nie kochasz mnie już, pewnie mnie już nie chcesz, znalazłaś sobie nowego, małego i jego teraz będziesz miziać i kochać". Maluch jest w innym pokoju, żeby na razie kontaktu nie miały, bo choroby nie śpią. Kosia-rezydentka podchodzi czasem, zagląda do pokoju, obserwuje, ale nie wchodzi, nie jest zachwycona obecnością małej. Widać, że strasznie się męczy psychicznie.
Kotek jest śliczny i kochany (foty w poniedziałek, bo kabel w pracy), chciałabym ją zostawić, ale czy pogodzi się z przybraną mamusią? Czy moja starsza kicia będzie cierpieć? Na razie jak chcę ją pogłaskać to muszę się pofatygować do transporterka i okazać trochę uczuć, a jak siedzi gdzieś w pokoju i chcę się do niej zbliżyć, to ucieka i chowa się do budki, jakby się czuła zagrożona.
Czy kocie relacje z czasem się poprawiają ?
6 październik 2010 - reaktywacja wątku moich kochanych czarnych ogonków
KOSIA - CZARNA PERSICA - z pseudohodowli, ale zadbana i kochana od urodzenia. Niestety bardzo chorowała i czasem choroba wraca. Rezydenta od 6 lat, została jako ostatni kociak z miotu - dlatego czarna bez prawa wyboru

MALUTKA vel NIUNIA - to własnie ta znaleziona, kochana koteńka, cierpiąca z zimna. Jak po nią poszłam i łaskawie wylazła spod samochodu, okazała się być czarną, puchatą kitusią - musiałam zabrać, była czarna - nie miałam wyboru

Uploaded with ImageShack.us
tak sobie spyniała, jak była jeszcze malutka :
A teraz jest ślicznym kociakiem na moim osobistym kalendarzu :

Na ciąg dalszy zapraszam na końcówkę strony 3 - będą fotki i przygody
Rano do weta - okazało się, że dziewczynka, trochę zaropiałe oczka - zapalenie spojówek (dostała kropelki, antybiotyk na razie nie trzeba), karmę weterynaryjną dla maleńkich (ma ok. 2 miesiące), pastę na robale i do domu.
Jest przecudna, strasznie rozrabia z przerwami na spanko. Zrobiła pięknego qupala do kuwetki. To jest miłość od pierwszego wejrzenia, ale tylko z piękniejszej strony rodziny, panowie się burzą, że jeszcze jeden kot... i takie tam....blebleble (nikt ich nie słucha).
Natomiast martwi mnie zachowanie mojej zadomowionej od 5-ciu lat persicy Kosi. Siedzi cały czas w transporterku, wychodzi od czasu do czasu coś chrupnąć i siknąć i chowa się z powrotem.
W oczach widzę : "nie kochasz mnie już, pewnie mnie już nie chcesz, znalazłaś sobie nowego, małego i jego teraz będziesz miziać i kochać". Maluch jest w innym pokoju, żeby na razie kontaktu nie miały, bo choroby nie śpią. Kosia-rezydentka podchodzi czasem, zagląda do pokoju, obserwuje, ale nie wchodzi, nie jest zachwycona obecnością małej. Widać, że strasznie się męczy psychicznie.
Kotek jest śliczny i kochany (foty w poniedziałek, bo kabel w pracy), chciałabym ją zostawić, ale czy pogodzi się z przybraną mamusią? Czy moja starsza kicia będzie cierpieć? Na razie jak chcę ją pogłaskać to muszę się pofatygować do transporterka i okazać trochę uczuć, a jak siedzi gdzieś w pokoju i chcę się do niej zbliżyć, to ucieka i chowa się do budki, jakby się czuła zagrożona.
Czy kocie relacje z czasem się poprawiają ?
6 październik 2010 - reaktywacja wątku moich kochanych czarnych ogonków
KOSIA - CZARNA PERSICA - z pseudohodowli, ale zadbana i kochana od urodzenia. Niestety bardzo chorowała i czasem choroba wraca. Rezydenta od 6 lat, została jako ostatni kociak z miotu - dlatego czarna bez prawa wyboru


MALUTKA vel NIUNIA - to własnie ta znaleziona, kochana koteńka, cierpiąca z zimna. Jak po nią poszłam i łaskawie wylazła spod samochodu, okazała się być czarną, puchatą kitusią - musiałam zabrać, była czarna - nie miałam wyboru


Uploaded with ImageShack.us
tak sobie spyniała, jak była jeszcze malutka :

A teraz jest ślicznym kociakiem na moim osobistym kalendarzu :

Na ciąg dalszy zapraszam na końcówkę strony 3 - będą fotki i przygody